Wojciech Plewiński opowiada o portrecie doskonałym

Wojciech Plewiński opowiada o portrecie doskonałym

© Wojciech Plewiński
© Wojciech Plewiński
Redakcja Fotoblogia.pl
13.05.2013 13:10, aktualizacja: 26.07.2022 20:16

Wojciech Plewiński to wybitny polski fotograf, mistrz portretu, dokumentu i fotografii teatralnej, autor ponad 500 okładek tygodnika „Przekrój". Dziś ma ponad 80 lat, wciąż jest aktywny twórczo i odkrywa możliwości fotografii cyfrowej. Nam zdradza przepis na wyśmienity portret. Jego refleksje spisała Katarzyna Janusik.

Wojciech Plewiński to wybitny polski fotograf, mistrz portretu, dokumentu i fotografii teatralnej, autor ponad 500 okładek tygodnika „Przekrój". Dziś ma ponad 80 lat, wciąż jest aktywny twórczo i odkrywa możliwości fotografii cyfrowej. Nam zdradza przepis na wyśmienity portret. Jego refleksje spisała Katarzyna Janusik.

Podczas spotkania organizowanego przez Warsztaty Sztuki Fotografii, które odbyło się 11 maja, fotograf przedstawił niemal trzysta fotografii: klasycznych portretów słynnych osobistości i pięknych kobiet. Pokazał też mniej znane reportaże. Niemal każde zdjęcie było dla autora punktem wyjścia do fascynującej opowieści - jego "notatnik" fotograficzny jest nieocenionym dokumentem życia kulturalnego i teatralnego powojennej Polski. Pan Wojciech opowiadał o ludziach, ale też o kulisach swojego warsztatu. Jego refleksje, spisane przez prowadzącą spotkanie Katarzynę Janusik, przedstawiamy poniżej.

O dokumentalnym charakterze portretu

Każda fotografia jest dokumentem, choć niejednakowym. W fotografii portretowej wyróżniłbym dwie sytuacje. Po pierwsze portret idealizujący lub użytkowy, czyli to, co spotykało mnie najczęściej. W teatrze, w życiu, a szczególnie myślę tu o okładkach, gdzie kobieta, którą fotografowałem, musiała sprzedać numer. Mój szef mawiał: "Ona jest dobra, ona nam sprzeda numer". Osoba fotografowana oczekuje w takiej sytuacji, że będzie (dosłownie) pokazana w korzystnym świetle, że wszystkie mankamenty, asymetrie, niedoskonałości urody zostaną złagodzone, a portret będzie "pozytywny", to znaczy przyjemny dla oka, w jakimś sensie "sprzedający numer". A przecież ja nigdy nie stosowałem retuszu, jedynie wykorzystywałem układ kadru, kąt patrzenia i światło, niczego więcej robić się nie dało. To był mój zawód i tego ode mnie wymagano. To może nie jest fotografia dokumentalna, ale zdecydowanie dokumentująca wysiłek tego fotografującego. Dokument odwrócony, który pokazuje, co można osiągnąć umiejętnymi zabiegami.

© Wojciech Plewiński
© Wojciech Plewiński

Natomiast druga sytuacja to portret psychologiczny, głębszy. Wymaga on  dużej spostrzegawczości i "wyczajenia" odpowiedniego momentu , a także zbudowania pewnej więzi i zaufania. Oczywiście zdarzają się bardzo dobre portrety zrobione nieznajomym na ulicy. Ale gdy już pojawia się kontakt, nie ma jednego przepisu na zdjęcie, wszystko zależy od dwóch stykających się jednostek, indywidualności. Każdy z nas coś w sobie nosi:  ja wiem, do czego chcę doprowadzić, i on też, albo przynajmniej ma jakąś wizję. Możliwości jest nieskończenie wiele. Czasem ja muszę się dostosowywać, a czasem właśnie coś proponować: odpowiedni kąt patrzenia, światło, wydobyć coś poprzez rozmowę, rozluźnić modela, czasem nawet rozśmieszyć go. Niezbędne jest choć  minimum wzajemnego zaufania. Oczywiście można zrobić bardzo charakterystyczny portret niechętnemu człowiekowi, ale niewiele się z niego wydusi, jest jakby martwy. Choć to także oddaje jego charakter, czy też charakter relacji albo danej chwili.

[solr id="fotoblogia-pl-51473" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/2540,wieczne-polowanie-wojciech-plewinski-o-fotografii" _mphoto="plewi-ski-nazar-barbara--5805924.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2854[/block]

Każde zdjęcie jest dokumentem niepowtarzalnego spotkania. A rola fotografa przypomina balansowanie na równoważni - czasem model współdziała, a jeśli nie - trzeba przejąć inicjatywę. Jest takie słynne zdjęcie Churchilla, zrobione chwilę po tym, jak fotograf wyrwał mu cygaro ust. Na zdjęciu ma dokładnie tę minę, o którą chodziło. Trzeba mieć fantazję. I nie bać się improwizować.

