Format Super 8 wciąż żyje! Nick Shirrell nagrał film dla Ferrari

Na pewno widzieliście stare amatorskie lub półprofesjonalne filmu nagrane kamerami Super 8. Miały charakterystyczny format, często sprawne i przesterowane kolory, a na dodatek był wzbogacone o sztywny głos narratora. Nick Shirrell postanowił odświeżyć pamięć o takich nagraniach. Wyszło to po prostu świetnie.
Firma Ferrari zaproponowała Nickowi Shirell odwiedzenie swojego toru i nagranie samochodów przy wykorzystaniu 50-letniej kamery Super 8, pracującej na taśmę filmową 8 mm. Filmowiec na co dzień używa najnowszego sprzętu do nagrywania, ale podjął się wyzwania. W rezultacie stworzył 10-minutowy film z bardzo charakterystyczną narracją.
Zadaniem filmowca było nagranie wyścigu, co wcale nie jest takie proste. Tym bardziej, jeśli do jego dyspozycji był tylko zabytkowy sprzęt. Film został zrealizowany przy użyciu kamer: Canon 814 z 1966 roku, Canon 1218 z 1968 oraz Beaulieu 4008 ZM2 z 1971 roku. Materiałami światłoczułymi, które wybrał Zack były: Kodak Vision3 50D oraz Kodak Vision 3 200T. Pozwalają one na otrzymanie dość specyficznej kolorystyki, niegdyś utożsamianej z efektem ”Hollywood look”. Dla wzmocnienia tego, Zack kręcił tylko przy świetle zastanym.
Nick zazwyczaj wywołuje tradycyjne kolorowe i czarno-białe filmy własnoręcznie, ale przy nagraniu dla Ferrari postanowił zwrócić się do znawców tematu. Rolka taśmy 8mm miała ponad 15 metrów, co wymaga specjalnego koreksu i procesora do wywoływania, by obraz był taki sam na każdej klatce.
Zobacz również: Wiosenne portrety. Jak zrobić dobre zdjęcia w plenerze?
Głosu użyczył Alan Baxter, lecz w tym przypadku wykorzystał do tego współczesny sprzęt. Charakterystyka dźwięku, którą słyszycie to zasługa oprogramowania. Do odtworzenia specyficznego brzmienia, Shirrell posłużył się oryginalnymi nagraniami sprzed lat i starał się ustawić w programie wszystko tak, by możliwie jak najwierniej oddawało klimat starych taśm.
Jeśli jesteście zainteresowani innymi projektami Shirrella, znajdziecie je na jego Instagramie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze