Danila Tkachenko podpala wioski i je fotografuje. Czego nie robi się dla sztuki?

Spokojnie, to nie tak jak myślicie. Danila Tkachenko nie jest seryjnym podpalaczem, ani żadnego rodzaju przestępcą. To, co robi, to jednocześnie wyraz sztuki oraz sprzeciw wobec dawnej polityki ZSRR. Zobaczcie, o co chodzi w podpalaniu opuszczonych wiosek.

Danila Tkachenko od dawna interesuje się pozostałościami po Związku Radzieckim. Rok temu pisałem o jego projekcie "Restricted Areas", w którym opowiadał historię upadku potęgi bloku wschodniego za pośrednictwem opuszczonych i porzuconych skarbów ZSRR, zakopanych głęboko w śniegu.

Tym razem Danila sięgnął po inny żywioł niż wodę. Ogień, który rozjaśnia jego nowy projekt, jest fascynujący. Ale o co właściwie chodzi? Mianowicie o przymusowo opuszczone wioski. W latach 20. i 30. XX wieku ludność była masowo przesiedlana w celu zbudowania potęgi socjalistycznej. Niestety w ten sposób umarło wiele niewielkich społeczeństw, a tradycje zostały zapomniane. Co najmniej 7 mln osób zostało pozbawionych swojego w miarę spokojnego i dostatniego życia.

Na początku lat 90. doszło do kolejnej przymusowej relokacji ludności ze wsi do miast. Stanowiło to gwóźdź do trumny mocarstwa – pojawiła się wtedy nowa grupa społeczna skrajnej biedoty, która nie była przystosowana do funkcjonowania i zarabiania w mieście. Według fotografa ponad 20 lat takiego życia było koszmarem – dla przesiedleńców egzystencja w mieście była trudniejsza, niż na wsi. Na terenie Rosji znajduje się dość sporo porzuconych wsi.

Danila wspomina, że rząd nie interesuje się rozwojem życia agralnego, więc postanowił zwrócić jego uwagę na wieś. Na potrzeby swojej sztuki Tkachenko zaczął podpalać opuszczone wsie. Więcej prac fotografa znajdziecie na jego stronie internetowej.