Gdzie leży granica między inspiracją, opracowaniem a plagiatem?

Gdzie leży granica między inspiracją, opracowaniem a plagiatem?

Gdzie leży granica między inspiracją, opracowaniem a plagiatem?
Źródło zdjęć: © © Lauren Bullen / Instagram
Fotoprawo
30.04.2017 20:12, aktualizacja: 26.07.2022 18:32

Za jedno z największych wyzwań w pracy każdego fotografa, pisarza czy innego artysty śmiało można uznać znalezienie pomysłu na utwór. Powstają one zwykle na bazie czegoś, co już kiedyś widzieliśmy, nawet jeśli nie do końca sobie to uświadamiamy. Czy jednak w takiej sytuacji nie dochodzi do popełnienia plagiatu?

Kierując się kryterium własnego wkładu twórczego autora w nowopowstałe dzieło, wyróżnia się trzy rodzaje utworów: utwór inspirowany, utwór zależny (inaczej nazywany opracowaniem), a wreszcie plagiat.

W latach pięćdziesiątych ustawa o prawie autorskim stanowiła, że „utworu, który ma cechy samodzielnej twórczości, chociaż podnietę do niego dał cudzy utwór, nie uważa się za opracowanie cudzego utworu” – lecz właśnie za inspirację. Obecnie przyjmuje się, że utwór inspirowany to taki, który został stworzony w wyniku emocjonalnego i intelektualnego impulsu, wywołanego cudzym dziełem i do tego dzieła się odwołującym. Co jednak istotne, choć elementy cudzego dzieła mogą być w nowopowstałym utworze rozpoznawalne, to nie powinny stać się dominujące.

Obraz
© © Lauren Bullen / Instagram

O charakterze nowego dzieła muszą decydować już jego własne, indywidualne elementy, a nie te przejęte. Często jednak trudno jest odróżnić utwór inspirowany od utworu zależnego, jako że klasyfikacja zależy od dość subiektywnego kryterium natężenia nowych, twórczych elementów w nowopowstałym dziele. Jednak najmniej tych elementów można odnaleźć w plagiacie, który polega na wykorzystaniu w niezmienionej postaci całości lub części cudzego utworu i przypisaniu sobie jego autorstwa.

Dla przykładu, nawet wykorzystanie do stworzenia fotografii konkretnych osób czy rekwizytów można uznać za utwór inspirowany. Jednak jeśli skopiujemy również szczególną kompozycję zdjęcia, pewien specyficzny układ osób, przedmiotów i elementów krajobrazu, trudno będzie wybronić się od zarzutu naruszenia praw autorskich, usprawiedliwiając się inspiracją. Takie tłumaczenie z pewnością nie wystarczyłoby w przypadku pewnej użytkowniczki Instagrama, wiernie kopiującej wszystkie elementy fotografii udostępnianych przez parę podróżników, Jacka Maurisa i Lauren Bullen. To wyjątkowy przykład, ponieważ dążąc do idealnego odwzorowania zdjęć, powtórzone zostały nie tylko pozy modeli, ubiór, rekwizyty, pora roku czy dnia. Użytkowniczka Instagrama podążała śladami podróżującej pary przez kilka kontynentów, odnajdując dokładnie te same miejsca, w których sfotografowali się Mauris i Bullen. Nowopowstałe zdjęcia można nazwać plagiatem, jako że nie ma w nich żadnego indywidualnego i twórczego wkładu.

W końcu parodię definiuje się przecież jako żartobliwe naśladownictwo, a orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE doprecyzowało, że jej cechami charakterystycznymi jest ponadto nawiązywanie do już istniejącego utworu przy jednoczesnym wykazywaniu uchwytnych różnic. Jako przejaw takiej parodii, rządzącej się prawami swojego gatunku twórczości, a przy tym stanowiącej przykład utworu inspirowanego, można wskazać prace artystki Celeste Barber, w sposób humorystyczny odwzorowującej znane kadry z celebrytami, tworząc w ten sposób nowe utwory o wydźwięku tak całkowicie różnym od oryginałów, że pozwala to na określenie jej prac utworami inspirowanymi, a nie opracowaniami czy plagiatami.

Kierując się kryterium stworzenia nowego utworu w celach humorystycznych, za taką parodię można uznać również selfie, które wykonuje Burr Martin.

Pan Martin jest ojcem nastoletniej Cassie i wymyślił nietuzinkowy sposób na zniechęcenie córki do wrzucania do Internetu wyzywających zdjęć – poprzez naśladowanie pozycji, strojów a nawet makijażu, w jakim fotografuje się córka. Konto Burra Martina na Instagramie, na którym zamieszcza zdjęcia, zyskało już o wiele większą popularność niż konto Cassie Martin. I choć trudno dziwić się nastolatce, że pomysłowość ojca nie przypadła jej do gustu, to – niestety dla niej – nikt nie musiał prosić o zgodę na wykorzystanie jej twórczości (oczywiście z zastrzeżeniem, że w przypadku zdjęć utrwalających wizerunek w grę wchodzi ochrona wizerunku). Jak to możliwe?

W myśl ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, opracowanie cudzego utworu (inaczej mówiąc: stworzenie utworu zależnego), takie jak np. przeróbka, adaptacja czy tłumaczenie, jest odrębnym przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego. Oznacza to, że opracowując cudzy utwór, sami tworzymy nowe dzieło, uzyskując do niego prawa autorskie.

Przykładowo, jeśli „ulepszymy” według własnej wizji artystycznej zdjęcie wykonane przez inną osobę poprzez zmianę kontrastu oraz kolorystyki na czarno-białą, to możemy uznać się za autora nowopowstałego utworu i cieszyć prawami autorskimi do niego… choć nie do końca.

Zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych, rozporządzanie i korzystanie z takiego opracowania wymaga zezwolenia twórcy utworu pierwotnego, co zwykle wiąże się też z koniecznością ustalenia odpowiedniego wynagrodzenia. Konieczne jest również oznaczenie autora i samego utworu pierwotnego. W razie uchybienia tym obowiązkom, można narazić się nie tylko na odpowiedzialność odszkodowawczą, ale i karną, jako że za rozpowszechnianie opracowania bez wskazania nazwiska autora utworu oryginalnego czy wymaganego zezwolenia twórcy grozi taka sama kara, jak za popełnienie plagiatu – a więc nawet do trzech lat pozbawienia wolności.

Powyższe ograniczenia nie mają zastosowania w przypadku utworów inspirowanych, co jest ich niewątpliwą zaletą. Właśnie dzięki temu, sięgając do gatunku twórczości jakim jest parodia, czyli jeden z przykładów utworu inspirowanego, nie trzeba pytać o zdanie autora oryginalnego utworu.

Każdy z nas potrzebuje inspiracji, nawet w codziennym życiu, i nie ma w tym zupełnie nic złego

Wręcz przeciwnie – inspirowanie się tym, co zostało już przez innych osiągnięte, pozwala na wprowadzenie ulepszeń i uzyskanie jeszcze ciekawszych efektów. Trzeba jednak pilnować się, aby w łatwość korzystania z cudzej pracy nie spowodowała, że niepostrzeżenie przekroczymy dopuszczone przez prawo granice i, poprzez przypisanie sobie czyichś zasług, naruszymy prawa autorskie twórcy utworu pierwotnego.

*Magdalena Stasiak

Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

kontakt: magdalena_stasiak@outlook.com*

Artykuł pochodzi z portalu partnerskiego Fotoprawo.pl.
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)