5 najbardziej denerwujących rzeczy w nowoczesnych aparatach cyfrowych

5 najbardziej denerwujących rzeczy w nowoczesnych aparatach cyfrowych

5 najbardziej denerwujących rzeczy w nowoczesnych aparatach cyfrowych
Michał Massa Mąsior
27.05.2014 13:33, aktualizacja: 26.07.2022 19:56

Cyfra bardzo ułatwia pracę, zarówno amatorom, jak i profesjonalistom. Producenci prześcigają się w ulepszaniu obrazu. Czy jednak to, że w XXI w. w produkcji księgowy jest ważniejszy od projektanta, nie prowadzi do błędnego koła?

Fotografia cyfrowa opanowała rynek. Większość znanych marek już zapomina o analogowym sprzęcie. Producenci materiałów światłoczułych bankrutują jeden po drugim. Klisza staje się niszowa, zaczyna trafiać do sklepów kolekcjonerskich i butików. Hipsterzy wskrzeszają co chwilę nowe-stare pomysły na zdjęcia, ale to raczej kwestia mody zmieniającej się co sezon. Wraz ze zmianą Converse’ów na Nike Air młodzież porzuca Holgę na rzecz rozwiązań postpolaroidowych.

Za tym podążają koncerny komórkowe i producenci aplikacji, które upodabniają zdjęcia do analogowych pierwowzorów, skracając czas umieszczania snap-shotów w serwisach społecznościowych.

Obraz

Zdjęcia robimy po to, by pamiętać. Wkładając je do domowego albumu, wystawiając w galerii czy publikując na FB, dajemy im życie. Najpierw jednak musimy je wykonać. Sprzęt fotograficzny jest jednym z elementów mających pomóc w osiąganiu upragnionego efektu. Producenci nie zawsze chcą nam ułatwiać życie. Wolą zainwestować pieniądze w reklamę, która i tak wypromuje i „sprzeda” produkt. Lista grzechów jest bardzo długa. Oto pięć moim zdaniem najbardziej denerwujących rzeczy w nowoczesnych aparatach cyfrowych.

Ergonomia

Wydaje mi się, że dla wielu firm pojęcie ergonomii ogranicza się jedynie do wygodnego chwytu aparatu fotograficznego. Niewątpliwie ma to znaczenie dla reportera czy fotografa sportowego. Pozostałej grupie artystów także nie będzie on przeszkadzał. Dla mnie jednak znacznie ważniejsze jest umieszczenie ważnych przycisków na obudowie i ułożenie ich w takich miejscach, aby wszystkie potrzebne funkcje były szybko dostępne.

Niby trudne do wykonania, bo każdy fotograf ma odmienne przyzwyczajenia, ale można stosować więcej przycisków programowanych. Wygodne menu - czy jest w tym jakaś filozofia? Okazuje się, że tak! Znakomita większość aparatów ma je tak skonstruowane, że obsługa wymaga przestudiowania grubej instrukcji. Na przykład formatowanie karty pamięci w Pentaxach za każdym razem wymaga przejścia przez kilkanaście opcji, by trafić wreszcie do formatu. Niektóre aparaty wyposażone są w dwa sloty kart, zatem operacja musi być powtórzona dwukrotnie. Podobnie z ręcznym balansem bieli w Canonach. Najpierw robisz zdjęcie próbnika WB, a potem musisz znaleźć w menu, gdzie można je przyporządkować do ustawienia ręcznego….

Nikon D4s vs. Canon 1D X - Which one's better?

O paskach już pisałem we wcześniejszych tekstach. To też element ergonomiczny. Nie lubię mieć ceraty na szyi, więc nawet nie wyciągam z pudełka tej kiepskiej części dodawanej do sprzętu, którego cena sięga kilku lub kilkunastu tysięcy złotych. Sir Jonathan Ive, główny projektant marki Apple, żalił się niedawno w wywiadzie, że w wielu firmach komputerowych projektant dostaje gotowy komputer, który musi zapakować w „jakąś” obudowę. Czy nie lepiej najpierw zaprojektować funkcje i ergonomię, a dopiero potem próbować umieścić komponenty pod obudową? Wydaje mi się, że podobnie może być w przypadku wielu aparatów fotograficznych. Niestety, tam gdzie rządzą księgowi, nie zawsze jest to możliwe.

Opóóó-źnieee-nieeeee

To moim zdaniem wciąż zmora nowoczesnego sprzętu fotograficznego. W dużych lustrzankach spust migawki działa prawie błyskawicznie, w tańszych modelach natomiast po wciśnięciu przycisku przez krótszą bądź dłuższą chwilę nie dzieje się nic. Oczywiście, to nie są sekundy, ale jednak opóźnienie występuje. Fotografując ruch, musimy brać na to poprawkę, a nie zawsze jest to możliwe.

Obraz

Znacznie gorszą sprawą jest włączanie i wybudzanie sprzętu z uśpienia. W tej kategorii niechlubne pierwsze miejsce zajmuje Sony. Zanim sprzęt jest gotowy do wykonania zdjęcia, decydujący moment umyka.

