Historia kontrowersyjnej fotografii Thomasa Hoepkera, która stała się symbolem 9/11

Historia kontrowersyjnej fotografii Thomasa Hoepkera, która stała się symbolem 9/11

Historia kontrowersyjnej fotografii Thomasa Hoepkera, która stała się symbolem 9/11
Źródło zdjęć: © © Thomas Hoepker / Magnum Photos
Marcin Watemborski
11.09.2021 07:12, aktualizacja: 26.07.2022 14:22

Dzień przed pamiętnym 11 września 2001 roku w Nowym Jorku spotkali się najlepsi fotografowie świata z agencji Magnum. Niektórzy z nich dzień później byli w samym centrum zdarzeń, ale to właśnie fotografia Thomasa Hoepkera, wykonana z dala od strefy zero, stała się symbolem. W 20. rocznicę zamachów terrorystycznych na World Trade Center w Nowym Jorku przypominamy historię powstania fotografii, która przeszła do historii.

Thomas Hoepker, fotograf prestiżowej agencji Magnum, wykonał ten pamiętny obraz 11 września 2001 roku, tuż po tym, jak dwa samoloty wbiły się w budynki World Trade Center, zabijając łącznie prawie 3000 osób. Fotografia przedstawia nowojorczyków siedzących i odpoczywających na słońcu nad brzegiem East River. Zdjęcie wzbudziło na świecie wiele kontrowersji. Pojawiły się pytania – czy tak właśnie widzimy Amerykanów? Czy to ponadczasowy obraz, ukazujący podejście współczesnego społeczeństwa?

Thomas Hoepker w czasie wernisażu swojej wystawy w Leica Gallery w 2011 roku.
Thomas Hoepker w czasie wernisażu swojej wystawy w Leica Gallery w 2011 roku.© © Krzysztof Basel

Po wykonaniu tego zdjęcia sam autor miał moralne rozterki, związane z jego publikacją. Ta natomiast została wstrzymana aż o 5 lat. W 2006 roku, w piątą rocznicę wydarzenia, zdjęcie zostało opublikowane w albumie. Fala krytyki zalała fotografa oraz przedstawioną sytuację. Czy słusznie? Czy to zdjęcie rzeczywiście przedstawia portret Amerykanów? Dlaczego fotograf nie robił zdjęć w strefie zero, tylko z dala od miejsca zamachu? Jaka jest historia jej powstania?

Raz w życiu legitymacja prasowa była naprawdę potrzeba

Dzień przed tym tragicznym wydarzeniem do Nowego Jorku przyjechali wszyscy fotografowie agencji Magnum, do której należy także Thomas Hoepker. Twórcy regularnie spotykali się w swojej siedzibie. Oprócz tego, Hoepker po prostu mieszkał na nowojorskim Manhattanie. To było jego miasto.

Obraz
© © Thomas Hoepker / Magnum Photos

Chwilę po tragicznym ataku, Hoepker próbował skontaktować się z pozostałymi fotografami agencji Magnum, ale bezskutecznie, ponieważ linie telefoniczne padły. Mimo to każdy z nich, także autor pamiętnego zdjęcia, próbował dostać się do strefy zero, czyli miejsca ataku.

  • Postanowiłem skorzystać z metra  -  niestety nie działało. Wsiadłem do mojego samochodu, ale korek był ogromny. Ludzie opuszczali miasto, zapychając wszystkie mosty. Pojechałem zatem przez Queens i Brooklyn i zatrzymałem się pod drugiej stronie East River. Jeździłem od miejsca do miejsca, fotografując. Przy małej restauracji zauważyłem grupę ludzi siedzących spokojnie przy rzece, w słoneczku. Wysiadłem z samochodu, chwilę popatrzyłem na nich, oni na mnie i wykonałem 3 zdjęcia, nie myśląc specjalnie nad tym, czy będą to wyjątkowe klatki. Do strefy zero nie dotarłem - policja zagrodziła tam dostęp, a ja nie miałem legitymacji prasowej. To był ten jedyny moment w moim życiu, kiedy rzeczywiście taki dokument byłby przydatny.

Zdjęcie klasy B

2001 rok to były czasy, kiedy fotografa cyfrowa dopiero raczkowała. Fotoreporterzy korzystali z aparatów tradycyjnych i klisz. Zdjęć nie można było podejrzeć tuż po ich wykonaniu, a Facebook na którym publikujemy zdjęcia i robimy relacje na żywo, powstał dopiero ok. 2,5 roku później. To były inne czasy. Naturalnym wydaje się zatem, że następnego dnia rano Hoepker udał się do biura agencji Magnum, aby zobaczyć prace kolegów i pokazać swoje.

  • Byłem pod wielkim wrażeniem ich niesamowitych zdjęć. Szybko postanowiliśmy, że trzeba wydać z nimi album. Pracowałem kiedyś jako dyrektor artystyczny dla magazynu "Stern", zatem zająłem się przygotowaniem tego wydawnictwa. Zebrałem skany od fotografów i zabrałem je do domu. Przeglądając je na spokojnie, podzieliłem zdjęcia. Te najlepsze trafiały do pudełka "A”, a gorsze do pudełka "B”. Mam jeszcze pudełko "C”, czyli kosz na śmieci. Moje zdjęcie od razu powędrowało do pudełka "B”, gdzie nie zaglądałem przez lata. Odrzuciłem je. Książka w ciągu tygodnia powędrowała w ręce wydawcy i szybko ukazała się na rynku. Do publikacji wybrałem wtedy między innymi nieco podobne zdjęcie Alexa Webba, ukazujące matkę z małym dzieckiem siedzących po drugiej stronie rzeki.

"Młodzi ludzie na zdjęciu pana Hoepkera nie są koniecznie znieczuleni. Są po prostu Amerykanami"

To historyczne zdjęcie Thomasa Hoepkera zostało odkryte dopiero po 3 latach od wykonania. W 2006 roku powędrowało na okładkę nowej książki twórcy oraz na wystawę w rodzinnym Monachium razem z 200 innymi pracami. I zaczęło się... Fotografia szybko wywołała kontrowersję zarówno wśród krytyków, jak i zwykłych odbiorców, także w raczkującym wtedy Internecie. Wtedy też, Frank Rich, ówczesny eseista gazety "The New York Times" , napisał słowa zacytowane w śródtytule powyżej. Wiele osób interpretuje jego słowa jako symbol pewnego rodzaju przemijania. Ci ludzie doświadczyli według niego tej tragedii, ale żyją dalej.

Zdjęcie z 11 września 2001 roku w czasie wystawy Thomasa Hoepkera na wernisażu swojej wystawy w Leica Gallery w 2011 roku.
Zdjęcie z 11 września 2001 roku w czasie wystawy Thomasa Hoepkera na wernisażu swojej wystawy w Leica Gallery w 2011 roku.© © Krzysztof Basel

Do prasy, jak i samego fotografa, zgłosiły się również osoby, które sfotografował. Z krytyką swojej postawy nie zgodził się Walter Sipser - chłopak w okularach przeciwsłonecznych po prawej stronie na zdjęciu. Mężczyzna mówił, że on i jego dziewczyna siedzieli na murku i byli w szoku.

Nie wierzyli w to, co właśnie się stało. Siedząca obok kobiet zwróciła uwagę, że sama jest fotografką, ale tego dnia nie zrobiła ani jednego zdjęcia. I wcale się tam nie opalała. Oprócz tego oboje zwrócili uwagę, że Hoepker wykonał i opublikował to zdjęcie bez ich zgody, stawiając ich w złym świetle. Sam fotograf odpierał te ataki mówiąc, że ludzie znajdowali się w strefie publicznej.

W takich sytuacjach nigdy nie pytam o pozwolenie na wykonanie zdjęcia. Kiedy zaczniesz rozmowę z ludźmi, możesz całkowicie się zdekoncentrować, zmienić sytuację czy stan swoich rozmówców. Zostajesz wtedy bez zdjęcia. Jeśli ludzie nie dają wyraźnie do zrozumienia, że nie życzą sobie, aby ich fotografowano, to z reguły robię to i nie zadaję pytań.

Marcin Watemborski zapytał ekspertów z polskiego świata fotografii czy to zdjęcie rzeczywiście zasługuje na miano tak historycznego i kontrowersyjnego.

To prawdziwy symbol tragedii, ale i ogromna nauka dla fotografujących

O słuszności odwlekania publikacji fotografii Thomasa Hoepkera powiedziano i napisano już, nawet powyżej, naprawdę wiele. Z perspektywy osób fotografujących możemy się tu jednak naprawdę sporo nauczyć. Przede wszystkim pokory autora, który w tak trudnej dla swoich rodaków sytuacji, postanowił poczekać i nie wkładać kija w mrowisko kosztem budowania własnej popularności.

Po drugie, historia powstania fotografii pokazuje, że dobre zdjęcia nie zawsze muszą powstawać w samym centrum wydarzeń. Kadry pełne emocji są dookoła nas, niemal wszędzie, trzeba tylko umiejętnie po nie sięgać, szukać ich z właściwym nastawieniem umysłu i otwartymi oczami. Hoepker zachował się tu jak rasowy fotograf - nie poddał się, ale fotografował tam, gdzie mógł. I zrobił to po mistrzowsku.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)