Używał chemii, by uśpić owady. Wytknięto mu brak etyki zawodowej
Fotografia owadów wymaga od artystów opanowania, umiejętności koncentracji oraz niesamowitej cierpliwości. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać, jeśli mówimy o dzikiej przyrodzie, uchwyconej w naturalnym środowisku. Okazuje się, że niektórzy fotografowie mają inne, dość kontrowersyjne podejście.
Po wypowiedzi jednego z uznanych fotografów makro w internecie wybuchła burza. Zwycięzca tegorocznej edycji konkursu Bug Photographer of the Year, poświęconego w całości fotografowaniu owadów, zdradził swój prawdziwy sekret dotyczący idealnych zdjęć małych stworzeń.
Steve James zabrał głos w internetowej dyskusji na temat sposobu fotografowania. Zgodnie z jego wypowiedzią, jego tajemnicą jest stosowanie środków, które sprawiają, że owady zastygają w bezruchu. Krytyka pod jego adresem zaczęła się niemal od razu. Środowisko fotografów przyrody nie pozostawiło na Jamesie suchej nitki za nieetyczne zachowanie.
Miłośnicy natury podkreślają w swoich wypowiedziach, że ingerowanie w otoczenie owadów oraz reżyserowanie ich zachowania jest niemoralne i może być bardzo szkodliwe. Na dodatek James zwrócił uwagę na to, że według niego to lepsze rozwiązanie niż zabijanie bohaterów swoich zdjęć, co spotkało się z jeszcze większym oburzeniem. Zdaniem purystów zadaniem fotografa przyrody jest obserwowanie – bez ingerowania, bez niszczenia, bez zabijania.
Głosy w internecie zarzucają Jamesowi lenistwo, brak cierpliwości i pójście na łatwiznę. Jego sposób pracy został okrzyknięty po prostu złym. Niektórzy wyciągnęli nawet argument szkodliwości tego zachowania i uważają, że Steve James powinien zostać wykluczony ze środowiska, co niejako poparł Nicky Bay, jeden z autorytetów światka fotografów makro.
Z drugiej strony, Steve James podkreśla, że jest jednym z czołowych ekspertów zajmujących się skorpionami oraz pajęczakami w Wielkiej Brytanii i wie, jak obchodzić się z owadami. Wspomina, że zaczynał swoją przygodę z fotografią makro od robienia zdjęć martwych owadów, lecz te szybko wysychają i się rozkładają, a wymyślona i sprawdzona przez niego technika pozwala zrobić zdjęcia żywym zwierzętom bez krzywdzenia ich. Fotograf podkreśla, że jego sposób znieczulania owadów nie opiera się na chłodzeniu ani zamrażaniu ich, a po wszystkim, mogą one bez problemu wrócić do swoich zajęć.
Kontrowersyjny fotograf wykorzystał do realizacji swoich kadrów octan etylu. Owad był umieszczony w wentylowanej przestrzeni obok wacika nasączonego chemią. Jury konkursu było poinformowane o sposobie działania Jamesa i na podstawie badań stwierdziło, że substancja jest bezpieczna dla zwierząt w niewielkich dawkach i podczas krótkotrwałej ekspozycji.
Steve James udzielił wypowiedzi portalowi PetaPixel, w której zwraca uwagę, że krytyka jego działań wynika z niezrozumienia techniki i braku wiedzy. Dodał też, że jest ciekawy, co uczestnicy konkursu powiedzieliby osobom prowadzącym restauracje, gdyby dowiedzieli się, że używa się tam środków owadobójczych.