Węgiel tanieje! Test statywu Genesis C3 (plus Genesis A3 dla towarzystwa)

Węgiel tanieje! Test statywu Genesis C3 (plus Genesis A3 dla towarzystwa)

Węgiel tanieje! Test statywu Genesis C3 (plus Genesis A3 dla towarzystwa)
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Paweł Baldwin
19.05.2018 16:26, aktualizacja: 26.07.2022 18:01

Kwietniowe targi Film-Video-Foto w Łodzi. Na stoisku firmy Next77 pytam o cenę bardzo porządnie wyglądającego, węglowego statywu Genesis C5 – coś troszkę ponad standard klasycznego manfrottowego 055. 900 zł?! Węgiel z głowicą za tak nikczemne pieniądze?! To mi się podoba! Jednak namówili mnie, bym najpierw przetestował statyw o działkę lżejszy, czyli C3.

Skoro już wspomniałem o cenach cięższego brata, czyli modelu C5, zacznę od cen obu tych, które zaraz opiszę. Węglowy C3 wynalazłem w wyszukiwarkach sklepów internetowych za 650 zł. Za zestaw z głowicą trzeba zapłacić 100 zł więcej. Z kolei aluminiowy A3 sprzedawany jest wyłącznie w komplecie ze wspomnianą głowicą i kosztuje troszkę poniżej 400 zł. Czyli już wiemy ile trzeba zapłacić za komfort noszenia mniej.

No właśnie, o ile mniej? I czy w ogóle czuć różnicę? Bardzo! Szczególnie gdy bierzemy do ręki statywy bez głowic, gdyż wówczas A3 waży aż o 1/4 więcej. Konkretnie, jego masa jest większa o 0,35 kg. Po założeniu głowic zysk to już „tylko” kilkanaście procent, niemniej nadal dobrze się go czuje. A, kolejne kilkanaście dekagramów możemy zyskać zastępując wysuwaną kolumnę centralną, „krótką” kolumną otrzymywaną w komplecie ze statywem. Napiszę jeszcze o niej w dalszej części artykułu.

Z daleka statywy C3 i A3 trudno od siebie odróżnić. Jednak z bliska widać, że węgiel to węgiel. Statywy produkowane są w czterech wersjach kolorystycznych – chodzi o kolory „okuć”: zielone, niebieskie, pomarańczowe, szare. Natomiast głowice w dwóch: zielonym i szarym. Zarówno węglowej, jak i aluminiowej wersji statywu przysługuje 6 lat gwarancji.
Z daleka statywy C3 i A3 trudno od siebie odróżnić. Jednak z bliska widać, że węgiel to węgiel. Statywy produkowane są w czterech wersjach kolorystycznych – chodzi o kolory „okuć”: zielone, niebieskie, pomarańczowe, szare. Natomiast głowice w dwóch: zielonym i szarym. Zarówno węglowej, jak i aluminiowej wersji statywu przysługuje 6 lat gwarancji.© © Paweł Baldwin

Teraz kilka obowiązkowych danych technicznych. Żeby zakończyć temat wysiłku przy noszeniu statywów: masa wersji C3 to 1,35 kg, A3 – 1,7 kg, magnezowo-alumniowej głowicy BH-34 – 0,35 kg. Pozostałe dane są już wspólne dla obu wersji statywu. W pozycji transportowej mają one długość dokładnie 50 cm. Nominalna wysokość minimalna, czyli z użyciem standardowej kolumny, wynosi 40 cm. To sam statyw, bo głowica dodaje do tego ok. 9 cm. Jeśli założymy krótką kolumnę, możemy zjechać do 15 cm. To przy rozłożeniu nóg do najdalszej, czy raczej najszerszej z trzech pozycji ich blokady. Ale jeśli się uprzemy, możemy przejechać i za tę pozycję, rozkładając nogi całkiem na płasko. Zyskamy wówczas kolejne 5 cm. Podobne wysokości umieszczenia aparatu możemy uzyskać także bez krótkiej kolumny. Wymaga to jednak odwrócenia kolumny standardowej głowicą w dół. Albo przy pracy statywu w pozycji zbliżonej do transportowej, czyli z nogami majtniętymi do góry ponad głowicę. I oczywiście odwróceniu całego statywu do góry, nie… w dół nogami :-)

