Inspiracjo przybądź! Trochę o edytorialu modowym od kuchni

Inspiracjo przybądź! Trochę o edytorialu modowym od kuchni

Inspiracjo przybądź! Trochę o edytorialu modowym od kuchni
Studio Huśtawka
16.01.2017 14:30, aktualizacja: 26.07.2022 18:40

Będąc początkującym fotografem, wielokrotnie przeglądałem tony magazynów modowych typu VOGUE czy LOVE, podziwiając i patrząc pożądliwym wzrokiem na prezentowane w nich edytoriale modowe, marzyłem o tym, że pewnego dnia i ja będę tworzył własne. Kłopot w tym, że w kontekście realizowania tychże, sam pomysł oraz sprawny fotograf – nie wystarczą. Potrzeba nam dobrej ekipy specjalistów i odpowiedniego zaplecza. Dziś opowiem Wam, jak powstał ostatni z moich edytoriali, w jakich okolicznościach, oraz wspomnę co nieco o wykorzystanych narzędziach i środkach stylistycznych, które miały ogromny wpływ na rezultat.

Wszyscy Święci

W marcu 2016 postanowiłem zaszaleć jeszcze bardziej niż zwykle...

Ale może od początku. Raz na jakiś czas, robiąc sobie małą przerwę od sesji komercyjnych, wymyślam nowy projekt modowy, starając się przekraczać dotychczasowe pomysły i szukać nowej formy wyrazu. Tym razem padło na połączenie fotografii, mody i szerokich nawiązań do symboliki religijnej... i nie tylko. Zapraszam Was do obejrzenia krótkiego, choć dość kosmicznego „making of`u” :)

Ponieważ w projekcie brały udział 3 modelki (Sandra Kevin, Mayu Gralińska-Sakai, Aleksandra Żuraw) konieczne było, aby na planie było do dyspozycji 2 wizażystów (Harry Jefferson, Marta Pyć). Złożoność stylizacji, szczególnie fryzur, wymagała mnóstwa pracy i czasu (za to odpowiedzialny był kolektyw The Mystery Barbers) – średni czas wykonania jednej fryzury i 1 bazy makijażu – ok. 2,5h. Dodam, że pracowaliśmy w nocy (tak najłatwiej było zebrać wszystkich w jednym miejscu :)). Stroje zostały uszyte i zaprojektowane specjalnie pod ten projekt (Sebastian Siccone). Aplikacje z koralików na jednej z sukni – ich wyklejanie zajęło prawie 5 dni. Ciekawostką są buty, do których bazy użyto zwykłych butów kupionych w second handzie a następnie uzupełniono aplikacjami tak, że nabrały zupełnie nowego wymiaru, dopasowanego do konwencji.

Poniżej fragment edytorialu:

Obraz
© ©Arcadius Mauritz

Teraz trochę o technikaliach. Projekt w całości został wykonany na greenscreenie. Pojedyncze zdjęcia zostały poddane retuszowi, wyszparowane (a następnie z nich powstały m.in. powyżej prezentowane kompozycje}. Jak zapewne zauważyliście, każda modelka miała 2 stylizacje fryzur oraz co najmniej 2 stylizacje w ubraniach. Wbrew pozorom jednak, zrobienie zdjęć, z całego procesu, trwało najkrócej. W pierwszej kolejności robiłem ujęcia „ubrane”, a następnie ujęcia „gołe” ze względu na wykorzystanie oliwki do ciała, która dość szybko się wchłania, ale jednak dość mocno brudzi tkaniny. W związku z powyższym pojawiają się dwa proste wnioski:

  • warto mieć dokładnie zaplanowane ujęcia, co przyśpieszy pracę;
  • dobrze jest uwzględnić wszystkie czynniki (nawet te z pozoru najmniej istotne), które występują podczas tworzenia takiego projektu, a które mogą w znaczący sposób wpłynąć na czas trwania, komfort oraz logistykę pracy.
Obraz
© ©Arcadius Mauritz

Plan oświetlałem dwoma lampami Indra 500 ws TTL marki Phottix. Na lewej zamontowałem Para 180, na drugiej zaś składany „beautydish”. Niektóre ujęcia zostały wykonane tylko z użyciem jednej (z Para 180). Ponieważ pracowałem na 2 aparatach (Leica SL2 oraz Canon 5d mkII), konieczny był dobry i sprawny podgląd zdjęć – skorzystałem z możliwości podłączenia do laptopa monitora CG 318 marki EIZO.

Jak wspomniałem wcześniej, samo fotografowanie modelek szło bardzo sprawnie – mniej więcej ok. 15-20 minut na stylizację. Dlaczego tak krótko? Z kilku powodów:

  1. byłem przygotowany i dokładnie wiedziałem, jakie pozy i kadry chciałem utrwalić;
  1. w projekcie wzięły udział doświadczone i kreatywne modelki, które z zaangażowaniem wprowadzały intrygujące korekty do proponowanych przeze mnie układów i póz;
  1. praca na greenscreenie nie należy do moich ulubionych, lubię „klasyczne” podejście do fotografii, ale w tym projekcie sprawdził się niesamowicie. Ponadto, światło od początku do końca było takie samo, według stałych parametrów, co dodatkowo wpływało na szybkość pracy;
  1. Greenscreen pozwala na pewien margines błędu – ciut niedokładny kadr czy krzywy „horyzont” - nie mają tu znaczenia. Wszystko można poprawić na etapie postprodukcji.
Obraz
© ©Arcadius Mauritz

Pisząc zaś o przewidywaniu różnych czynników, które mogą mieć wielki wpływ na organizację i czas pracy – wcale nie dramatyzuję. Niedopilnowanie, aby modelka pamiętała o „zmyciu paznokci” przed sesją, niesprawdzenie czy baterie są naładowane lub niezabranie zasilacza od laptopa, niezakomunikowanie wizażystom jaki kolor podkładu nas interesuje lub paleta kolorów, niedogadanie formy fryzury i w efekcie np. konieczność mycia włosów przez modelki w czasie sesji (odpowiednio przygotowane włosy się lepiej układa!), niezorganizowanie żelazka lub steamera... Mógłbym wymienić jeszcze masę takich potencjalnych zagrożeń, choć mogłoby się wydawać (szczególnie nam, facetom ;)), że są to pierdoły. Niestety, w kontekście pieczołowicie przygotowanej sesji zdjęciowej, gdzie każdy szczegół ma znaczenie, mogą to być kamienie milowe, a co więcej, jeśli uważnie czytacie ten tekst, zauważycie jeden bardzo ważny wniosek: sprzęt oraz parametry w tym konkretnym przypadku są najmniej istotne. Najważniejsze są te elementy, które tworzą efekt na zdjęciu, czyli: modelka/i, stylizacje oraz środki stylistyczne (m.in. dawkowanie nagości, kolory, faktury, montaż, symetryzacja itp.). Takie projekty, odpowiednio przygotowane, dają masę satysfakcji. Bo wtedy fotograf staje się kimś więcej – staje się kreatorem, wizjonerem, ma wpływ na wszystko...

Obraz
© ©Arcadius Mauritz

Jeśli czujecie, że to jest Wasza BAJKA, zachęcam Was gorąco do eksperymentowania. Małymi krokami, ale konsekwentnie. Życzę Wam więc niewyczerpanej inspiracji i dobrego światła.

Arcadius

P.S. Pierwszy tego typu projekt stworzyłem 9 lat temu, sam wraz z modelką, która też pełniła rolę wizażystki, stylistki fryzur i asystentki – kreację zmontowałem z czarnego kartonu, a sesję wykonałem w moim małym mieszkaniu w Płocku na czarnym tle polipropylenowym za parę złotych.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)