Jak fotografowano ślub pary książęcej?

Jak fotografowano ślub pary książęcej?

Canon
Canon
Jacek Siwko
17.06.2011 10:10, aktualizacja: 01.08.2022 14:37

Zdjęcia przechodzą do historii z dwóch powodów - czasem decyduje o tym niebanalna kompozycja, a czasem temat. Najczęściej jednak oba czynniki działają jednocześnie. Teoretycznie nie ma gotowej recepty na historyczne zdjęcie. Historia fotografii ze ślubu Kate Middleton i Księcia Williama pokazuje jednak, że prawie wszystko da się przewidzieć. Jedno jest pewne - przy odpowiedniej koncentracji można osiągnąć wszystko, co się planuje, a nawet więcej.

Zdjęcia przechodzą do historii z dwóch powodów - czasem decyduje o tym niebanalna kompozycja, a czasem temat. Najczęściej jednak oba czynniki działają jednocześnie. Teoretycznie nie ma gotowej recepty na historyczne zdjęcie. Historia fotografii ze ślubu Kate Middleton i Księcia Williama pokazuje jednak, że prawie wszystko da się przewidzieć. Jedno jest pewne - przy odpowiedniej koncentracji można osiągnąć wszystko, co się planuje, a nawet więcej.

Wszystkie zdjęcia ustawiane?

Canon Professional Network prezentuje na swojej stronie internetowej historię kwietniowego ślubu książęcej pary widzianą z perspektywy fotografów największych światowych agencji i tytułów prasowych. Są wśród nich Peter Macdiarmid z Getty Images, Marc Aspland, Richard Pohle (obaj z The Times) i Matt Dunham z Associated Press.

Historia została zgrabnie zebrana w całość przez Marka Alexandra z CPN. Autor wyławia masę ciekawostek związanych zarówno z techniczną stroną fotografowania wielkiego wydarzenia, jak i sferą myśli czy odczuć samych fotografów. Czyta się z wielką przyjemnością, dlatego zachęcam do przeczytania tego tekstu.

Poprzedni ślub na dworze królewskim w Wielkiej Brytanii miał miejsce w 1981 roku. Wtedy nikt nie planował szczegółowo tego co, jak i kiedy fotografować. Wszystko działo się spontanicznie. Rządziły reguły przyświecające pracy fotografa sportowego, czyli: obserwuj i reaguj na to, co się dzieje. Dlatego tylko 3 fotografów zdołało uchwycić moment pocałunku pary młodej na balkonie Pałacu Buckingham (reszta zmieniała w tym momencie film).

Tym razem zadanie uchwycenia podobnego momentu powierzono weteranowi wśród stałych współpracowników Getty Images w Londynie, Peterowi MacDiarmidowi. Fotograf ustawił się przy pomniku Królowej Wiktorii na wprost pałacu i zaczął swoje dwugodzinne przygotowania.

MacDiarmid rozstawił cztery aparaty. Wśród nich Canon EOS 1D Mark IV z obiektywem EF 800 mm f/5.6 L IS USM, który stanowił jego podstawowy sprzęt. Planował nim uchwycić decydujący moment, czyli pocałunek Kate i Williama. Pozostałe aparaty obsługiwał nogami za pomocą specjalnych przycisków.

Plan minimum w przypadku MacDiarmida został wykonany - nagroda w postaci drugiego ujęcia pojawiła się lada chwila. Fotograf uchwycił moment, gdy Księżna schodząc z balkonu, odwróciła głowę, by jeszcze raz spojrzeć na wiwatujący tłum. Ta fotografia powstała z użyciem obiektywu EF 500mm f/4 IS II USM.

Resztę historii przeczytacie na polecanej wcześniej stronie. Nie chcę odbierać Wam przyjemności czytania, dlatego nie będę streszczał ich wszystkich.

Getty Images akredytowało aż 40 fotografów, z których tylko 28 to stali współpracownicy agencji. Hugh Pinney z Getty szczegółowo wszystko zaplanował. Stworzył plan totalny - każdemu z fotografów zostały przydzielone konkretne zadania, jak uwiecznienie pocałunku młodej pary w przypadku MacDiarmida. Większość zdjęć była zatem „wymyślona“ przed ceremonią.

Trochę sportowej swobody bez fotoedytora

Wyjątki stanowiły zdjęcia fotografów, którzy dostali wolną rękę, na przykład Marc Aspland z The Times, który zazwyczaj fotografuje sport, zatem ma doskonale wyćwiczony refleks. Do historii przejdzie zapewne fotografia przyszłej księżnej jadącej limuzyną do Opactwa Westminster, gdzie odbywała się ceremonia zaślubin.

Na koniec warto wspomnieć o problemach w przesyłaniu zdjęć na serwery redakcji. Wiązało się to z przeciążeniem sieci komórkowej podczas uroczystości. Tłum gapiów wysyłał wiadomości lub rozmawiał przez telefon, co spowolniło prędkość przesyłu danych. Największe agencje zabezpieczyły się przed tym, ustawiając własne transmitery.

Fotografowie "The Times", wykorzystując technologię Shootitlive, zamieszczali wybrane zdjęcia z aparatu bezpośrednio na stronie gazety. Pominięcie fotoedytora to kolejny przełom w dziennikarstwie.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)