Przeżył piekło. Odnalazł spokój w fotografowaniu sympatycznych wiewiórek

Przeżył piekło. Odnalazł spokój w fotografowaniu sympatycznych wiewiórek

Przeżył piekło. Odnalazł spokój w fotografowaniu sympatycznych wiewiórek
Źródło zdjęć: © © Niki Colemont / [Instagram](https://www.instagram.com/niki_colemont/)
Marcin Watemborski
26.08.2020 10:37, aktualizacja: 26.08.2020 12:37

Niki Colemont ma 34 lata. Urodził się w Rwandzie kilka lat przed rozpoczęciem się wojny domowej i ludobójstwa. Po piekle, które przeżył, postanowił przekazywać ludziom uśmiech i spokój przez wesołe zdjęcia energicznych wiewiórek.

  • Kiedy zaczęło się ludobójstwo w Rwandzie w 1990 roku, ciotka oddała mnie i moją siostrę do adopcji. Miałem 4 lata, a siostra 9. Nigdy nie poznałem biologicznych rodziców, mama umarła przy porodzie. Ojciec na wojnie – opowiada Niki Colemont.

W 2019 roku Niki stracił siotstrę, która miała wtedy dopiero 38 lat. Chwila jej śmierci była dla niego nie do zniesienia. Artysta wspomina, że tęsknią za nią każdego dnia. Nie chce się jednak poddawać i pragnie przekazywać ludziom dobrą energię przez swoje zdjęcia. We wszystkim ochoczo pomagają mu urocze wiewiórki z ogrodu babci jego ukochanej.

Niki zaczął fotografować wiewiórki w 2016 roku na zasadzie prób i błędów. Kiedy zobaczył pierwsze zwierzę, wiedział, że może to być to, czego szuka. Kupił więc karmnik dla wiewiórek i zamocował go na drzewie. Dorzucił tam jeszcze trochę orzechów i czekał.

Po 2 miesiącach jedna z wiewiórek nauczyła się otwierać karmnik, a w przeciągu kilku dni pojawiło się ich więcej. Takiej okazji nie można było przepuścić. Niki zainwestował w lustrzankę cyfrową Nikon D5200 oraz namiot kamuflujący. To był początek jego przygody z dziką naturą.

Później Colemont zbudował małe studio oparte na naturalnym świetle, gdzie umieszczał smakołyki dla wiewiórek każdego dnia. W jego głowie pojawiały się coraz to nowsze pomysły. Jak się okazało, zwierzęta bardzo chętnie je realizowały skuszone jedzeniem. Celem Nikiego było sfotografowanie wiewiórek w różnych ciekawych sytuacjach bez konieczności używania Photoshopa.

Przez ostatni 4 lata, Colemont zgromadził pokaźną kolekcję zdjęć przesympatycznych gryzoni i nie zamierza przestawać. Dziennie spędza około 5 godzin na obserwowaniu swoich małych przyjaciół. Daje mu to wiele szczęścia i wie, że ludzie patrząc na jego kadry z pewnością się uśmiechną.

Więcej zdjęć znajdziecie na Instagramie.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)