Wacom Bamboo P&T - dotyk lekki jak piórko [recenzja]

Wacom Bamboo P&T - dotyk lekki jak piórko [recenzja]

©JK
©JK
Jakub Kaźmierczyk
22.05.2013 14:16, aktualizacja: 26.07.2022 20:16

Jeszcze kilka lat temu tablet był mi zupełnie obcy, a większość prac wykonywałem przy użyciu myszki. Wychodziłem z założenia, że przecież nie jestem malarzem czy rysownikiem, żeby takie urządzenie było mi do czegokolwiek potrzebne. Nawet nie wiecie, w jak wielkim błędzie byłem. Dzisiaj nie wyobrażam sobie obróbki zdjęć bez tabletu. Jednym z ciekawszych urządzeń tego typu na rynku jest Wacom P&T w rozmiarze M, który właśnie trafił na moje biurko.

Jak to działa?
©JK
©JK

Dostałem od Was dużo pytań o zasadę działania tabletów graficznych. Nie jest to po prostu kawałek plastiku, po którym jeździ się piórkiem. Tablet ma znacznie większe możliwości. Po przyłożeniu rysika w odległości około 16 mm od powierzchni roboczej tablet aktywuje się, co sygnalizuje dioda (kolor zmienia się z niebieskiego na biały). Utrzymując rysik nad tabletem, poruszamy kursorem po monitorze, a dotyk tablet interpretuje jako naciśnięcie przycisku myszki.

Tu pojawia się największa różnica: myszka ma jeden stopień nacisku, tj. wciśnięty lub niewciśnięty, Wacom P&T ma ich aż 1024, więc praca w programach graficznych jest czystą przyjemnością. Poza tym trzymanie piórka tabletu i trzymanie myszki to dwa różne światy. Wygodę pracy porównuję do trzymania piórka naturalnie, a pracę z myszką do trzymania piórka w garści.

Pytacie mnie, czy warto kupić tablet - moim zdaniem nie... Tablet po prostu trzeba kupić, nie ma zmiłuj ;)

Wygląd i wykonanie

©JK
©JK

Do testów otrzymałem wersję Fun, która charakteryzuje się srebrną obudową i czarnymi detalami. Mam białe, błyszczące biurko, białą myszkę, srebrną klawiaturę i srebrny komputer, więc zestawienie kolorystyczne jest jak najbardziej trafione. Wacom oprócz tego, że usprawnia pracę, to jeszcze zdobi biurko. Wielkością przypomina 13-calowego MacBooka, jest nieco dłuższy, węższy i cieńszy, ale na biurku zajmuje podobną powierzchnię. Powierzchnia robocza to 213 x 137 mm, a waga wynosi 642 gramy, więc sprzęt leży na biurku stabilnie. Znajdują się na nim cztery dedykowane przyciski, które za pomocą dołączonego oprogramowania można dowolnie konfigurować. Sam wygląd tych przycisków jest ciekawy; przypominają nieco strukturę diamentu.

©JK
©JK

Piórko zostało poprawione w stosunku do poprzedniej wersji. Ma gumowaną fakturę i lepiej leży w dłoni, choć mogłoby być trochę cięższe. Spód tabletu jest już czarny, a między czterema gumowymi podkładkami ulokowano dwie klapki. Jedna z nich skrywa baterię litowo-jonową, druga - narzędzia do komunikacji bezprzewodowej.

W standardzie Bamboo sprzedawany jest jako urządzenie przewodowe, ale po dokupieniu odpowiedniego zestawu za około 150 zł można podłączyć moduł bezprzewodowy i zapomnieć o przewodach. O dziwo, w moje ręce trafiła chyba połowa tego zestawu, bo znalazłem moduł podłączany do komputera, ale elementu wpinanego w tablet już nie, więc zostaję przy przewodowej wersji. W zestawie są również trzy dodatkowe rysiki, które w razie potrzeby można wymienić w mgnieniu oka.

©JK
©JK

Praca z Bamboo

Tablet graficzny to nie tylko Photoshop, ale również codzienne używanie komputera. Dzięki funkcji dotyku można z niego korzystać jak z przerośniętego touchpada. Soft pozwala na zaprogramowanie gestów nawet dla czterech palców. Przed zakupem MacBooka uważałem to za bzdurę, dziś nie wyobrażam sobie pracy bez multidotyku na touchpadzie.

Praca w Photoshopie to czysta przyjemność. Na co dzień bardzo często muszę coś kolorować, zaznaczać, maskować, więc precyzyjne narzędzie jest mi niezbędne, a praca z myszką to gehenna. Tablet jest bardzo czuły na dotyk, dzięki czemu mogę bardzo dokładnie pokolorować np. pomidory, bez konieczności zmiany wielkości pędzla. Mimo dużego rozmiaru przy minimalnym dotyku na ekranie pojawia się cieniutka linia. Podobnie w portrecie - przyciskając delikatnie rysik, rozjaśniam oczy, a już mocniejszym naciskiem rozjaśniam czoło, również bez zmiany wielkości pędzla.

©JK
©JK

Oczywiście wielkość pędzla czasem trzeba zmieniać, w czym pomagają programowalne przyciski. Dwa środkowe ustawiłem tak, aby odpowiadały za zmianę wielkości pędzla, a jeden z przycisków na rysiku tak, aby włączał pędzel. Kolejny przycisk zaprogramowałem tak w konfiguracji "cmd+z" o wiadomym skutku. Ostatniego z nich nie ruszałem - standardowo włącza i wyłącza funkcję dotykową. Większość popularnych monitorów ma proporcje 16:9, a tablet 16:10 (jak profesjonalne monitory), więc de facto ruchy użytkownika nie do końca będą naturalne, ale w praktyce się tego nie odczuwa. Jest po prostu dobrze.

Powierzchnia tabletu fakturą przypomina papier, więc odczucia podczas pracy są bardzo naturalne. Odnosi się wrażenie, jakby rysowało się po wyświetlonym na ekranie zdjęciu.

©JK
©JK

Co się podoba

Przede wszystkim idea używania tabletu, choć nie odnosi się do tego konkretnego modelu. Urządzenie jest bardzo solidnie zbudowane, świetnie wygląda, ma intuicyjne oprogramowanie i bardzo łatwo komunikuje się z aplikacjami. Miłośnikom touchpadów spodoba się funkcja dotykowa i obsługa multidotyku. Praca z Bamboo jest po prostu przyjemna i efektywna. Do plusów zaliczam również oprogramowanie dołączone do Bamboo w wersji Fun. Do wersji M dostaje się Photoshopa Elements 10 (w wersji S, Elements 9), Corel Painter Essentials 4 (M) i ArtRage. Wyposażenie jest więc naprawdę bogate.

Co się nie podoba

©JK
©JK

Niezrozumiały jest dla mnie pomysł zainstalowania diody, która podczas pracy z rysikiem niejednokrotnie zamienia się w dyskotekę. W dzień nie jest to bardzo drażniące, ale gdy pracuje się nocą, widać kątem oka, że co chwilę coś miga i nie da się tego wyłączyć. Kolejną irytującą, choć zrozumiałą rzeczą jest brak możliwości zaprogramowania przycisków pod konkretne aplikacje. W Photoshopie używam innego zestawu skrótów klawiszowych niż w Lightroomie, więc oznacza to pewne niedogodności. Zrozumiałe jest to o tyle, że starszy brat Bamboo - Intuos - daje taką możliwość, a Wacom nie chce konkurować sam ze sobą.

Werdykt

Wacom Bamboo jest bardzo przyjemny w użytkowaniu. Dziś po prostu nie wyobrażam sobie pracy bez tabletu. Nie jestem grafikiem, więc większa wersja A5 nie jest mi potrzebna, choć praca przy bardzo pracochłonnych zdjęciach jest dokładniejsza. Wacom zrobił również duży krok do przodu w stosunku do drugiej generacji Bamboo, szczególnie w kwestii designu i możliwości bezprzewodowych.

Ceny Wacomów Bamboo są bardzo zróżnicowane, od około 220 zł za wersję S Pen do 780 zł za testowany egzemplarz. Oferta jest tak bogata, że każdy znajdzie coś odpowiedniego do swoich potrzeb i możliwości finansowych. Polecam!

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)