Photerloo – nowe narzędzie do automatycznego opisywania i umieszczania zdjęć w mediach społecznościowych

Traktowaliście wasze media społecznościowe po macoszemu? To narzędzie może wam udowodnić, że popełniliście błąd. Facebook, Twitter, Instagram i inne portale mogą być dużo bardziej pomocne w promowaniu waszej twórczości niż zwykła strona internetowa. Photerloo wam to ułatwi.

Prowadzenie kanałów społecznościowych przez fotografów w Polsce wciąż nie należy do bardzo popularnego sposobu promocji. Szkoda, bo większość z nas wciąż wierzy, że dobra wizytówka w postaci strony internetowej wystarcza. Niestety tak nie jest, bo choć dbamy o pozycjonowanie stron, te są rzadziej odwiedzane niż profile na Facebooku czy Instagramie. Wielu z nas rezygnuje z tego, ponieważ każda ze stron ma inne wymagania odnośnie rozdzielczości zdjęć i sposobu wgrywania treści.

Co więcej – za pomocą jednego kliknięcia wasza praca pojawi się na wszystkich zaznaczonych portalach jednocześnie. Póki co Photerloo wspiera wgrywanie zdjęć na 500px, Flickra, Facebooka oraz Twittera.

Ekipa odpowiadająca za Photerloo pracuje obecnie nad sposobem wrzucania postów na Instagram oraz nad rozszerzeniem programu o kilka innych platform. Photerloo jest stworzone bezpośrednio dla fotografów. Obecnie programiści opracowali również sposób na zamieszczanie zdjęć na Shutterstocku oraz rozwijają podobną funkcjonalność przystosowaną dla Adobe Stock oraz innych mniejszych banków zdjęć.

Funkcja ta jest oparta na sztucznej inteligencji, która podobno w trafny sposób potrafi ”uczyć się” nowych obrazów i ich znaczeń. Programiści planują również wydanie specjalnej wtyczki do Lightrooma, dzięki której proces ten będzie przebiegał już na poziomie eksportu zdjęć.

Uważam, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem twórców, to Photerloo może być świetnym narzędziem. Pod warunkiem, że ceny za jego użytkowanie nie będą zabójcze. W mojej opinii media społecznościowe są przyszłością promocji fotografów oraz innych twórców, ponieważ dzięki temu można dotrzeć do bardzo szerokiej publiczności. Wierzę, że sceptyczne podejście polskich fotografów niedługo zmieni się na lepsze, a ich twórczość będą oglądać tysiące ludzi.