5 aparatów tradycyjnych, które pomogą wam odejść od cyfry

5 aparatów tradycyjnych, które pomogą wam odejść od cyfry

5 aparatów tradycyjnych, które pomogą wam odejść od cyfry
Źródło zdjęć: © © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)
Marcin Watemborski
23.02.2017 11:11, aktualizacja: 02.03.2023 11:23

Fotografia cyfrowa stała się niesamowicie popularna na przestrzeni ostatnich 10 lat. Mimo to od pewnego czasu ceny sprzęty cyfrowego idą mocno w górę. Alternatywą dla nich są tradycyjne aparaty fotograficzne na filmy. Wybrałem kilka ciekawych i tanich modeli, które są interesującą opcją dla posiadaczy cyfrówek.

O zaletach fotografii tradycyjnej, tudzież analogowej (rozumianej jako niecyfrowa), pisałem wcześniej w jednym z artykułów. Ale podsumowując – jakość obrazka, cena i kultura pracy są jej ogromnymi zaletami. Oczywiście sam cały czas się uczę i podejrzewam, że jeszcze dużo, dużo pracy przede mną, ale na podstawie tego, co już wiem, postanowiłem polecić wam kilka aparatów. Na wszystkich pracowałem osobiście i jeśli będziecie mieli jakieś pytania – piszcie śmiało!

Canon AE-1

Aparat był produkowany w latach 1976-1984 przez firmę Canon. Wykorzystano w nim mikroprocesor, dzięki któremu uproszczono całą bryłę oraz obniżono koszt produkcji. W rezultacie otrzymaliśmy niedrogą lustrzankę z systemem pomiaru światła TTL, która od razu spotkała się ze sporym uznaniem na rynku. W przeciągu kilku lat pojawiły się różne warianty tego aparatu: AE-1 Program, AT-1, A-1 oraz AV-1.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Ten model to klasyk sam w sobie. Jest to małoobrazkowa lustrzanka na film, wyposażona w program priorytetu czasu, możliwość prześwietlenia ekspozycji o 1,5 EV, elektryczny światłomierz, elektrycznie kontrolowaną migawkę, podgląd głębi ostrości oraz możliwość rozbudowania o silnik przewijania filmu. Czasy naświetlania w aparacie wynoszą od 2 sekund do 1/1000 s. Synchronizacja błysku wynosi 1/60 s. Na tarczy znajdziemy również czas B. Czułość można ustawić w zakresie ASA 25-3200. Korpus jest zasilany 6-voltową baterią 4LR44 lub 4x LR44 o napięciu 1,5 V, które bez problemu można dostać w sklepach. Na górnym panelu korpusu znajduje się gorąca stopka do zamontowania lampy błyskowej. Do obsługi zewnętrznych lamp można wykorzystać złącze PC na przodzie aparatu.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

W standardowym zestawie wraz z aparatem nabywca otrzymywał obiektyw Canon FD 50 mm f/1.8, który daje dość specyficzny obrazek. W środku znajdowało się 5 listków przysłony, a średnica filtra wynosiła 52 mm. Obiektyw pracuje do f/22.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/3]

Osobiście nie miałem żadnych problemów z tym aparatem. Mimo swoich 40 lat, pracuje świetnie. Nic się nie zacina, trzyma czasy, mierzenie światła przebiega poprawnie. Jedynym minusem są kruszące się pianki amortyzacyjne i uszczelniające, które bez problemu można wymienić w większości serwisów.

Cena aparatu może być naprawdę różna w zależności od jego stanu oraz sprzętu i obiektywu. Ja za swój egzemplarz zapłaciłem niecałe 300 złotych wraz z obiektywem.

Minolta XG2

Ten aparat został wypuszczony na rynek razem z bardziej zaawansowaną serią XD w 1977 roku, a jego produkcję zakończono w 1984. Jest to budżetowa lustrzanka małoobrazkowa o niewielkiej wadze i dużej łatwości obsługi. Jest to pierwsza linia aparatów Minolty, do użytku której potrzebna była bateria, która zasila migawkę oraz pomiar światła. Czasy rozciągają się od B przez 1s do 1/1000s.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Interesującą nowością był „Touch Switch”. Po włączeniu aparatu głównym przełącznikiem (na którym również znajduje się 10-sekundowy samowyzwalacz), przechodził on w tryb czuwania. Po dotknięciu spustu migawki rozpoczynał się pomiar światła – nawet nie trzeba było go dociskać. Interesujące jest to, że pomiar nie działa w trybie manualnym, a tylko w trybie priorytetu przysłony, więc chcąc zmierzyć światło, musicie przekręcić czasy na „A”. Podobno to rozwiązanie miało uchronić początkujących fotografów przed pomyleniem trybów.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Wszystkie korpusy serii XG zostały wyposażone również w przełącznik kompensacji ekspozycji w zakresie +2/-2 EV. Dodatkowym udogodnieniem, przewidzianym w tym modelu, jest możliwość dołączenia do niego silnika przewijania filmu oraz datownika. W aparacie nie zabrakło gorącej stopki ani złącza PC.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/3]

Przy zakupie otrzymałem mój aparat z obiektywem Minolta MD Rokkor 50 mm f/1.7. Średnica filtra wynosi 55 mm, zakres pracy przysłony to f/1.7-f/16, natomiast w środku znajdziemy 6 listków przysłony, które ciekawie rozmywają tło. Zestaw kosztował mnie 160 złotych.

Ciekawostka: Minolta XG2 była znana jako Minolta XG7 w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych oraz jako Minolta XG-E.

Małpki

Małpki to małoobrazkowe aparaty, które są w pełni automatyczne. Niektóre z nich mają opcję włączenia i wyłączenia flasha, inne bardziej zaawansowane mają nawet ustawienia autofokusu. Osobiście gustuję w tych najtańszych i najprostszych. To aparaty typu „point and shoot”, których celem jest po prostu zrobienie zdjęcia. Uważam, że świetnie nadają się do fotografii ulicznej i prostych, pamiątkowych snapów. Każdy miał w domu coś takiego w latach 90. ubiegłego wieku.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Na moim wyposażeniu znajduje się Vento z obiektywem 28 mm. Największą jego zaletą jest to, że... działa. I to właściwie wszystko. Dostałem go od mojego kolegi i czasem nawijam tam jakąś rolkę. Ten aparat jest świetny do codziennych zdjęć, gdy nie mam czasu na specjalne myślenie o fotografowaniu. Generalnie – polecam na początek oraz jako odskocznię dla zaawansowanych fotografów. Takie aparaty kosztują kilka złotych, być może znajdziecie nawet taki za złotówkę.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Znanymi aparatami tego typu są: Olympus MJU II oraz Yashika T4.

Holga 120N

Na samą myśl o tym aparacie mam ciarki na plecach. Holga 120N to średnioformatowy aparat typu „lomo”. To plastikowa zabawka, która potrafi naprawdę wiele dać z siebie. Był to mój pierwszy aparat średnioformatowy, który do dzisiaj szczerze i oddanie kocham. Puryści fotografii mówią, że jest nic niewart i to „zabawka dla artystów” lub „hipsterski wymysł”, ale naprawdę to urządzenie, dzięki któremu można naprawdę nauczyć się cierpliwości i wyrozumiałości.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Aparaty te przestały być produkowane w zeszłym roku, ale bez problemu można znaleźć je w internecie - nowe, zapakowane w pudełko i w normalnej cenie.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Holga pracuje na 2 formaty – 6x4,5 cm (16 klatek) oraz 6x6 cm (12 klatek). Niektóre modele mają wbudowaną lampę błyskową a nawet kolorowe filtry. Inne edycje były wyposażone nawet w szklany obiektyw. W standardzie jest to plastik o ogniskowej 60 mm i f/8, chociaż to mocno umowne. Przysłonę można domknąć do ok. f/11 lub czegoś podobnego. Chińczycy nie przykładali się specjalnie do produkcji tego fotograficznego Malucha. Jedyne czasy, jakimi dysponujemy to ok. 1/100-1/125 sekundy (zależnie od tego, jaka sprężynka się trafiła) oraz czas B. Na górze aparatu jest gorąca stopka, która o dziwo działa.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/3]

