Jakub Perlikowski: "Trzaskam zdjęcia, jak japoński turysta"
Pasja do gór Jakuba Perlikowskiego przerodziła się dawno temu w pasję do fotografowania. Od kilku lat każdy jego wypad w góry podporządkowany jest zdjęciom. To one oraz poszukiwanie swojego własnego stylu i własnej drogi w świecie fotografii stały się głównym celem jego wyjazdów.
Masz swoje ulubione miejsce, do którego chętnie wracasz z aparatem?
Z jednej strony tak, bardzo lubię okolice Salzburga w Austrii, Dolomity czy Alpy Berchtesgadeńskie. Są to miejsca, w których mógłbym budzić się codziennie rano.
Z drugiej strony, moim ulubionym miejscem jest to, które dopiero mam zamiar pierwszy raz odwiedzić. Nie znoszę rutyny. Mogę wielokrotnie fotografować w danym miejscu, jednak z każdym kolejnym wyjazdem w te same okolice zaczynam powoli tracić świeżość. Nowe widoki wyzwalają we mnie ogrom energii, rodzą się pokłady kreatywności, pojawiają się ciekawe pomysły.
Czy podczas fotografowania można cieszyć się w pełni tym, co widzimy?
To zależy. Czasami jestem w swojej przestrzeni i liczy się tylko dobre zdjęcie. Patrząc z boku można by stwierdzić, że trzaskam zdjęcia jak przysłowiowy japoński turysta. I czasem tak jest. Nigdy nie staram się zrobić tej jednej, idealnej fotografii trzymając aparat na statywie w tej samej pozycji i czekając aż chmura przesunie się odrobinę w prawo lub słońce wyjdzie zza chmur. W trakcie kilku minut z dobrym światłem wykonuję sporo zdjęć. Zmieniam kadry, ustawienia aparatu, kombinuję z filtrami, czasami biegam w prawo i lewo.
Zdarza Ci się odłożyć aparat i po prostu napawać się widokiem?
Robienie zdjęć i cieszenie się ciekawymi widokami wcale się nie wyklucza. Czy biegam robiąc masę zdjęć czy spokojnie fotografuję, będąc już w danym miejscu, zawsze chłonę atmosferę i napawam się widokiem. Zapamiętuję uczucia, które mi towarzyszą i staram się je przekazać w kolejnych zdjęciach. To właśnie w takich sytuacjach powstają fotografie, z których jestem naprawdę zadowolony.
Częste podróże są wymagające finansowo. Jak sobie z tym poradzić?
Trzeba ze sporym wyprzedzeniem planować swoje wyjazdy, to daje nam możliwość bycia elastycznym. Staram się planować swoje podróże nawet z rocznym wyprzedzeniem. Dzięki temu mam ogromny wybór miejsc noclegowych, wybieram to, co mi pasuje. Ceny potrafią wówczas pozytywnie zaskoczyć. Do tego trzeba czasami iść na kompromisy, jeżeli chcemy być blisko ciekawego fotograficznie miejsca, często musimy zrezygnować z wygód dobrego hotelu.
Wolisz wcześnie wstawać na wschody, czy wyczekiwać zachodów słońca?
Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, które światło jest lepsze. Zarówno podczas wschodu jak i zachodu możemy wykonać dobre zdjęcia. W tym wypadku pora dnia nie ma dla mnie aż takiego znaczenia. Różnicą natomiast jest nastrój. Wczesnym rankiem świat jest inny, uśpiony, spokojny, często wręcz nierealny. Nie należy jednak niczego ujmować zachodom słońca. Bywają równie barwne, jednak często czuć w nich zmęczenie całym dniem.
Zdarza się też że fotografujesz w środku dnia, masz na to jakiś sposób?
Oczywiście. Sporo moich zdjęć to fotografie wykonane w niesprzyjających fotografowi krajobrazowemu warunkach, które występują przy ostrym świetle w środku dnia. Jestem przeciwny stwierdzeniu, że dobre zdjęcie krajobrazowe można wykonać tylko w okolicach złotej/niebieskiej godziny. Osobiście uważam, że możemy przegapić ciekawe kadry szufladkując się i odkładając aparat w środku dnia.
A jak sobie radzić? Chyba tak samo jak o wschodzie czy zachodzie. Szare filtry połówkowe, często filtr polaryzacyjny i tyle. Tu nie ma jakiejś magicznej formuły, trzeba natomiast uważniej patrzeć, gdyż ciężej dostrzec potencjał w danym kadrze przy niesprzyjającym świetle.