Drogie portale, kochane wydawnictwa, najszanowniejsi Internauci, podpisujcie zdjęcia!

Drogie portale, kochane wydawnictwa, najszanowniejsi Internauci, podpisujcie zdjęcia!

Drogie portale, kochane wydawnictwa, najszanowniejsi Internauci, podpisujcie zdjęcia!
Michał Massa Mąsior
14.04.2016 15:08, aktualizacja: 26.07.2022 19:06

W dobie szybkich mediów i natychmiastowej informacji, fotografia funkcjonuje często jako potykacz, zaczepiacz, teaser. Ma przyciągać do tekstu, wołać o  atencję w postach na portalach społecznościowych, szokować, zachęcać do przeczytania tekstu. Oglądamy setki obrazów dziennie i mało kto zna ich autorów, gdyż bardzo często nie są podpisywani.

Praca

Spora część czytelników Fotoblogii ma pełną świadomość, jak wiele pracy jest potrzebne, by powstało zdjęcie. Opisywałem to już w kilku moich felietonach, na różne potrzeby, ale może warto to jeszcze raz podkreślić. Inspiracja, pomysł, właściwe miejsce, decydujący moment, wybór kadru, spust migawki, edycja, postprodukcja, publikacja. To tylko skrótowe hasła. Zdarza się, że wykonanie zdjęcia nie wymaga wiele zachodu, jednak w znaczącej ilości przypadków trzeba się sporo natrudzić, żeby efekt końcowy był atrakcyjny dla oka odbiorcy.

Doświadczenie

By stać się kimś, kto publikuje swoje prace w ważnych mediach, zwykle trzeba pokonać mozoloną drogę od pstrykacza do fotografa. Skończyły się czasy, kiedy po ukończeniu szkoły dostawałeś przydział pracy, dzięki któremu mogłeś  dobrnąć do emerytury. Świat mediów to wolny i trochę dziki rynek freelancerów, którzy skłonni są do pewnych ustępstw na rzecz osiągania sukcesu. Zlecenia od znaczących tytułów z reguły jednak trafiają do tych bardziej doświadczonych czy utalentowanych.  Oczywiście, że zdarzają się tacy, którzy publikowani są tylko z racji dobrych koneksji, ale w tym artykule nie zajmuję się aberracją. Generalna zasada jest w większości zawodów podobna. Jeśli chcesz mieć osiągnięcia, musisz ciężko pracować. Redaktorze, wydawco, internauto - uszanuj fakt, że artysta rozpoznany zostanie po podpisie. Ty pod swoim tekstem nie pozostaniesz anonimowy, zadbaj więc, by zdjęcie, które przyciągnęło Twojego czytelnika, też takie nie było.

Close Up: Photographers at Work

Kim myślą, że jestem

Jakiś czas temu internet obiegały śmieszne memy o fotografach i wyobrażeniach na ich temat.

Klient, kolega, koleżanka, rodzina, każdy teoretycznie ma inne wyobrażenie o pracy fotografa. Jedni widzą tylko spadające na Ciebie pochwały i nagrody, inni naiwniaka, którego łatwo oszukać, jeszcze inni taniego podrywacza i bawidamka, a kolejni mają Cię za lekkoducha. Czy te wizje mają coś wspólnego z rzeczywistością, trzeba sobie odpowiedzieć samemu. Ja dość często słyszę od moich kolegów „Ej Massa, mogę Ci potrzymać światło przy następnych zdjęciach?”. Zwykle nie mogę im odpowiedzieć tego, co myślę, bo przecież nie da się chwycić światła. Można potrzymać blendę albo wziąć do ręki statyw z lampą. I nawet jeśli potrzebuję pomocy, to na pewno nie interesuje mnie na planie kolega głównie zainteresowany modelką, który nie ma pojęcia o terminach, którymi można się porozumiewać z asystentem. Podnieś o 2/3 działki (..) CO?

