Izabela Urbaniak. Jak za pomocą zdjęć przenieść się do czasów swojego dzieciństwa? [wywiad]

Izabela Urbaniak. Jak za pomocą zdjęć przenieść się do czasów swojego dzieciństwa? [wywiad]

Izabela Urbaniak. Jak za pomocą zdjęć przenieść się do czasów swojego dzieciństwa? [wywiad]
Źródło zdjęć: © ⓒ Izabela Urbaniak
Piotr Kała
19.09.2015 07:50, aktualizacja: 19.09.2015 09:50

Izabela Urbaniak od kilku lat fotografuje swoje dzieci podczas wakacji na wsi. Na zdjęciach udało jej się uchwycić klimat, który pamięta z czasów swoich wiejskich wakacji.

Kto jest na zdjęciach i gdzie powstawały Twoje zdjęcia?

Na zdjęciach jest dwoje moich dzieci, Antek i Julian oraz Jasiek i Maja, czyli kuzyni. Co roku około miesiąca spędzamy w domku na wsi, nad jeziorem.

Od zawsze miałam tam ze sobą aparat, żeby fotografować dzieci, ale od 2012 roku robię to w taki sposób, jak widać. Moje własne wspomnienia z dzieciństwa zainspirowały mnie do pokazania tego w taki sposób. Chciałam odtworzyć lub też stworzyć wrażenie, jak z tamtych czasów. Nie bez znaczenia jest też okres w życiu dzieciaków, które odkrywają świat a ja towarzyszę im w tym z aparatem.

Obraz
© ⓒ Izabela Urbaniak

Dlaczego wszystkie zdjęcia są czarno - białe?

Czerń i biel nie odciąga uwagi od tematu zdjęć. No i najważniejsze jest to, że pozwala pozbyć się oznak współczesności.

Czemu zdecydowałaś się pokazać wakacje takie, jak pamiętamy sprzed ery współczesnych gadżetów?

Kiedy jedziemy na wieś, zabieram ze sobą komputer (do którego dzieci nie mają żadnego dostępu), mamy tam też telewizor (i 4 programy na krzyż), no i oczywiście telefony, ale panuje tam bardzo leniwy klimat, który nie sprzyja mojej pracy na komputerze (niestety wciąż naiwnie planuję nadrobienie tam moich zaległości, ale nie idzie to w parze z rzeczywistością). Natomiast dzieci nie mają po prostu potrzeby oglądania telewizji. Wolą swoje towarzystwo, skoki do wody, zabawę w chowanego, budowanie bazy, gry planszowe, bawią się w podchody, gdzie finałem jest odnalezienie skarbów. Nie nudzą się, mają tyle zajęć, że telefony pozostają w szufladzie. „Współczesność“ to mały procent tego, co dzieje się podczas tego pobytu, poza tym nie jest ona tak interesująca więc nie warto jej po prostu pokazywać.

Obraz
© ⓒ Izabela Urbaniak

W jakim stopniu sytuacje były odgrywane lub pozowane a na ile jest to czysta dokumentacja zachowania dzieci?

Z moimi dziećmi jest tak, że nie da się im powiedzieć, żeby coś odegrały. A próby

ustawienia czy chwile, kiedy proszę je, „zatrzymajcie się“, żeby utrwalić jakiś kadr, trwają do 3 sekund. Nie ma szans i czasu na kreowanie czy pozowanie. Tak właśnie było ze zdjęciem, które zapoczątkowało tę całą serię (zdjęcie poniżej). Dostrzegłam światło, miejsce i dzieci biegnące przede mną, zawołałam, aby się zatrzymali na chwilę, bo chcę im zrobić zdjęcie. Odwrócili się do mnie, Antek oparł się na Jaśku, w tle była czekająca Maja, zrobiłam dwie klatki, w dwie sekundy i było po wszystkim…..a zdjęcie wygląda, jakbym ustawiała scenkę.

Obraz
© ⓒ Izabela Urbaniak

Co, z Twojego doświadczenia, jest najtrudniejsze w fotografowaniu dzieci?

