Jak powstaje prosta sesja zdjęciowa w studiu?

Jak powstaje prosta sesja zdjęciowa w studiu?

© Jakub Kaźmierczyk
© Jakub Kaźmierczyk
Jakub Kaźmierczyk
13.05.2012 13:10, aktualizacja: 26.07.2022 20:33

Słuchamy naszych Czytelników, dlatego na Wasze życzenie opiszę jedną z moich ostatnich modowo-portretowych sesji zdjęciowych w GossipStudio - od A do Z :)

Niedawno Michał opisywał komercyjną sesję zdjęciową dla sieci Sizeer. Jednak, jak się domyślam, na co dzień nie fotografujecie dla korporacji, na Waszych sesjach nie ma tabunów stylistów, fryzjerów czy chociażby cyfrowego średniego formatu wartego tyle co dobrze wyposażony samochód klasy średniej. Ale czy to znaczy, że nie można zrobić sesji zdjęciowej? Oczywiście, że nie!

Kilka rad na początek

Nawet w amatorskich sesjach zdjęciowych istotne jest, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nie bez znaczenia jest dobór ekipy, dobrze, aby na sesji były wizażystka i stylistka albo osoba zajmująca się jednym i drugim. Dobór modeli jest równie ważny. Bardzo pomocne jest, gdy mają doświadczenie - im ono jest większe, tym lepiej. Wcześniej trzeba ze wszystkimi porozmawiać. Wtedy można wspólnie dopasować stylizację do makijażu, oświetlenia planu i ogólnej koncepcji zdjęć. Jeśli fotograf ma ochotę na zdjęcia w niebieskiej tonacji, a dobrany makijaż wpadałby w brąz, wyglądałoby to co najwyżej średnio. Gdy pracuje się z początkującą wizażystką, warto zasugerować jej, aby makijaż był mocniejszy niż na żywo. Mocne lampy studyjne wyciągają podkład, cienie i róże z twarzy i makijaż po prostu gdzieś znika.

Warto przejrzeć wcześniej różne modowe magazyny czy lookbooki. W moim studio zawsze leży jakiś "K-Mag" czy "Fashion Magazine". Często przeglądam również sesje Pull & Bear, Zary czy Big Stara. Nie mówię o typowym kopiowaniu, bo jak się okazuje, można za to zasiąść na ławie sądowej, ale delikatny benchmarking nie powinien nikomu zaszkodzić. Po prostu trzeba wiedzieć, co ma się zamiar zrobić, żeby modelka, stając przed obiektywem, nie usłyszała: "no to teraz zrób coś". Na opisywanej sesji za pozowanie odpowiadali Gabi Relikowska i Michał Sidoruk z EC management, wizażem i stylizacją Michała zajęła się Agata Zabielska, a stylizacja Gabi to dzieło Ewy Michalik. Za projekt naszyjnika i beżowej bluzki odpowiada projektantka Lidia Sajdak, natomiast czarnej sukienki grupa projektantek : Judyta Pasińska, Roksana. R. i Aleksandra Zduńczyk.

Fotografujemy

© Jakub Kaźmierczyk
© Jakub Kaźmierczyk

Tak jak wspomniałem, ważne jest przygotowanie. W czasie kiedy reszta ekipy pochłonięta jest malowaniem czy stylizacją, fotograf zabiera się za ustawienie światła. Nawet najlepsza modelka zacznie się niecierpliwić, gdy stoi bezczynnie, a fotograf co chwilę podbiega do lampy, żeby zmienić jej moc o 1/8 działki przysłony albo, co gorsza, jeździ z wielkim boomem po całym studio. Koniecznie trzeba wcześniej mieć koncepcję oświetlenia danej sceny, warto taki setup przećwiczyć np. na asystencie czy innej wolnej w tej chwili osobie. Dzięki temu nikt nie będzie znudzony, a zdjęcia wyjdą po prostu lepiej.

Bardzo ważna jest również praca z modelką. Niestety z moich obserwacji zarówno osób robiących zdjęcia, jak i Waszych maili i postów wynika, że to sprawia największy problem. Już na początku trzeba pokazać, na czym nam, fotografom, zależy. Pamiętajcie - sesja zdjęciowa to praca i fotografa, i modelki. Nie możemy oczekiwać, że modelka będzie dobrze pozować, jeśli schowamy się za aparatem i będziemy czekali na zmianę pozycji. Z kolei modelki też nie powinny wymagać, że będziemy co sekundę podchodzić i przestawiać jej rękę czy nogę. Najlepiej, kiedy modelka pozuje, a fotograf daje jedynie wskazówki. Ja, pracując z modelką, zazwyczaj sugeruję, żeby pozę zmieniała po błysku i przytrzymywała ją do kolejnego. Ważne, żeby załapać odpowiedni rytm, a zdjęcia na pewno będą udane. W związku z tym, że w mojej sesji uczestniczyli modele pracujący dla agencji modelek/modeli, praca była czystą przyjemnością. Mieli dużo własnej inwencji, łatwo reagowali na wskazówki czy spontaniczne pomysły.

Mateusz z X-Rite Color Checker © Jakub Kaźmierczyk
Mateusz z X-Rite Color Checker © Jakub Kaźmierczyk

Na sesji warto podłączyć aparat do laptopa. Mimo że nowoczesne aparaty mają bardzo szczegółowe wyświetlacze, to ich rozmiar nie pozwala na dokładną ocenę rozkładu świateł czy cieni. Kiedy fotografuje się z użyciem światła kontrowego, często bywa, że na policzku pojawiają się brzydkie cienie rzucane przez włosy. Rzadko można dostrzec to w aparacie. Dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu (Capture One, Eos Utility itp.) zdjęcia będą automatycznie eksportowane z aparatu do komputera i wyświetlane na większym ekranie. Monitory w laptopach są z kolei często niskiej jakości, więc bez histogramu się nie obejdzie.

Ja na sesjach często korzystam również z szarej karty lub X-Rite Color Checkera do zrobienia zdjęć testowych, aby w postprodukcji odpowiednio dobrać balans bieli.

Obróbka

Tu nie będę się rozpisywał, dam Wam jedynie kilka, moim zdaniem, ważnych wskazówek. Pracę można usprawnić, odpowiednio wybierając RAW-y do dalszej obróbki. Ja zazwyczaj taguję je określoną liczbą gwiazdek dla konkretnego setupu oświetleniowego. Następnie RAW-y wywołuję bardzo zachowawczo, tak aby histogram nie dotykał krawędzi. W dalszej obróbce w Photoshopie będzie można w bardziej kontrolowany sposób gubić poszczególne tony.

Czasem śmieję się, że gdyby ktoś zobaczył, jak wyglądają moje zdjęcia po wyjściu z Lightrooma czy Adobe Camera Raw, złapałby się za głowę. Z obróbką jest podobnie jak z ustawianiem oświetlenia - fotograf powinien wiedzieć, czego chce. Tu sytuacja jest nieco bardziej komfortowa, bo modelka już nie stoi przed obiektywem i się nie nudzi, ale sprecyzowanie oczekiwań znacznie ułatwi dalszą pracę. Ja, obrabiając zdjęcia, układam akcje, które stosuję dla dalszych zdjęć.

Pomyślcie: jest 5 zdjęć, które mają wyglądać podobnie, a do każdego z nich tworzy się np. 3 warstwy dopasowania, warstwę dodge & burn oraz dodaje szum. Wyobrażacie sobie powtarzanie tych wszystkich czynności kilka czy kilkanaście razy? Oczywiście maskowania nie zapisze się w akcjach, ale naciskając jeden przycisk, wystarczy potem jedynie dopracować zdjęcie pod względem korekcji skóry czy maskowania poszczególnych warstw.

Lightroom 4 w akcji © Jakub Kaźmierczyk
Lightroom 4 w akcji © Jakub Kaźmierczyk

Często spotykam się z tym, że jedna sesja, której efektem jest 10 zdjęć, jest obrobiona na 10 różnych sposobów. Możecie się ze mną nie zgodzić, ale moim zdaniem poszczególne schematy oświetleniowe/stylizacje powinny być obrobione w jednym stylu. Ja zazwyczaj zapisuję sobie na kartce to, co chcę zrobić z danymi zdjęciami, żeby niczego nie pominąć. Ważne jest wyrobienie sobie odpowiedniego systemu pracy, aby nad jedną sesją siedzieć pięć, a nie dwadzieścia godzin. Odpowiedni workflow pozwoli zaoszczędzić dużo czasu i nerwów, wierzcie mi, zdjęcia również na tym zyskają.

Jeśli pracujecie w Photoshopie, polecam zapisywać zdjęcia zarówno w formie plików PSD, jak i JPG. Dzięki temu, że na dysku przechowywany będzie plik otwarty, w każdej chwili będzie można edytować poszczególne warstwy.

Spotkaliśmy się w GossipStudio - kilka ustaleń, przejrzenie przykładowych zdjęć, makijaż, stylizacja, fryzura i do pracy! Setupy wcześniej przygotowałem, choć wiadomo, że drobne poprawki zawsze muszą być naniesione. Opiszę poniżej trzy zastosowane przeze mnie ustawienia światła, od najbardziej podstawowego do nieco bardziej zaawansowanego.

Schemat 1

Ustawienia sesji

Pierwszy schemat to jedna lampa, na której zamontowany był 120-cm octabox. Umieszczony był z góry pod delikatnym kątem. Na podłodze, również pod kątem, leżała srebrna blenda, która miała za zadanie wypełniać dolną część kadru światłem. Tu warto przypomnieć sobie zasadę odwrotności kwadratów. Tylko tyle - żadnych lamp kontrujących i innych fajerwerków. Obróbka? Jedynie operowanie krzywymi i użycie narzędzi dodge & burn.

© Jakub Kaźmierczyk
© Jakub Kaźmierczyk

Schemat 2

Schemat oświetlenia poniższych zdjęć © Jakub Kaźmierczyk
Schemat oświetlenia poniższych zdjęć © Jakub Kaźmierczyk

Schemat 3

Schemat oświetlenia poniższych zdjęć © Jakub Kaźmierczyk
Schemat oświetlenia poniższych zdjęć © Jakub Kaźmierczyk
© Jakub Kaźmierczyk
© Jakub Kaźmierczyk

Pewnie zastanawiacie się, co daje lampa na sankach. W związku z tym, że lampa główna błyskała dużo mocniej niż systemówka, elementy oświetlone przez beauty disha pozostały w niemal nienaruszonej kolorystyce. Z kolei miejsca, gdzie pojawił się cień rzucony przez ten modyfikator, zostały wypełnione granatowym światłem lampy systemowej, stąd niebieski zafarb w ciemnych częściach kadru. Żeby osiągnąć podobny efekt, lampa na sankach musi błyskać zdecydowanie słabiej niż lampa główna, tak żeby jej światło rozjaśniało jedynie cienie i nie miało wpływu na całość oświetlenia. W Photoshopie tylko podbiłem kontrast i użyłem narzędzi D&B.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)