Kim w rzeczywistości jestem 

Myślę, że nie popełnię wielkiego faux pas, jeśli na chwilę wrzucę nas - fotografów - do jednego wora i przedstawię pozostałym, jaka jest rzeczywistość? Schodzimy na ziemię, Lubimy swój zawód, żyjemy z pasji, co w rzeczy samej jest spełnieniem marzeń. Jednak trzeba się sporo natrudzić, by znaleźć nowych klientów, utrzymać plecaki sprzętu, dokupywać potrzebne kolejne elementy systemu,  cały czas być na bieżąco z trendami i pomysłami. Oferować ciekawy produkt końcowy, który nie będzie sztampą i tanim odtwórstwem. A na koniec, do jasnej anielki, Twój klient opublikuje zdjęcia i zapomni je podpisać. Albo podpisze je w dwóch gazetach, a w trzeciej już nie, bo ktoś zapomniał w mailu dopisać - fot. imię nazwisko.

Jakie obowiązki ma klient i wydawca?

Chcąc się wesprzeć ustawą, zacząłem ją dokładniej studiować. Niby wszystko jest dość jasne, ale jednak język prawniczy ciężko się cytuje. Poprosiłem zatem mojego kolegę, radcę prawnego Krzysztofa Janowskiego, specjalistę od prawa autorskiego, o opisanie mi tego w krótkich żołnierskich słowach, i tak: autor ma prawo być podpisany jak chce. Czyli może być wymieniony z imienia, nazwiska, imienia i nazwiska, pseudonimu, wszystko razem, może sobie nawet zażyczyć być podpisywany symbolem (pamiętacie Prince’a i określenie „Artist formally known as Prince?"), albo wcale nie chcieć być wymieniany jako autor. Jeśli ustalę, że chcę być pod zdjęciami Massą, a nie Michałem Massą Mąsiorem, to tak powinno pozostać. Mogę to także zmienić i zażyczyć sobie, że od jutra we wszystkich publikacjach będę Miś-Fotograf, a nie Massa. Bo pozwala mi na to prawo. Oczywiście inną kwestią jest moja umowa z klientem. Tam muszę zawrzeć wszelkie moje „widzimisię” i już kwestią jego upodobań będzie, czy się na to zgodzi. Jednak pamiętajcie, że jeśli chcecie być pod zdjęciami podpisywani i tak się umówicie, zawsze mają być one podpisane!

How to Make a Book With Steidl Short FIlm Clip

Z pretensjami nie do mnie…

Tak usłyszałem ostatnio, kiedy moje zdjęcia opublikowane zostały i podpisane "fot. z archiwum" (mój klient). Prawo naruszone zostało i przez mojego klienta i przez wydawcę gazety, w której ukazał się materiał. Jeden i drugi winien jest zadbać o to, by zdjęcie zostało sygnowane we właściwy sposób. Oczywiście mogę się domagać, by zdjęcie zostało podpisane. Sprawa się jednak komplikuje, gdy fotografie ukazały się np. w dzienniku i dzień później już nikogo nie będzie interesował autor zdjęcia z wczorajszego wydania gazety. Temat jest bardzo szeroki i nie chodzi tutaj o wyjaśnianie prawnych zawiłości, a wytknięcie niechlujności, lenistwa i braku dobrej woli zarówno u klienta, jak i medium publikującego zdjęcia.

Helmut Newton on Gear

Nie zasłaniajcie się swoim niechlujstwem i lenistwem

Jak widzicie powyżej, praca fotografa to zwykle nie selfie na wyciągniętej ręce w przypływie emocji, to także nie zdjęcie potrawy, którą fotografujecie zaraz przed zjedzeniem jej w modnej restauracji, ani filtry instagramowe, czy automatyczne zestawienie panoramy podczas wyjazdu narciarskiego. To bardziej złożony proces. Po pracy fotografa często jedynym śladem jest publikacja. By zyskiwać kolejnych klientów, korzystamy między innymi z portfolio, w którym zawieramy nasz dorobek. Jak zauważyliście, Drodzy Klienci i Wydawcy, jesteśmy skłonni na wiele ustępstw, ale uszanujcie nasze prawa. Będzie się nam współpracowało znacznie przyjemniej. Przy okazji zobaczcie dołączone pliki youtube, one pokazują ogrom pracy fotografów.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)