Wizjer jako dobro luksusowe

Od kiedy wymyślono wizjer, zawsze był on elementem optycznym. Czy to zwykłym celownikiem lub lunetką, czy też w lustrzankach za pośrednictwem lustra i pryzmatu przekazywał obraz z obiektywu do oka. Od pewnego czasu mamy do czynienia z wizjerem-ekranem lub wizjerem elektronicznym.

Obraz

Być może za 10 lat będą to rozwiązania doskonałe. Na razie mają spore opóźnienie, gasną na znacznie dłuższy czas niż klapnięcie lustra, drenują baterię i ogólnie wywołują u mnie większą nerwowość. Czy nie można by dalej stosować kilku soczewek i lusterka, żebyśmy widzieli na żywo, co fotografujemy?

System?

Dawniej, kupując jeden czy kilka produktów jednej marki, wchodziliśmy w tak zwany system. Stąd brali się nikonowcy i canonowcy. Dzisiaj spróbuj zmienić aparat… nie będzie do niego pasował ani grip, ani baterie, a coraz częściej pozostałe urządzenia peryferyjne, jak np. dedykowany system oświetlenia. Nowy model aparatu, nowe lampy błyskowe teoretycznie realizujące więcej funkcji. W praktyce jednak różnice są kosmetyczne. Zwykle największą nowością jest wprowadzenie większego, bardziej bateriożernego ekranu.

Obraz

Z bateriami wróciłbym jeszcze raz do ergonomii. Że nie pasują do nowszych aparatów, to wiemy. Ale dlaczego w tych nowych coraz częściej są stosowane minibaterie, które wystarczają ledwo na 200-300 zdjęć? To wynik mody na aparaty retro, a przykładem jest Nikon Df. „Retro”, czyli mówiąc ściślej, nowa, niefunkcjonalnie zaprojektowana obudowa nie mieści większej baterii. Zatem niech fotograf kupi ich sobie kilka. Będzie więcej kasy dla producenta.

Podobnie bywa z ładowarką. Przecież można ładować baterię, podłączając aparat do kontaktu, jak komórkę. Biorąc pod uwagę, że możemy zrobić 200 zdjęć, to pomysł genialny w swojej głupocie. 200 zdjęć i kabelek do kontaktu… Załóżmy, że masz dwie baterie: na noc podłączasz do kontaktu aparat, ustawiasz budzik na 3 rano, wstajesz, przekładasz baterię i jest super… Ale co, jeśli zakupiłeś cztery baterie?

Jakość i globalizacja

Zdarzyło się Wam kupić obiektyw, który nie ostrzył we właściwym miejscu? Albo aparat fotograficzny, który cały trzeszczał już po wyciągnięciu z pudełka? A może gniazdo do wyżej opisanej ładowarki zostało fabrycznie krzywo zamontowane? Dwadzieścia lat temu takie sytuacje zdarzały się rzadko. Ale po co kontrolować jakość? Można liczyć na to, że ktoś się nie zorientuje. Jest spora szansa, że tak będzie, bo podobno ponad 90 procent właścicieli lustrzanek nigdy nie zmieniło obiektywu.

Brakuje mi też „inności”. Aktualnie matryce firmy Sony opanowują rynek. Montują je Nikon, Pentax, Leica, Sony, Hasselblad i wielu innych producentów. Przez to, że w wielu aparatach jest prawie to samo. Canon coraz wolniej reaguje na zmiany, ale i ta firma raczej nie jest skora do wprowadzania wizjonerskich nowości. Czekam na moment, w którym - wzorem fotografii analogowej - będę mógł przebierać w przeróżnych rozwiązaniach. Mały obrazek, średni format, wielki format, setki różnych materiałów światłoczułych, różne rozwiązania techniczne w matrycach, lepsze dostosowanie sprzętu do fotografa.

Leica Monochrom Hands-On Field Test

Być może nie jest tak źle, jak napisałem wyżej. Leica już od kilku lat oferuje model M - monochrom, który dostosowany jest tylko do kadrów czarno-białych. Sony wprowadziło Alfę 7s, genialnie pracującą na wysokich i bardzo wysokich czułościach. Fuji święci triumfy ze swoim dalmierzowym x100, udowadniając, że wizjer z boku wciąż jest lubiany nie tylko przez purystów. System Leica T wnosi wygodne menu, a Pentax swoim nowym średnioformatowcem 645z wprowadza cyfrowy średni format w nową erę.

Leica T Review and Overview - SteveHuffPhoto.com

Kiedy na rynek wchodził pierwszy Canon 5d, wydawało mi się, że to szczyt jakości. Potem wiele modeli znacznie wyprzedziło tamto osiągnięcie. Dzisiejsza piątka mk III nie króluje już na rynku, ze względu na jakość obrazu. To pokazuje, że postęp technologiczny jest bardzo szybki. Zakończyła się bezsensowna walka na megapiksele, dzisiaj ważniejsza jest rozpiętość tonów i praca na wysokich czułościach. To buduje. Myślę jednak, że przychodzi czas, by skupić się jeszcze bardziej na jakości i ergonomii. Kto pierwszy zacznie dostrzegać właściwie potrzeby fotografów, ten na dłuższy czas zagarnie rynek.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)