A może warto trochę zwolnić i skupić się na zdjęciach?

A może warto trochę zwolnić i skupić się na zdjęciach?

A może warto trochę zwolnić i skupić się na zdjęciach?
Źródło zdjęć: © © Krzysztof Basel
Michał Massa Mąsior
13.10.2017 10:39, aktualizacja: 26.07.2022 18:18

Postęp technologiczny w fotografii nie zatrzymuje się. Co sezon mamy do czynienia z nowymi udoskonaleniami sprzętowymi. Rok rocznie jesteśmy bombardowani chwytliwymi filmami reklamowymi. Testerzy z kanałów youtube wzmagają chęć posiadania, a portale sprzętowe dorzucają do całości garść suchych danych przemawiających za zmianą. Rynek dzięki temu się kręci, a allegro i ebay zapełniają tańszym, używanym sprzętem. Ale czy rzeczywiście narzędzie ma tak duży wpływ na zdjęcia? Czy fotografie wykonywane przy użyciu nowych aparatów i obiektywów są lepsze?

Aparat a zdjęcia

Oglądając albumy i odwiedzając wystawy fotografii raczej nie myślimy o narzędziu, dzięki któremu powstały. Technika i sposób patrzenia to element warsztatu. To, czy coś do nas trafia, mierzymy wywołanymi emocjami. Porównując do muzyki - kiedy słuchasz swojego ulubionego kawałka w radiu i po raz kolejny przechodzą Cię ciarki, zazwyczaj nie zastanawiasz się nad barwą głosu wokalisty, konkretną figurą zagraną na basie, czy genialnym pociągnięciem strun gitarowych, lecz utwór odbierasz jako całość. Rusza Cię to. Podobnie działają zdjęcia. Lubicie pewnie Stonesów, Beatlesów, Sex Pistols, Metallikę, Michaela Jacksona czy Nirvanę, ale i świetnie rozumiecie znacznie młodszych artystów, korzystających z najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych  niedostępnych 20, 30, 60 lat temu. Jestem świeżo po wizycie na festiwalu fotografii w Arles, gdzie prezentowane były prace bardzo różnych pokoleń artystów. I nie miało dla mnie znaczenia, czy oglądałem zdjęcia wykonane najnowocześniejszym sprzętem cyfrowym, czy twórca korzystał ze znacznie bardziej archaicznych metod obrazowania. Za każdym razem liczyło się dla mnie to, co widzę i jakie emocje to we mnie wzbudza.

Technologia

Sam proces powstawania zdjęć jest aktualnie w pełni cyfrowy. Można już chyba użyć stwierdzenia, że metody analogowe to sprawa kolekcjonerów i pasjonatów. Nie chcę się narazić tym, którzy wciąż wolą klasyczną rolkę filmu od cyfry, jednak dzisiaj  uzyskanie ładnej odbitki nie wymaga  przesiadywania godzinami w ciemni. Możemy wygodnie zająć miejsce przed komputerem z programem do obróbki, krok po kroku przeprowadzić poprawki, uzyskując podobne efekty w znacznie krótszym czasie. Technologia trafiła pod strzechy, jest znacznie bardziej dostępna. Możemy też w łatwieszy sposób przeprowadzać głębszą ingerencję w zdjęcie, jeśli ono tego wymaga. I niby od przybytku głowa nie boli, ale sami fotografowie doprowadzili do sytuacji, w której powiedzenie „photoshop czyni cuda” stało się wyświechtane jak kawały o babie i lekarzu.

Konsument

Chyba największym beneficjentem postępu technologicznego jest rynek konsumencki. Wbudowanie aparatów fotograficznych do telefonów komórkowych na samym początku zdawało się być fanaberią i szaleństwem Nokii i Ericssona, walczących o nowych klientów. Dzisiejsze możliwości smartfonów pokazują jednak, że ten krok był strzałem w dziesiątkę. Jeszcze kilka lat temu przed okresem wakacyjnym moi znajomi masowo ruszali do Saturnów i MediaMarktów na zakupy fotograficzne. Dzisiaj większość ówczesnych zakupów leży bezużytecznie w szufladzie. Rolę rodzinnych aparatów fotograficznych przejęły smartfony, których jakość zdjęć jest zadowalająca. Wygoda korzystania, wielkość i fakt, że telefony zawsze mamy w kieszeni, decydują o pozostawieniu cięższego sprzętu w domu. Programy obsługujące smartfonowe kamery są tak zaawansowane, że nie mając podstawowej wiedzy,  dużo łatwiej jest zrobić przyzwoicie naświetloną fotografię telefonem, niż lustrzanką.

Przyszłość 

Od grubo ponad 100 lat trzymamy w rękach lub na statywie aparat fotograficzny. I być może zostanie tak jeszcze przez wiele dekad. W przyszłość mają fotografię wprowadzać  pomysły w stylu Google Glass. Bo w końcu aparat jest tylko narzędziem, a zdjęcie powstaje w głowie. Zatem możliwość rejestrowania obrazu bez trzymania sprzętu w rękach wydaje się być kusząca. Już dzisiaj tacy artyści, jak Michael Wolf, używają Google Street View jako jednego z narzędzi do obrazowania. Migawką jest skrót klawiszowy odpowiadający za printscreen.

Pamiętajmy jednak, że wiele futurystycznych pomysłów się nie przyjęło. Przykładem jest technologia 3D, która mimo wielu różnych odsłon póki co nie może odnaleźć swojego miejsca. Warto przypomnieć słowa Billa Gatesa, który jeszcze w poprzednim wieku powiedział:

"Zawsze przeceniamy zakres zmian, jakie nastąpią w ciągu dwóch lat, jednocześnie nie doceniając zmian, jakie będą miały miejsce w ciągu dziesięciu lat. Nie można pozwolić sobie na stanie w miejscu”. 

Jaki rzeczywiście wpływ ma technologia na obraz? Sprzęt tylko ułatwia pracę i w moim rozumieniu zdjęcia sprzed 50 lat mogą być równie ciekawe, jak te wykonywane dzisiaj. Warunkiem jest wysoka wartość artystyczna. Skraca się jednak czas, jaki poświęcamy na obejrzenie jednego obrazu. Natłok informacyjny powoduje, że trudno jest się skupić na obrazie na dłużej. Może przyszłością jest jednak lekkie wyhamowanie?

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)