Fuji X100S - S jak solidnie, szybko i świetnie [test]

Ten artykuł ma 6 stron:

Budowa i obsługa
Wykonanie
Na pierwszy rzut oka Fujifilm X100S praktycznie nie różni się od poprzednika. Jakość wykonania jest równie dobra. Utrzymana w stylu retro obudowa została wykonana głównie ze stopu magnezu. Dużą część aparatu pokryto czarnym tworzywem o przyjemnej, estetycznej fakturze, która z wyglądu przypomina skórę. Nic nie trzeszczy, nie odkleja się.
Fujifilm X100S to model, któremu warto przyjrzeć się dokładniej – nie tylko dlatego, że to sprzęt o pięknym, wysmakowanym wzornictwie. Wprowadzono w nim sporo drobnych, ale istotnych zmian w ergonomii, o których za chwilę.
Tego, co dobre, nie zmienia się za szybko. W Fujifilm X100S znajduje się ten sam jasny, stałoogniskowy obiektyw co w modelu X100 – FUJINON 23mm f/2, (odpowiednik 35 mm), składający się z 8 elementów ułożonych w 6 grupach.
Ekran — pod tym względem bez rewelacji. Z tyłu ulokowano wyświetlacz LCD o przekątnej 2,8 cala i rozdzielczości 460 tys. punktów. Nie jest to może panel kiepskiej jakości, ale też z pewnością nie z najwyższej półki, a w sprzęcie tej klasy powinno się taki ekran montować. To taki sam panel jak w tańszym o ponad połowę kompakcie Fujifilm X20. Za cenę prawie 5000 zł oczekiwałbym ekranu najwyższej klasy, jak u konkurencji. Pozytywnie oceniam natomiast hybrydowy wizjer, który trochę ratuje sytuację. O nim jednak za chwilę.
Skoro tak dokładnie się przyglądamy, to zajrzyjmy pod obudowę. Fuji X100s został wyposażony w matrycę X-Trans CMOS II w formacie APS-C o rozdzielczości 16,3 Mpix, a nie 12,1 Mpix, jak u poprzednika. Inny układ pikseli w tej matrycy umożliwił wyeliminowanie z konstrukcji aparatu filtra dolnoprzepustowego. Teoretycznie zabieg ten powinien pozytywnie wpłynąć na jakość zdjęć — szczegóły powinny być lepiej oddane, a fotografie bardziej klarowne. Nowy sensor współpracuje z procesorem obrazu EXR II, co umożliwia pracę z czułością ISO 200–6400 (rozszerzalna na ISO 100–25600) oraz fotografowanie z prędkością w trybie seryjnym do 6 kl./s. Nie zabrakło też funkcji nagrywania filmów Full HD z prędkością 60 kl./s.
Zobacz również: Fotoblogia.pl - największy blog o fotografii w Polsce
Obsługa
Firma Fujifilm najwyraźniej słucha swoich klientów, którzy co prawda docenili piękną stylistykę, ale narzekali na niektóre aspekty związane z ergonomią modelu X100. W aparacie Fujifilm X100S wyeliminowano chyba większość tych mankamentów.
Po pierwsze – zmieniono układ przełącznika trybów AF. W Fuji X100s można łatwiej przełączyć tryb MF na AF-S, które są na skrajnych pozycjach przełącznika. Pośrodku znajduje się AF-C.

Po drugie – zamieniono miejscami przyciski AF i Drive. To rozwiązanie umożliwia wygodną zmianę punktu ostrości prawą ręką, bez konieczności odrywania oka od wizjera.
Po trzecie – inny kształt ma też przełącznik wizjera, ulokowany z przodu.
Po czwarte - lekko skorygowano nawet tarczę czasów, tryb A został bardziej odsunięty od ustawień czasu. Po piąte, przycisk RAW w prawym dolnym rogu tylnej ścianki aparatu zastąpiono przyciskiem Q. Służy on do uruchamiania skróconego menu Q, o którym więcej za chwilę. Jednak – jak już wspomniałem – największe zmiany zaszły pod obudową.
Fujifilm X100S dobrze leży w dłoni, mimo że grip z przodu jest bardzo delikatny. Wszystkie przyciski znajdują się pod ręką. Wiele funkcji wyciągnięto na zewnątrz i mają one dedykowane przyciski, dzięki czemu do menu nie trzeba zaglądać zbyt często. A jeśli już, to tylko do skróconego.
Minusy, które zauważa się od razu, to zbyt czułe główne pokrętło z tyłu, a także mało komfortowe przełączanie wartości przysłony przy skrajnych wartościach. Podobnie jak w Sony RX1 wypustki są za krótkie.

Menu
Utrzymane w ciemnej kolorystyce główne menu zostało podzielone na 8 kart: 5 z nich dotyczy fotografowania, 3 — ustawień. W każdej karcie znajduje się nie więcej niż 7 parametrów. Dzięki takiemu układowi menu nie ma komplikujących podstron, jest przystępne i logiczne. Nawet dla osoby, która nie fotografowała zbyt długo aparatami tej marki, menu będzie proste i łatwe do opanowania.
Ogromnym usprawnieniem jest też nowe, skrócone Q menu. To rozwiązanie, dobrze znane z aparatów innych marek, w końcu zawitało także do sprzętu Fuji. Po wciśnięciu przycisku Q na ekranie pojawiają się kafelki z najważniejszymi parametrami aparatu. Nie trzeba ich szukać w głównym menu – wszystko jest pod ręką.

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze