Wielki puszczyk na obiektywie. Jej mina mówi sama za siebie
Anais Trepanier została nieźle zaskoczona. Podczas fotografowania puszczyków mszarnych, jeden z ptaków wylądował prosto na jej obiektywie. Widocznie kamuflaż się sprawdził i zwierzę wzięło aparat za gałąź. Mina fotografki była bezcenna.
Dwoje fotografów dzikiej przyrody postanowiło się wybrać na artystyczne łowy w poszukiwaniu ciekawych zwierząt. Anais Trepanier oraz Thomas Pham-Vam z kanadyjskiego Quebec obrali konkretny cel – puszczyki mszarne. Miłośnicy natury nie spodziewali się, że ptaki poczują się aż tak komfortowo.
Podczas fotografowania, jeden z puszczyków wzbił się w powietrze i leciał prosto na Trepanier. Fotografka była naprawdę zdziwiona, co udało się ująć na zdjęciach jej towarzyszowi. Mina mówi sama za siebie – tego się po prostu nie spodziewała. W rozmowie z CBC wspomniała, że nawet nie wiedziała, w którym momencie wielki ptak usiadł na obiektywie.
Z relacji fotografów wynika, że puszczyk siedział na sprzęcie Anais dobre 30 sekund i w ogóle nie przejmował się obecnością kogokolwiek. Trepanier stała jak wryta i wspomina, że miała ciarki na całym ciele. Starał się nie ruszać, by ptak nie poczuł zagrożenia i jej nie zaatakował.
Nic dziwnego, że Anais była trochę przerażona. Puszczyk mszarny to największy gatunek sowy na świecie pod kątem długości ciała – mogą mieć nawet do 70 cm, a rozpiętość ich skrzydeł wynosi do 145 cm. Mimo swoich rozmiarów, są stosunkowo lekkie. Te ptaki ważą maksymalnie około 1200 gramów. Przy gniazdach mogą być agresywne i niebezpieczne dla człowieka – zwłaszcza podczas lęgu.
Po tym, gdy puszczyk postanowił zerwać się ponownie do lotu, oddalił się spokojnie, pozostawiając fotografów z doskonałymi zdjęciami i doświadczeniem, które zapamiętają na całe życie.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii