Zoomowanie nieba, czyli inspirujący sposób na nocne zdjęcia [galeria]

1 Co robiliście dziś w nocy? Pewnie pracowaliście nad obróbką zdjęć albo po prostu smacznie spaliście. Teraz wyobraźcie sobie, że żyjecie w Australii, gdzie niebo jest czyste, wokół pustynia - wymarzone warunki do obserwacji i fotografowania nieba. Aż żal spać! To codzienność fotografa Lincolna Harrisona specjalizującego się w portretowaniu nieba. W tym krótkim tekście postaram się odgadnąć, jakie techniczne zabiegi stosuje Harrison, żeby osiągnąć efekty widoczne na zdjęciach.
© Lincoln Harrison

2 Żeby fotografować niebo, potrzebny jest oczywiście aparat. Najlepiej z manualnymi nastawami i niezłą matrycą, która przy wysokich czułościach nie szumi. Konieczny jest też statyw. Do osiągnięcia efektu, jak ja go nazywam, "prędkości warp" wymagany jest szeroki zoom.
© Lincoln Harrison

3 Nocne niebo dobrze fotografować przy czułości co najmniej ISO 1600. "Prędkość warp" osiągamy przez zoomowanie obiektywem w trakcie naświetlania przy długim czasie. Przy fotografowaniu gwiazd powinno to być co najmniej kilkanaście do kilkudziesięciu sekund przy przysłonie 4 lub 5.6.
© Lincoln Harrison

4 Żeby uzyskać tak równe linie z poruszonych gwiazd, Harrison musi mieć wyjątkowo pewną rękę albo robi wiele prób przy jednym kadrze. Żeby linie były proste i równomierne, pierścieniem zmiany ogniskowej należy pracować z niezmienną prędkością obrotu. Możliwa jest bardziej dynamiczna praca przy krótszym czasie, ale wtedy musi wzrosnąć ISO. Kiedy już na zdjęciu mamy upragnione linie, fotografujemy statycznie cały plan. Potem łączymy w postprodukcji obiekty statyczne na ziemi, takie jak drzewa, budynki itd., z poruszonym niebem. W pochmurne dni i noce i tak nie da się fotografować nieba, ale kto wie, może już niedługo znowu się przejaśni i będzie okazja do wypróbowania metody Harrisona.
© Lincoln Harrison
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze