Współcześni marynarze - historia, jak powstał fotoreportaż na otwartym morzu

Współcześni marynarze - historia, jak powstał fotoreportaż na otwartym morzu

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny
Paweł Łączny
01.07.2013 06:11, aktualizacja: 26.07.2022 20:13

Po 25 godzinach na nogach i z aparatem na ramieniu , zmęczony i trochę znieczulony, patrzę, jak butelka przetacza się na prawą stronę biurka, następnie na lewą, przeskakuje przez bandę, ląduje na podłodze, odbija się od łóżka i, tak samo jak wcześniej, ląduje pod moimi nogami. Przechyły, szczególnie dla totalnego żółtodzioba w kwestiach morskich, są ciekawym doświadczeniem. Jak uwiecznić te morskie historie na zdjęciach?

Po 25 godzinach na nogach i z aparatem na ramieniu , zmęczony i trochę znieczulony, patrzę, jak butelka przetacza się na prawą stronę biurka, następnie na lewą, przeskakuje przez bandę, ląduje na podłodze, odbija się od łóżka i, tak samo jak wcześniej, ląduje pod moimi nogami. Przechyły, szczególnie dla totalnego żółtodzioba w kwestiach morskich, są ciekawym doświadczeniem. Jak uwiecznić te morskie historie na zdjęciach? 

Kojodoba, dobry plan i mnóstwo maili

Miałem przyjemność uczestniczyć w rejsie masowca Isolda z portu w Policach k. Szczecina, przez Rygę, aż do miasta Hull we wschodniej części Wielkiej Brytanii.  Choć z morzem mam niewiele wspólnego, zawsze coś mnie ciągnęło, żeby podejrzeć, jak toczy się życie marynarzy na takich jednostkach, na czym polegają ich obowiązki, jak odpoczywają itp. Żeby znaleźć się na statku i móc rozpocząć zdjęcia, trzeba najpierw napisać trochę maili i podzwonić.

[solr id="fotoblogia-pl-34062" excerpt="1" image="1" words="20" _url="http://pawellaczny.fotoblogia.pl/3540,polska-historia-jednego-z-najlepszych-zdjec-w-historii-national-geographic" _mphoto="tt-ngm-150x150-b56a5db49f1a77330.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2889[/block]

Pierwszym krokiem jest kontakt z PŻM i dokładne wyjaśnienie, dlaczego chcesz się znaleźć na jednostce, czy robisz materiał dla siebie czy na zlecenie, ile czasu zamierzasz spędzić z załogą i gdzie mógłbyś opuścić pokład. Myśląc o ostatnim, miej na uwadze, że czasami jednostka jest zmuszona zmienić plany co do portu wyładunku/załadunku, gdy dostanie zlecenie na cumowanie gdzie indziej. To ryzyko, z którym musisz się liczyć. W najgorszym wypadku zamiast w Belgii wylądujesz np. w Portugalii.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Najłatwiej jest dogadać się z PŻM, by jednostka zabrała cię jako pasażera komercyjnego, nazywa się to kojodoba. Za kwotę rzędu 20-30 dol. masz zapewnione spanie i jedzenie. Jeśli nie interesuje cię fotografia, możesz potraktować to jako nietypowe wakacje i np. przepłynąć masowcem przez Atlantyk (częstym kursem są np. Wielkie Jeziora w USA).

Kiedy już ustalisz wszystko z PŻM, poproś o namiary na kapitana jednostki, na której będziesz fotografować. Przedstaw, co cię interesuje, poproś o poinformowanie załogi, że pojawi się ktoś z aparatem, i opisz, na czym będziesz chciał się skupić.

Marynarze to specyficzna grupa, hermetyczna społeczność twardych mężczyzn, których zaufanie trzeba po prostu zdobyć. To warunek konieczny, żeby móc swobodnie chodzić po całym statku i fotografować wszystkich członków załogi przez okrągłą dobę (i ich obowiązki, i czas wolny).

Obraz

Chcę podkreślić, że załoga masowca Isolda, z którą spędziłem ponad dwa tygodnie, zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Dziękuję wszystkim jej członkom za to, że mi zaufali i że z czasem przestawali zwracać na mnie uwagę. Bez ich akceptacji byłbym, dosłownie, nieliczącym się balastem.

[solr id="fotoblogia-pl-65361" excerpt="1" image="1" words="20" _url="http://pawellaczny.fotoblogia.pl/1741,czego-mozna-sie-nauczyc-fotografujac-na-koncu-swiata" _mphoto="f11-65361-252x168-9a7256aab2e17e.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2890[/block]

Przed wejściem na pokład wiedziałem już, co chcę mieć sfotografowane, zanim z niego zejdę. Jak przy większości materiałów dotyczących jakiejś grupy ludzi zrobiłem sobie prostą rozpiskę, którą z każdym dniem wzbogacałem o kolejne ciekawe rzeczy. Ponieważ przez pierwsze dwa, trzy dni mało fotografowałem, a głównie rozmawiałem i poznawałem załogę, zarówno pomysłów, jak i intrygujących rzeczy ciągle przybywało.

Ciężka harówka na pełnym morzu

Zacznijmy od tego, na co poświęcisz najwięcej czasu, czyli od obowiązków każdego z członków załogi. Praca marynarzy na masowcu przypomina po prostu ciężką fizyczną pracę, z tą różnicą, że odbywa się na pełnym morzu. Tak więc będziesz mógł obserwować, jak cały pokład jest myty, skrobany, malowany, sprawdzany. Będziesz mógł podejrzeć, jak kadra oficerska planuje trasy, trzyma wachty.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Obrałem strategię polegającą na tym, że trzymałem się grupy marynarzy od momentu pobudki aż do snu. Towarzyszyłem im praktycznie cały czas (przerwy na papierosa, dyskusje, oczekiwanie). Warto podpytać co jakiś czas, co będzie się działo, szczególnie gdy szykuje się wpłyniecie do portu, załadunek czy rozładunek. Każdy członek załogi ma wówczas wyznaczone zadanie i od ciebie będzie zależeć, co sfotografujesz.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Gdy akcji jako takiej nie było, spędzałem po 30 minut do godziny z konkretną osobą. Na mostku obserwowałem kapitana, w siłowni - głównego mechanika, w messie i kuchni - kucharza, biegałem za stewardem albo po prostu chodziłem po pokładzie, szukając ciekawych sytuacji.

**Na siłowni z maszynami **

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Siłownia, czyli maszynownia, jest imponująca. Po pierwsze to decybele, które wyłączają zmysł słuchu. Jeśli dodać do tego rozmiar silnika i centrum dowodzenia, z całym tym ustrojstwem rodem ze Star Treka, wrażenie jest wyjątkowe. Zawsze jest coś do nasmarowania, dokręcenia i naprawienia, więc w tym miejscu również można zasięgnąć informacji na temat planowanych napraw, obchodów itp.

Mostek, czyli centrum dowodzenia

Sam w sobie jest intrygujący, pełen map, radarów, ekranów. Pamiętaj, żeby pokazać panującą na nim atmosferę; jego rozmiar będzie tylko jednym z istotnych elementów. Tam nadzoruje się całą jednostkę, kreśli się po mapach, tam też (jak zresztą wszędzie, skąd widać morze) można podejrzeć intymną chwilę zamyślenia.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

To wręcz klasyk: marynarz patrzący przed siebie, wbrew pozorom nie na horyzont, ale dalej, znacznie dalej. Tam, gdzie trafia tylko on. Jest to jego skarbnica, jego tęsknota, ale też element dający mu często kopa do pracy. Chodzi o bliskich, których często marynarze nie widzą miesiącami. Jeden z nich, „Żuku”, opowiada, jak kiedyś zapytał go znajomy, jak radzą sobie z żoną z tak długą rozłąką... Odpowiedział, że zwykły człowiek ma jeden miesiąc miodowy. On natomiast ma taki po każdym powrocie.

[solr id="fotoblogia-pl-32826" excerpt="1" image="1" words="20" _url="http://pawellaczny.fotoblogia.pl/3599,fotoreportaz-ktory-przyprawil-autora-o-depresje" _mphoto="rozstanie-011-150x150-6657eaa8ca.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2891[/block]

Faceci, których charaktery kształtowały się w czasie sztormów, zimnych nocy na wachcie, w brudzie i soli, cechują się również romantyzmem. Każdy z nich, mimo dziesiątek lat na morzu, ciągle patrzy z podziwem i szacunkiem na wodę. Niemal dało się dotknąć tej fascynacji. Praca fizyczna, w sumie niewiele różniąca się od tej na lądzie, wykonywana na statku jest inna.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Zawsze można unieść wzrok i baterie same się ładują. Zapytałem wspomnianego już „Żuku”, czy nie kusi go, żeby po tylu latach znaleźć pracę w mieście, bliżej rodziny. On, zwrócony ku morzu, zamyślony, zmęczony, umorusany w miale węglowym, niknąc co jakiś czas w obłoczkach dymu papierosowego, odparł: “Jak można zrezygnować z takiego widoku?”.

Czas wolny - sacrum marynarzy

Kiedyś spędzany na wspólnych nasiadówach, rozmowach, paleniu i popijaniu herbaty (alkohol na pokładzie jest oficjalnie zakazany). Dziś, w erze laptopów i DVD, gdy kończy się praca, marynarze zamykają się w swoich kabinach, oglądają filmy, przeglądają zdjęcia bliskich.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Oczywiście, spędzają też czas wspólnie, niektórzy grają w karty, inni w ping-ponga, jeszcze inni ćwiczą na „siłowni” albo truchtają po pokładzie, żeby nie stracić kondycji. Jest co obserwować, choć na zaproszenie trzeba kilka dni poczekać. Czas wolny to ich sacrum, trzeba to uszanować i cierpliwie robić swoje.

Statek nocą w kilku odsłonach

Panorama statku. Pamiętaj, żeby wziąć statyw. Ja popełniłem błąd i statywu nie miałem, ale jakoś dałem radę: kładłem aparat na torbie czy poręczy. Choć wiało potężnie i było poniżej zera, warto było się pomęczyć dla tego zdjęcia. Pamiętaj, że choć fotografujesz na statku, warto mieć przynajmniej jedną panoramę ukazującą, gdzie toczy się życie załogi i akcja zdjęć. Obraz, który wprowadzi oglądającego w życie marynarzy, podobnie jak ty to życie poznawałeś.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny
© Paweł Łączny
© Paweł Łączny
© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Wracałem w to samo miejsce o różnych porach dnia i nocy, zależnie od nieba, gwiazd, mgły, zachodu itp. Jeśli już masz dobre miejsce na takie zdjęcie, wracaj tam, jeśli nie masz nic innego do roboty.

Fotografowanie nad kotletem

Jak wszędzie są ważne, gromadzą wszystkich w jednym miejscu, gdzie toczą się dyskusje. Warto poczekać ze zdjęciami w czasie posiłku do momentu, aż załoga się do ciebie przyzwyczai i cię zaakceptuje. Nikt nie lubi, gdy fotografuje się go nad kotletem - miej to na uwadze.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Można zacząć od wydawania posiłków, noszenia talerzy. Pamiętaj, gdzie odbywa się ten posiłek. Fotografując, postaraj się umieścić w tle bulaj lub ukazać „morski” charakter messy.

Morskie detale

Na statku jest wiele rzeczy, które na swój sposób są wyjątkowe. Kubki na kawę o stożkowym kształcie, żeby w razie przechyłu się nie przewracały. Na wszystkich stolach i blatach jest dwucentymetrowa „banda”, żeby przedmioty nie spadały. Wiadomo, co wisi na ścianach u mechanika :)

Na koniec - porady ogólne

Pamiętaj, żeby wracać w to samo miejsce o różnych porach dnia i nocy. Mam na myśli fotografowanie statku, jego gabarytów przy różnym świetle. Nocą, za dnia, we mgle, o zachodzie i wschodzie. Jeśli zdecydujesz się na materiał zdjęciowy na statku, będziesz mieć dużo czasu na to, żeby wracać w upatrzone miejsca. Rób to, wyciskaj z czasu, który masz na zdjęcia, tyle, ile się da. Pamiętaj jednak, że wycieńczony i niewyspany człowiek funkcjonuje znacznie gorzej i koniec końców zrobisz mniej. Tak więc śpij, kiedy możesz, upewniając się uprzednio, że nie ominie cię żadna akcja.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Słuchaj bohaterów swoich zdjęć, rozmawiaj z nimi. Jeśli nie będą cię interesować ich życiorysy i doświadczenie, daleko nie zajdziesz. Mnie ci ludzie z początku interesowali, a pod koniec już fascynowali.

[solr id="fotoblogia-pl-55177" excerpt="1" image="1" words="20" _url="http://pawellaczny.fotoblogia.pl/2268,jaka-historia-stoi-za-zdjeciami-tomasza-lazara" _mphoto="05-55177-252x168-6e848e741df3657.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2892[/block]

Jeśli masz taką możliwość, weź ze sobą dobre ubrania. Coś z goreteksu, jakiś polar, dobre buty trzymające kostkę. Nawet jeśli nie palisz, zabierz ze sobą kilka paczek papierosów, może jakiś dobry tytoń. Choć marynarze są odpowiednio zaopatrzeni na rejs, zawsze będzie im miło, kiedy dostaną prezent. Oczywiście nie na początku pobytu, tylko później. Kup może coś specyficznego, oryginalnego - coś, co odciągnie ich od rutyny normalnego palenia, choćby na chwilę. Chodzi o to, żeby zrobić komuś przyjemność, a nie starać się wkupić kilkoma fajkami. To nie przejdzie.

Na niektórych statkach przyda ci się strój kąpielowy. Tak, niektóre z nich mają baseny. Na innym przyda się dobra para rękawiczek z szybkim dostępem do palca wskazującego i kciuka, żeby mimo chłodu moc swobodnie pracować. Dowiedz się, jakich warunków pogodowych spodziewa się kapitan, żeby później nie cierpieć.

© Paweł Łączny
© Paweł Łączny

Miej zawsze jakąś gotówkę - mam na myśli twardą walutę. Przyda się do zakupów na statku czy w portach, które odwiedzisz. Niezbędna okaże się również wtedy, gdy port docelowy będzie inny, niż założyłeś.

U mnie skończyło się tak, że po powrocie do Wrocławia miałem w kieszeni dokładnie jednego funta. Udało mi się skontaktować z rodziną, która wracała z Londynu do Wrocławia autem. Wysiadłszy w porcie w Hull, za resztkę pieniędzy kupiłem bilet do Londynu. Tam dojechałem do dworca kolejowego, gdzie już pozostało mi czekać na moich wybawców. Dopiero po dojechaniu do domu rozliczyłem się za benzynę i opłaty za przejazd przez kanał La Manche. Wyśrubowałem swój budżet co do joty. Ale było to ładnych parę lat temu*, wówczas dopiero stawiałem pierwsze kroki jako wolny strzelec. Ostatecznie wyszedłem na swoje, choć nie dzięki publikacji.


  • Zdjęcia na masowcu Isolda robiłem w połowie marca 2008 roku. Jednostką dowodził kapitan Zbigniew Księżopolski.
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)