Lewe zdjęcie: kolumna centralna zastąpiona „krótką”. Środkowe: minimalna wysokość przy klasycznym sposobie użycia kolumny centralnej. Prawe: aparat zamocowany do góry nogami na statywie z pozycji „prawie transportowej”. Dzięki temu nie było potrzeby odwracania kolumny centralnej.
Lewe zdjęcie: kolumna centralna zastąpiona „krótką”. Środkowe: minimalna wysokość przy klasycznym sposobie użycia kolumny centralnej. Prawe: aparat zamocowany do góry nogami na statywie z pozycji „prawie transportowej”. Dzięki temu nie było potrzeby odwracania kolumny centralnej.© © Paweł Baldwin

Tyle o minimach. Maksymalna wysokość bez wysuniętej kolumny centralnej to ok. 137 cm, a z wysuniętą 168 cm. To oczywiście przy najwęższym rozstawieniu nóg, które zajmują wówczas obszar trójkąta o boku 102 cm. Nogi mają po cztery sekcje, a ich wysuw blokowany jest obrotowymi zaciskami. Drobną przewagą wersji aluminiowej wynikającą z większego ciężaru nóg, jest samoczynne ich wysuwanie się po odkręceniu blokad. Lżejsze węglowe wymagają wspomagania ich wychodzenia wyciąganiem, bądź wytrząsaniem. Niby nic, ale bywa, że statyw musimy rozstawić ekspresowo i liczy się każda sekunda. Wówczas A3 sprawdzi się ciut lepiej. Choć bardziej hałaśliwie.

Przy moim wzroście 185 cm najwygodniej pracowało mi się z kolumną wysuniętą do połowy. Ale i ze schowaną całkowicie – dla zapewnienia maksymalnej sztywności statywu – nie czułem specjalnego dyskomfortu.
Przy moim wzroście 185 cm najwygodniej pracowało mi się z kolumną wysuniętą do połowy. Ale i ze schowaną całkowicie – dla zapewnienia maksymalnej sztywności statywu – nie czułem specjalnego dyskomfortu.© © Paweł Baldwin

Trzy gumowane pierścienie blokady nóg zajmują w sumie odcinek niecałych 10 cm, co umożliwia jednoczesne ich odkręcenie lub zaciśnięcie jednym ruchem dłoni.

Średnica najgrubszej sekcji nogi statywu wynosi 28 mm. Udźwig wersji aluminiowej to 12 kg, węglowej 15 kg. Udźwig głowicy wynosi 15 kg.

Wszystkie podane liczby (poza tymi z ostatniego akapitu) pochodzą z moich własnych pomiarów. Firmowe dane katalogowe statywów niemal zawsze były z nimi zgodne. Wyjątkiem są maksymalne wysokości, które u mnie okazały się o kilka centymetrów mniejsze niż te oficjalne.

Obraz
© © Paweł Baldwin
Obraz
© © Paweł Baldwin
W komplecie za statywem otrzymujemy półsztywny pokrowiec z paskiem do noszenia na ramieniu, krótką kolumnę (czy raczej tuleję pozwalającą zamocować głowicę w miejscu kolumny centralnej) oraz zestaw kluczy trzpieniowych do obsługi statywu i głowicy. Dodatki te możemy nosić w siatkowej kieszonce w klapie wewnątrz pokrowca. Niestety tuleja lubi stamtąd wypadać w najmniej oczekiwanych momentach. Jednak to dobre miejsce dla płaskiej torebki z kluczami (i ewentualnie instrukcją obsługi).
W komplecie za statywem otrzymujemy półsztywny pokrowiec z paskiem do noszenia na ramieniu, krótką kolumnę (czy raczej tuleję pozwalającą zamocować głowicę w miejscu kolumny centralnej) oraz zestaw kluczy trzpieniowych do obsługi statywu i głowicy. Dodatki te możemy nosić w siatkowej kieszonce w klapie wewnątrz pokrowca. Niestety tuleja lubi stamtąd wypadać w najmniej oczekiwanych momentach. Jednak to dobre miejsce dla płaskiej torebki z kluczami (i ewentualnie instrukcją obsługi).© © Paweł Baldwin
Obraz
© © Paweł Baldwin
Widać, że projektując odlewane spojenie nóg i kolumny statywu konstruktorzy postawili na ograniczenie ciężaru. Nie, braku sztywności nie mogę mu zarzucić, ale wygląda ono dość filigranowo. I zgrabnie, świetnie dopasowując się do całości statywu. Ale czy dodanie w tym miejscu poziomnicy oczkowej naprawdę było niemożliwe?
Widać, że projektując odlewane spojenie nóg i kolumny statywu konstruktorzy postawili na ograniczenie ciężaru. Nie, braku sztywności nie mogę mu zarzucić, ale wygląda ono dość filigranowo. I zgrabnie, świetnie dopasowując się do całości statywu. Ale czy dodanie w tym miejscu poziomnicy oczkowej naprawdę było niemożliwe?© © Paweł Baldwin
Końce nóg statywu posiadają gumowe, dość łatwo zdejmowalne nakładki, pod którymi kryją się metalowe kolce. To rozwiązanie może nie jest tak elegancko „inżynierskie” jak gwintowane kolce z nakręcanymi gumowymi stopkami znane z Vanguarda, Triopo, czy Manfrotto, ale z pewnością mniej skomplikowane i pewniejsze w działaniu.
Końce nóg statywu posiadają gumowe, dość łatwo zdejmowalne nakładki, pod którymi kryją się metalowe kolce. To rozwiązanie może nie jest tak elegancko „inżynierskie” jak gwintowane kolce z nakręcanymi gumowymi stopkami znane z Vanguarda, Triopo, czy Manfrotto, ale z pewnością mniej skomplikowane i pewniejsze w działaniu.© © Paweł Baldwin
Obraz
© © Paweł Baldwin
Obraz
© © Paweł Baldwin

