Oto powód, dla którego nie warto oszczędzać na dyskach

Oto powód, dla którego nie warto oszczędzać na dyskach

Oto powód, dla którego nie warto oszczędzać na dyskach
Marcin Dobas
28.11.2017 22:37, aktualizacja: 26.07.2022 18:14

Wszyscy zawsze szukamy okazji. Chcemy mniej wydać, upolować coś taniej. Nic dziwnego – często ceny tego samego produktu różnią się dwukrotnie. Oto historia, która pokazuje, że pogoń za oszczędnościami nie zawsze ma sens.

Normalne jest, że szukamy tańszych rozwiązań. Niestety, często jest to kwestia wyczucia. Trudno jest ocenić, gdzie jeszcze możemy sobie pozwolić na zaoszczędzenie pieniędzy, a gdzie przekraczamy tę magiczną linię i zamiast pełnoprawnego produktu kupujemy coś, na czym się przejedziemy. Wielokrotnie kupuję rzeczy w Chinach za pośrednictwem różnych lokalnych portali. Rzeczywiście, niejednokrotnie zamiast kilkuset złotych wydałem kilkadziesiąt, a przesyłka była darmowa, jednak pamiętajcie, że nie wszędzie można i nie wszędzie warto oszczędzać.

Kupując sprzęt nurkowy czy wspinaczkowy – nie wpadłbym na pomysł szukania okazji na chińskich portalach aukcyjnych, no, chyba że jest to jedna z kilku latarek albo woreczek na magnezję. Tak samo jest w fotografii. Płytka do statywowej szybkozłączki – OK, holder do filtrów połówkowych – OK, ale sam filtr – już nie bardzo. Szkoda pieniędzy na coś, co z całą pewnością będzie dawało zafarb i masakrowało jakość zdjęcia. Niestety, to o czym piszę, to też wynik bolesnych doświadczeń. Cztery lata temu (na Allegro!) kupiłem dysk WD. Wtedy zdjęcia w terenie zgrywałem na małe Passporty. Poczytajcie, jaką miałem przygodę, a wnioski wyciągnijcie sami z historii, którą na forum Olympusclub opisywałem na bieżąco. Postanowiłem więc „odgrzać kotleta” i umieścić wpis jeszcze raz. Ku przestrodze, bo proceder na Allegro, niestety, trwa cały czas.

Ot, taka historyjka o podrobionym dysku

Kupiłem sobie na Allegro dysk WD 1TB. Lubię tę firmę, znam ją, często używam ich produktów i nie narzekam. Dysków ubywa u mnie szybko, tu dysk główny, tu backup – trzeba gdzieś zapisywać te zdjęcia.

Jako że czasy takie, że wygodniej coś kupić na znanym portalu aukcyjnym, gdzie do tamtej pory nikt mnie nie oszukał, to z czystym sumieniem kupiłem dysk od jakiegoś człowieka, który ma kilkadziesiąt pozytywów. Dyski nowe do wyboru w kilku kolorach – a jak nowe, to z dowodem zakupu, zresztą sprzedawca nawet napisało (napisało to za dużo powiedziane, bo z polskim językiem u niego ciężko). A zatem, zaczęło to się tak:

Chciałem z panem sprawe zalatwic polubownie ale ledwo panu dalem dowod wplaty a juz mnie pan sadami zaczol straszyc.do zobaczenia

Więc dowodu wpłaty nie miałem. A „pan sprzedawca” przysłał mi dysk.

Paczka przyszła i co się dalej stało? Zapraszam do lektury. Piszę ten tekst z kilku powodów. Po pierwsze, żeby się podzielić moją wtopą. A po drugie – dlatego, że oprócz mnie co najmniej 14 osób takie dyski kupiło. Ja wiem, że to szajs, podobnie jak dwie pozostałe osoby, które wystawiły negatywa (co ciekawe negatyw unieważniony) Ale reszta…? Pewnie nawet nie wie, czym to cudo odbiega od WD… Chcę, aby wiedzieli. Sprawę oczywiście kieruję do prokuratury, w końcu popełniono przestępstwo z art. 305 Prawa własności przemysłowej.

  1. Kto w celu wprowadzenia do obrotu oznacza towary podrobionym znakiem towarowym lub oznaczone takim znakiem towary wprowadza do obrotu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Zaś z karą można dojechać do 5 lat więzienia, czego z całego serca życzę sprzedawcy.

Pierwsze wrażenie – co ja kupiłem? Dysk inny niż ten, na który się nastawiałem, czyli zwykły WD My Passport

Takich dysków trochę mam, więc wiem, jak powinien wyglądać. Otwieram kopertę, a tam - pudełko inne, dysk inny, kabel inny, wtyczka inna, kwitów żadnych, dowodu zakupu żadnego. Nic. Podpinam nieśmiało do kompa – działa. Widzi go jako coś, co ma 1 TB pojemności. Tylko widzi, nie w dziale dysków, a tam, gdzie zazwyczaj podpięte pamięci USB czy karty SD/ CF.

Obraz

Po zgraniu zdjęć na dysk okazało się, że ten odmówił posłuszeństwa i zażyczył formatowania. Sformatować niestety się nie da, więc pliki nagrane na dysk przepadły, a dysk stał się całkowicie bezużyteczny. Co ciekawe dysk podczas pracy ani nie wibruje, jak każdy dysk magnetyczny z talerzami, ani nie wydaje dźwięku – cisza… jak przy pamięci masowej na USB…

Pudełko

Podróba – opakowana tak, jak jeszcze nigdy w życiu nie widziałem. Kolorowa tekturka, w którą wsuwane jest otwierane pudełeczko z dwoma magnesikami. W środku pseudozamszowa wypraska.

Obraz
Obraz
Obraz

Oryginał WD – karton z przyzwoitej grubej tektury – selektywnie lakierowany. Wewnątrz ładne i solidne pudełeczko, blisterek z przezroczystego plastiku. Masa ulotek, papierków, których oczywiście w podróbce nie było (sorry za zdjęcia bez dopieszczenia, ale mi się nie chce ).

Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz

Dysk

Podróbka- po wyjęciu dysku z pudełka uwagę przykuwa wysoka technologia rodem z garażu, zarówno wtyczka jak i sposób osadzenia diody powala. W dziurze o kwadratowym kształcie wciśnięta jest krzywo dioda okrągła w przekroju.

Obraz

Oryginał - w oryginalnym dysku diodka ma wielkość główki od szpilki i osadzona jest tak, że ładnie komponuje się z opakowaniem. W innym modelu WD dioda też jest osadzona koło wtyczki, jednak świeci jasnym białym światłem i osadzona jest tak, jak dioda na poniższym zdjęciu, a nie chałupniczo.

Obraz

Jak widać dysk nawet jest ładnie zaokrąglony – w wersji oryginalnej, co widać na zdjęciach z aukcji, ale nie

Kabelki

Nawet po takim banale jak kabel widać różnicę:

Obraz

Podróbka – gruby, siermiężny, sztywny i toporny niebieski kabel pasujący do całości, jak pięść do nosa. Co więcej, po wpięciu w dysk wtyczka wystaje jakieś 2 mm z dysku tak, jak by była o te 2 mm dłuższa, niż głębokość gniazda.

Obraz

Oryginał – zgrabny, czarny, cieńszy kabelek z nadrukami WD na każdej wtyczce.

Obraz

Oznaczenia

I rzecz, która już zdecydowanie rozwiewa wszelkie wątpliwości. Każdy z dysków firmy WD wyposażony jest w etykietę, na której widać zarówno oznaczenie producenta jak to dysk oraz numer seryjny tego dysku, na podstawie którego można na przykład stwierdzić, do kiedy dysk ma ważną gwarancję.

Podróbka: model 25061 - ze świecą szukać takiego modelu na stronie producenta. O numerze seryjnym urządzenia nie wspomnę.

Obraz

Oryginał - tu kilka dysków tej firmy, każdy oznaczony na takiej samej zasadzie:

Obraz

Sprawa może banalna, aby pisać o tym tyle na forum, ale poinformowałem już część z ludzi, którzy kupili dyski u tego oszusta, że padli ofiarą oszustwa. Część nawet nie zorientowała się, że coś jest nie tak, ktoś kupił komuś na prezent itp itd.. Tak więc chcę w tym poście zebrać cały opis i porównanie – aby oszukani mieli jakiś punkt zaczepienia.

Wysłałem te same zdjęcia do Western Digital z prośba o ocenę na ich podstawie czy to oryginał, czy nie. Allegro powiadomiłem. Zgłosiłem też sprawę do prokuratury.

I tyle. Takaż to radosna przygoda. Zajrzałbym jeszcze z ciekawości, co jest w tym pseudo dysku, ale będzie on dowodem w sprawie, więc przed zaglądnięciem muszę się dowiedzieć, czy mogę to poczynić.

I tyle z moich radosnych przygód ostatnimi czasy…

I teraz najlepsze – prawie najlepsze, bo najlepsze na koniec.

Otworzyłem dysk w celach poznawczych, jak wyglądał w środku. Zobaczcie sami:

Obraz

Myślę, że macie już odpowiedź, dlaczego kupując dyski, na których przechowujemy najważniejsze dla nas rzeczy, czyli dane, nie ma zbyt wielkiego sensu oszczędzać. We wnętrzu pamięć flash z pendrive, która przedstawia się jako zdecydowanie większa, niż jest w rzeczywistości i która, gdy skończy jej się miejsce, to „nadpisuje” wcześniej zapisane dane…

Nie muszę chyba pisać, jakie są moje wnioski z tej przygody….

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)