Zabawy dzieci trwają chwilę, sytuacja jest bardzo zmienna i nie da się jej powtórzyć. Ja

jestem taką osobą, że aparat mam zawsze ze sobą, ale trzeba cały czas zachować uwagę i gotowość. Żeby były efekty, potrzebny jest czas i cierpliwość, nie wolno odpuszczać. Inaczej też fotografuje się własne, a inaczej obce dzieci. Na przykład niesfornym, obcym dzieciakom nie powiem tego, co powiedziałabym swoim. Poza tym moje dzieci są przyzwyczajone do aparatu i do mojej osoby z aparatem, więc nie zwracają uwagi na mnie, są oswojone z pracą, jaką z nimi wykonuję, są naturalne.

Obraz
© ⓒ Izabela Urbaniak

Jakie wskazówki przekazałabyś osobom, które chcą spróbować sfotografować swoje dzieci podczas weekendowego pobytu na wsi?

Przede wszystkim trzeba być cierpliwym i uważnym obserwatorem. Trzeba też nauczyć się fotografować proste czynności, odnajdywać w nich coś ciekawego i intrygującego,

niebanalnego. Nie powinno się też nastawiać na efekty, nie planować a raczej dawać się zaskakiwać sytuacjom. Czasami może to być piękne światło, czasem niesforna fryzura dzieciaka czy rozciągnięta koszula, wyraz twarzy. Zresztą to jest sprawa dosyć

indywidualna, być może każdy musi znaleźć swój własny sposób. Mój jest właśnie taki.

Poza tym według mnie wieś sama w sobie jest bardzo ciekawa, tyle się tam dzieje…

Obraz
© ⓒ Izabela Urbaniak

Dzieci to bardzo wdzięczny temat, ale czy dzieci fotografuje się tak, jak dorosłych?

Dorośli są lepsi do pozowania, bo robią to, o co się ich poprosi, są bardziej świadomi siebie i tego, co robią. Dzieci za to są bardziej naturalne, mniej krytyczne i bardziej skłonne do bycia fotografowanymi. Są w stanie „wytworzyć“ ciekawsze sytuacje, bo reagują żywiołowo, spontanicznie, wszystko je ciekawi. Dorośli stwarzają dystans, w dokumencie to bardzo przeszkadza, bo fotografowi ciężej „dotrzeć“, czy skłonić dorosłego do bycia sfotografowanym.

Opowiedz o tym, co fotografujesz, kiedy nie jesteś na wakacjach?

Spektrum mojej działalności fotograficznej jest dość szerokie. Przyjmuję zlecenia na

prywatne sesje od kobiet, jestem też stałą współpracowniczką głównych siedzib firm Dilmah i Bols. Fotografuję dla nich produkty, ale też eventy. Prowadzę rowniez warsztaty fotografii portretowej kobiecej (zdjęcia bardziej uchwycone, niż pozowane). Rzadko, ale zdarza się, że fotografuję śluby lub robię zdjęcia fashion.

Obraz
© ⓒ Izabela Urbaniak

Co bardziej Cię interesuje: dokumentowanie, czy kreowanie sytuacji?

Ja chyba bardziej wolę być zaskakiwana, więc wolę dokumentowanie. Nastawiam się na patrzenie i dostrzeganie ciekawych sytuacji w codziennych sprawach. W kreowaniu więcej czasu trzeba poświęcić na etap wymyślania, przygotowania zdjęć.

Jakie masz pomysły na najbliższe zdjęcia?

Nie mam czegoś takiego, jak wymyślanie sobie nowych projektów. Pewnie jeszcze przez kilka sezonów pociągnę „Summertime“, przynajmniej dopóki dzieci zechcą być bohaterami tych zdjęć. W ciągu roku jestem tak zajęta, że dla siebie samej mam mało okazji do robienia zdjęć.

Lubię podróżować, z wyjazdów zawsze coś staram się przywieźć ciekawego. Za każdym razem, kiedy odwiedzam Sri Lankę (byłam tam już 7 razy), powiększam kolekcję zdjęć stamtąd. Z planów podróżniczych z pewnością chciałabym na przykład odwiedzić Japonię podczas święta kwitnącej wiśni. Oczywiście z aparatem. Bez niego ani rusz. Mam nawet taki sen, a właściwie koszmar, że jestem gdzieś, gdzie dzieje się coś ciekawego a ja nie mam ze sobą aparatu...

Obraz
© ⓒ Izabela Urbaniak

Piotr Kała:

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)