O scenerii portretu

Zawsze bardzo lubiłem fotografować w miejscach, w których wcześniej nie byłem. Dlatego proponowałem modelom, żeby to oni wybrali miejsce. Jeśli u nich w domu – świetnie, dom to kawałek człowieka, przestrzeń, którą sam zaaranżował, w której żyje, która o nim świadczy. To są szalone atuty, gdy się go przyłapie "w gnieździe". Czuje się swobodnie, nie jest wyobcowany. Do tego zawsze starałem się dążyć, ale nie zawsze się da i wtedy ja muszę coś wymyślić. Możliwości jest mnóstwo, a wszystko zależy od sytuacji i przede wszystkim od samej osoby.

© Wojciech Plewiński
© Wojciech Plewiński

Fotografia studyjna jestem wielkim kunsztem, ale nie jest tym, co najbardziej lubię w portrecie. Przewidywalne warunki mogą sprawić, że człowiek się rozleniwia i wpada w rutynę. A zdjęcia zaczynają przypominać te na wystawach w atelier. Zamknięte w kilku sprawdzonych wariantach. Ja wolę dostosowywać się do tego, co widzę, do scenerii zastanej.

**O możliwościach fotografii cyfrowej **

Cyfrowa fotografia daje więcej swobody, duże możliwości ustawienia czułości, robienia zdjęć w sytuacjach, gdy dawniej człowiek nawet nie wyciągał aparatu, bo warunki były nie do przeskoczenia. Trzeba było używać lampy błyskowej, bo coś ważnego się działo, ale to jest fotografia innego typu, prasowa.

© Wojciech Plewiński
© Wojciech Plewiński

Dziś skala możliwości jest dużo większa, zdjęcia można robić prawie po ciemku. Ja sam wielokrotnie czułem się ograniczony, zdawałem sobie sprawę, że nie jestem w stanie czegoś zanotować. Oczywiście robiłem to, ale z marnym skutkiem.

O świeżości spojrzenia

Lubię fotografować i obcych, i znajomych, ważne, aby w relacji nie było nudy, która zabija napięcie. Dlatego w teatrze zawsze wolałem robić zdjęcia świeżo po obejrzeniu sztuki. Monotonia oglądania próby, gdy jedna scena maglowana jest pół dnia, reżyser żąda powtórek w nieskończoność, wypruwa z człowieka energię, zabija koncepcję, myślenie i skupienie.

© Wojciech Plewiński
© Wojciech Plewiński

Oglądanie tak wielu możliwości i kierunków przeszkadza. Dlatego ja wolę pierwsze widzenie, to olśnienie, wtedy się wszystko układa w głowie, przynajmniej dla mnie. Nawet jeśli późniejsza wersja przedstawienia będzie lepsza.

O portrecie doskonałym

Kto decyduje, czy portret jest doskonały? Model czy fotograf? Artystka, której od lat robię zdjęcia, może powiedzieć: to jest najlepszy portret, jaki mi zrobiłeś, portret doskonały, podczas gdy ja widzę to zupełnie inaczej. To odbiorca decyduje, które zdjęcie jest dla niego dobre, a fotograf powinien to uszanować.

© Wojciech Plewiński
© Wojciech Plewiński

Jeśli podoba mu się "kiczydło", to powinienem go kiczowato fotografować, a jeśli szuka jakiejś prawdy, proces będzie zupełnie inny. Ja sam osobiście nie lubię w fotografii  upiększeń, ulepszeń i przetworzeń. Fotografia powinna być rzetelna: dobrze zrobiony portret w odpowiednim momencie. Możliwie ostry, głębia ostrości zależna od modela i sytuacji, ale nie podporządkowany formie. Uśmiech, zatrzymanie sytuacji - to jest ważniejsze niż wierność artystycznym kanonom.

[solr id="fotoblogia-pl-66933" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://madmassa.fotoblogia.pl/1677,czy-dawni-mistrzowie-fotografii-mody-dzis-retuszowaliby-swoje-zdjecia" _mphoto="1-66933-154x168-665ebdb086b25461.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2855[/block]

Wysłuchała Katarzyna Janusik.


Obraz

Wojciech Plewiński poprowadzi warsztaty portretu, które odbędą się 25-26 maja w Hotelu Novotel Kraków Centrum, ul. T. Kościuszki 5. Są one realizowane w ramach projektu Warsztaty Sztuki Fotografii, którego współorganizatorem jest Fotoblogia.pl. Szczegółowe informacje znajdziecie na stronie WSF.


Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)