Fotografowanie Holgą jest bardzo specyficzne i kupując nowy aparat za cenę 200 złotych, trzeba liczyć się z jego niedoskonałościami – przepuszcza światło, nie trzyma jakichkolwiek czasów, występuje ogromna paralaksa, mocowanie potrafi się połamać oraz wiele, wiele innych. Jest to jednak magiczny aparat, który zdecydowanie wyzwala każdego fotografa od myślenia o technice fotografowania – wszystko, co się liczy to kadr, światło i emocje. To bardzo oczyszczające doświadczenie.

Pentacon Six / Praktisix

Nazwy mogą być różne, ale to wciąż to samo. Ta średnioformatowa lustrzanka tradycyjna była produkowana w latach 1957-1990 w NRD. Ten aparat można śmiało nazwać przerośniętym Zenitem. Jest ciężki, toporny, ale świetnie nadaje się dla osób z małymi dłońmi. Jest nawet poręczny jak na takie coś. Wiele osób doszukuje się zależności między Pentaconami Six, a średnioformatowymi Kievami 60/6C, lecz oprócz bagnetu – nic ich nie łączy.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Ten aparat jest znany ze swoich problemów z nakładaniem się klatek i nietrzymaniem czasów. Na szczęście w internecie można znaleźć „Psiksy” z rozdzielonym naciągiem migawki od przewijania filmu. Wtedy właściwie jedynym problemem może być rozregulowanie czasów, które nie występuje aż tak często. Przynajmniej w moich 2 egzemplarzach. Oba są przerobione i kosztowały mnie 350 złotych za sam korpus, do tego doszedł w jednym pryzmat pentagonalny (w standardzie jest kominek), który jest piekielnie ciemny, ale kosztował mnie ok. 50 złotych, więc nie ma co narzekać.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Według mnie ogromną zaletą tych aparatów jest optyka, która została do nich stworzona przez firmę Carl Zeiss Jena. Szklarnia składa się z obiektywów w zakresie 30 mm (fisheye) aż do 1000 mm (obiektyw lustrzany). Standardem jest CZJ 80 mm f/2.8, ale prawdziwą perełką jest Carl Zeiss Jena Sonnar 180 mm f/2.8 – przepiękna portretówka, która daje kremowy bokeh. To szkło stało się obiektem pożądania wielu fotografów, nawet tych, którzy jawnie gardzą Pentaconami Six. Niektóre obiektywy oprócz standardowej wersji („zebra”) są dostępne z dodatkowymi powłokami MC, redukującymi odblaski.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Cena do jakości? Idealnie. Za niewielkie pieniądze dostajemy sprzęt, który potrafi dać naprawdę zadowalający efekt, jeśli tylko jesteśmy w stanie przeżyć niedoskonałości. W moich Psiksach spotkałem się z problemami dotyczącymi zacinania migawki płóciennej i to wszystko. Naprawa polegała tylko na wymienieniu kawałka czarnej szmatki i nie kosztowała dużo.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/3]

Jest to mój ukochany aparat średnioformatowy, na którym robię większość zdjęć i chyba jedyny, który dobrze leży mi w dłoniach. Hasselblad 500 c/m, Mamiya RZ67 ani Pentax 67 tak dobrze mi nie siedziały. Poza tym – są dla mnie zbyt dokładne i ich laboratoryjna jakość mnie nie kręci.

Podsumowanie

Słowem zakończenia mogę rzec tylko to, że nie potrzebujecie fortuny na kupienie sprzętu, dzięki któremu zapoznacie się z fotografią tradycyjną. Po zrobieniu kilku pierwszych rolek zdecydujecie czy chcecie się w to bawić dalej, czy nie. U mnie bakcyl pozostał, a cyfra służy mi obecnie tylko do pracy.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)