Zdjęcie "Tank Man" nie zostało wykonane Leiką. Czy Nikon odpowie?

Zdjęcie "Tank Man" nie zostało wykonane Leiką. Czy Nikon odpowie?

Zdjęcie "Tank Man" nie zostało wykonane Leiką. Czy Nikon odpowie?
Sara Weber
30.04.2019 11:15, aktualizacja: 26.07.2022 15:50

Niemiecki magazyn "Spiegel Online" wykrył małe nieprawidłowości. Chodzi o reklamę firmy Leica, która wywołała burzę w Chinach. Po tym, jak została pokazana historia powstania zdjęcia "Tank Man" ("Nieznany Buntownik"), wiele osób było pewne, że ujęcie to zostało zrobione aparatem Leica. Prawda jest kompletnie inna.

Historia "Nieznanego Buntownika"

Na początku tego miesiąca niemiecka firma Leica wywołała burzę i trafiła na czarną listę chińskiej cenzury po pokazaniu reklamy, przedstawiającej fotografa robiącego zdjęcia wydarzeń, do których doszło na pekińskim placu Tiananmen w 1989 roku.

W tym pięciominutowy spocie, zrobionym przez brazylijską agencję reklamową, chińscy żołnierze przeszukują i gonią fotografa. Pojawiają się także inni fotografowie, którzy są szykanowani. Pod koniec filmu pojawia się hasło: "Ten film jest dedykowany tym, którzy użyczyli swoich oczu, byśmy my mogli widzieć”oraz logo marki Leica.

Przekaz był jasny - to zdjęcie zostało uchwycone aparatem Leica. I tak właśnie użytkownicy odczytali reklamę. To jednak nie jest prawdą - wszystkie znane zdjęcia "Nieznanego Buntownika" ("Tank Mana") zostały wykonane aparatem firmy Nikon. Informację tę ujawnił niemiecki serwis informacyjny "Spiegel Online", twierdząc, że wszyscy fotografowie, ukrywający się w hotelu, robiący zdjęcia Tank Mana, mieli aparaty marki Nikon. Co więcej, źródło podkreśla, że nie tylko Charlie Cole sfotografował tego słynnego buntownika, ale także trzech innych fotografów między innymi Jeff Widener. Była tam także ekipa filmowa.

Obraz
© © Jeff Widener

Leica odpowiada na zarzuty

W obronie firmy stanął fotograf Luiz Marinho, który twierdzi, że najważniejsze w tej reklamie było oddanie hołdu historii powstania zdjęcia Tank Mana i reporterom pracującym w ciężkich warunkach, a nie skupienie się na sprzęcie, ponieważ żaden aparat nie tworzy historii bez ludzkiej pasji i pomysłowości.

Cała ta sytuacja stała się koszmarem dla Leiki, pod względem wizerunku w mediach. Forma straciła dobre stosunki handlowe z Chinami, które są jednym z największych odbiorców i wytwórców elektroniki. Leica broniąc się, wygłosiła oświadczenie, że nagranie nie było autoryzowane.

Film nie został zamówiony, sfinansowany, ani zatwierdzony przez żadną firmę z grupy Leica (…) żałujemy, że doszło do tego nieporozumienia i podejmujemy kroki prawne, mające na celu zapobieganie nieautoryzowanemu wykorzystywaniu naszej marki.

Agencja F/Nazca Saatchi & Saatchi stojąca za stworzeniem filmu nie zgadza się z tym argumentem i twierdzi, że nigdy nie wydałaby niczego bez zgody klienta. Wygląda na to, że sprzeczka trwa wciąż między agencją, a Leiką, aczkolwiek brakuje w tym wszystkim zdania trzeciego podmiotu - firmy Nikon. Gdy tylko dowiemy się czegoś więcej, poinformujemy was o tym.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)