Głowica Genesis BH-34 jest zgrabną, trochę niepozorną konstrukcją. Liczba w jej nazwie mówi o średnicy kuli. Im średnica większa, tym łatwiej pracuje się ciężkim, źle wyważonym sprzętem postawionym na głowicy. Owe 34 mm Genesisa okazało się wartością zupełnie wystarczającą dla zestawu pełnoklatkowej lustrzanki z kilogramowym, niezbyt długim obiektywem, przymocowanym do statywu przez gniazdo aparatu. Powodem jest nie tyle sama, zasadniczo nie taka duża, średnica kuli, ale też konstrukcja głowicy pozwalająca na skuteczny i komfortowy jej zacisk. Komfortowy, czyli płynny i z użyciem niedużej siły, a spora sztywność całego zestawu statyw / głowica powodowała, że nie musiałem brać poprawki na pochylenie w dół zablokowanego właśnie aparatu i obiektywu.

Jasne, gdy zestaw jest ciężki i mocno niewyważony, korekta będzie potrzebna. Przykładem taka jak na zdjęciu kombinacja, zdarzająca się gdy właścicielowi nie chciało się zabrać pierścienia statywowego. W tym wypadku zaciśnięcie kuli nie wymagało nadludzkiej siły, ale po zaciśnięciu całość wyraźnie odchylała się w dół.
Jasne, gdy zestaw jest ciężki i mocno niewyważony, korekta będzie potrzebna. Przykładem taka jak na zdjęciu kombinacja, zdarzająca się gdy właścicielowi nie chciało się zabrać pierścienia statywowego. W tym wypadku zaciśnięcie kuli nie wymagało nadludzkiej siły, ale po zaciśnięciu całość wyraźnie odchylała się w dół.© © Paweł Baldwin
Pomysłowo zorganizowana została regulacja minimalnego oporu ruchu kuli. Nie służy do tego oddzielne pokrętło, a malutkie, ale wygodne w użyciu kółeczko na czole pokrętła blokady. Działa to tak, że owo kółeczko odkręcamy ile się da, następnie zaciskając kulę pokrętłem dobieramy pożądany opór i zakręcamy kółeczko do oporu. Od tej pory nie pozwoli ono obrócić się pokrętłu tak, by opór zmalał poniżej dobranego.
Pomysłowo zorganizowana została regulacja minimalnego oporu ruchu kuli. Nie służy do tego oddzielne pokrętło, a malutkie, ale wygodne w użyciu kółeczko na czole pokrętła blokady. Działa to tak, że owo kółeczko odkręcamy ile się da, następnie zaciskając kulę pokrętłem dobieramy pożądany opór i zakręcamy kółeczko do oporu. Od tej pory nie pozwoli ono obrócić się pokrętłu tak, by opór zmalał poniżej dobranego.© © Paweł Baldwin
Obraz
© © Paweł Baldwin
Obraz
© © Paweł Baldwin

Bardzo spodobała mi się stopka statywowa. Wykorzystuje ona standard Arca Swiss, co pozwala zarówno pracować stopką z wieloma innymi statywami, jak też na głowicy Genesis zamontować aparat z arcaswissowym L-bracketem. Dwa wkręty w stopce uniemożliwiają wysunięcie się jej z uchwytu głowicy przy zbyt słabym zacisku. Co ma też negatywne skutki, gdyż wymaga całkowitego odkręcenia blokady, by wyjąć stopkę. Oczywiście, wkręty można usunąć i wówczas wystarczy lekki obrót pokrętła, by aparat zdjąć. Bądź by spadł.

Zwróćcie uwagę na śrubę mocującą aparat do stopki. Można ją dokręcić palcami, monetą, wkrętakiem płaskim albo kluczem trzpieniowym. Plus ważny, ale przez niektórych producentów niedoceniany drobiazg: wycięcie pozwalające unieść paznokciem położony płasko pałąk.

Obraz
© © Paweł Baldwin
Lewe zdjęcie pokazuje, że zbyt duże pokrętło zacisku stopki uniemożliwia obrócenie głowicy w tę stronę o pełne 90°. Zdjęcie prawe: jeśli nie korzystamy ze „szczeliny” pozwalającej obrócić aparat do 90°, to w każdej innej pozycji możemy go przechylić o nieco ponad 40°.
Lewe zdjęcie pokazuje, że zbyt duże pokrętło zacisku stopki uniemożliwia obrócenie głowicy w tę stronę o pełne 90°. Zdjęcie prawe: jeśli nie korzystamy ze „szczeliny” pozwalającej obrócić aparat do 90°, to w każdej innej pozycji możemy go przechylić o nieco ponad 40°.© © Paweł Baldwin

No dobrze, głowica głowicą i poziomowanie poziomowaniem, ale statyw – ten węglowy, C3 – spodobał mi się bardzo. Zgrabny, bardzo lekki, ale sztywny. Przy tym komfortowy w obsłudze i wygodny w przenoszeniu. No i niedrogi! Cztery sekcje to sensowny kompromis pomiędzy sztywnością, a długością w pozycji transportowej. Pewne w działaniu obrotowe zaciski nóg, prosta i pomysłowa zamiana gum na kolce w nogach, dość długa kolumna centralna pozwalająca w razie potrzeby podnieść aparat naprawdę wysoko. Czegoś mi brakuje? Trochę tej poziomnicy, zwłaszcza, że jej dołożenie nie stanowiłoby specjalnego problemu. Natomiast zupełnie nie mam pretensji o brak kładzionej kolumny. W przypadku tego statywu postawiono na lekkość, a skomplikowany przegub w spojeniu nóg znacząco zwiększyłby masę całości.

Czy aluminiowa wersja A3 ma rację bytu? Oczywiście! Zwłaszcza gdy wcześniej nie miało się w dłoniach leciutkiej wersji węglowej. Wówczas nie żal, że nosi się więcej o 35 dekagramów, a przy tym ponad 350 zł pozostaje w kieszeni.

Głowica Genesis BH-34 jest dobrze dopasowana to tych statywów. Zarówno wielkością, jak i możliwościami. Bez żadnych problemów daje sobie radę ze sprzętem małoobrazkowym, a nawet średnioformatowym, jeśli ten jest dobrze wyważony. Złe wyważenie ciężkiego zestawu też nie jest powodem do załamywania rąk, choć w takim wypadku wolałbym skorzystać z głowicy z większą kulą. Jednak i tu odpowiednio silne zaciśnięcie kuli jest… no, nie napiszę, że łatwe i komfortowe, ale użycie określeń „możliwe”, czy „wykonalne”, też byłoby niesprawiedliwe. Ot, da się pracować. W BH-34 bardzo podoba mi się też kultura panoramowania oraz pomysłowa regulacja wstępnego tarcia kuli. A, i drobiazg: dobrze obmyślona śruba mocowania aparatu do szybkozłączki.

W sumie zestaw zdecydowanie spodobał mi się i szczerze go polecam.

Plusy
  • lekkość i sztywność Genesisa C3
  • bardzo zachęcająca cena
  • sposób regulacji minimalnego oporu ruchu głowicy
Minusy
  • rozwiązanie kwestii poziomowania

Ostatnio na blogu opublikowałem także:

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)