Zimowy wyjazd na narty - co zrobić, aby mieć dobre zdjęcia i dobrą zabawę

Zimowy wyjazd na narty - co zrobić, aby mieć dobre zdjęcia i dobrą zabawę

Zimowy wyjazd na narty - co zrobić, aby mieć dobre zdjęcia i dobrą zabawę
Źródło zdjęć: © Michał Massa Mąsior
Michał Massa Mąsior
18.12.2013 10:29, aktualizacja: 26.07.2022 20:05

Zima to dla wielu przygoda z nartami albo deską snowboardową. Zażywający białego szaleństwa przez całe lato czekają, by móc przywdziać swoje lanserskie kombinezony, zapiąć sprzęt w wypasionych kurortach i oddać się ostrej jeździe. Amatorzy fotografowania zabierają ze sobą także swoje wypasione aparaty. Postaram się na podstawie własnych doświadczeń podać kilka rad, jak wrócić z takiego wyjazdu z ciekawym materiałem zdjęciowym.

Jedni jeżdżą na równo wyratrakowanych trasach, drudzy poza nimi. Są jeszcze tacy, dla których warunki śniegowe nie mają znaczenia, ponieważ ich sprzęt stoi oparty o stojaki przed barami, a oddychające kurteczki, kolorowe kaski i wysublimowane w kształcie gogle służą im do zajmowania miejsca przy stolikach nasłonecznionych knajp.

Niezależnie od sposobu spędzania czasu warto przywieźć zdjęcia z takich wyjazdów, bo coś na Facebooka wstawić trzeba. W tym wypadku z pomocą przychodzi Instagram i inne tego typu aplikacje fotograficzne. Już mniej więcej od połowy listopada, a czasami nawet znacznie wcześniej możemy śledzić „ściany” naszych znajomych zapełniające się hedonistycznymi, nasyconymi kolorystycznie „fotkami” z rodzimych lub odrobinę bardziej oddalonych rajów narciarskich.

Pomimo że kilka powyższych zdań zabrzmiało sarkastycznie, to i ja, i wielu z Was dokładnie w tę nutę gra każdej zimy. Już we wrześniu przeglądacie serwisy, w których można rezerwować noclegi, i łapiecie się za głowę, patrząc na ceny skipassów, które co roku wydają się wyższe.

Myślę, że warto się też zastanowić, jak przygotować się do fotografowania w takim miejscu, żeby zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli wycisnąć trochę dobrych kadrów, zachowując przyjemność z jazdy. Od czego zacząć?

Zacznij od wyboru sprzętu!

Odkąd fotografowanie stało się moją pasją, staram się wszędzie zabierać ze sobą sprzęt fotograficzny. Początkowo niezależnie od tego, gdzie wyjeżdżałem, mogłem zabrać tylko jeden, jedyny, wymarzony aparat, bo nic innego nie miałem. Teraz przygotowania do wyjazdu zaczynam od wyeliminowania wszystkiego, co nie będzie mi potrzebne. W przeciwnym razie większość mojego bagażu wypełniałby sprzęt foto.

Obraz
© Michał Massa Mąsior

Jeszcze kilka lat temu ograniczałem się do lustrzanki z jednym obiektywem, lampy błyskowej i małego kompaktowego aparatu. Lustrzanka zawsze zostawała w pokoju hotelowym razem z fleszem i torbą, w której trzymałem sprzęt. Teraz, i mówię to z dumą, mój sprzęt fotograficzny przeznaczony na wyjazd narciarski to mały kompakt z jednym szerokokątnym obiektywem stałoogniskowym. Nic więcej! Dzięki temu nie muszę wozić plecaka czy torby; aparat pakuję do kieszeni i po sprawie. Postęp technologiczny jest moim sprzymierzeńcem. Bogaty wybór bezlusterkowców, a także ostatnio kompaktów z dużymi sensorami sprawił, że można uzyskać bardzo wysoką jakość obrazu za pomocą niewielkiego, ergonomicznego i w miarę wygodnego sprzętu.

Bardzo częstym wyborem są pozornie wygodne zoomy. Zajmują one jednak znacznie więcej miejsca. Lepiej ruszyć cztery litery, podejść, odejść i dopasować się do kadru, niż leniwie kręcić pierścieniem na obiektywie. „Stałka" uzyskuje lepszą jakość obrazu i ma mniejsze gabaryty, co ułatwia zmieszczenie sprzętu w kieszeni. Podczas wyjazdu rekreacyjnego to zabawa i wypoczynek są na pierwszym miejscu i tak wolę do tego podchodzić. 

Pogody nie zamówisz, ale...

Wszyscy wiemy, że pogoda w górach jest zmienna. Warto jednak planować wyjazdy w czasie, kiedy mamy większą pewność dobrych warunków, a śledzenie pogody w tym pomaga. Warto przewertować Internet w poszukiwaniu miejsc, które z zasady dają większą pewność szaleństwa przy pełnym słońcu.

Obraz
© Michał Massa Mąsior

Góry zimą to mnóstwo świetnych tematów fotograficznych. Przy ładnej pogodzie słońce jest niesamowicie piękne. Wysokość zwykle powoduje, że znajdujemy się ponad miejskim smogiem. Mgła, jeśli występuje, jest czysta, pozbawiona brunatnej skazy. Aparat wręcz sam wyskakuje z kieszeni. Światło przepięknie układa się na śniegu i lodzie. Sama pokrywa śnieżna powoduje też, że mamy do czynienia z blendą rozbijającą cienie. Możemy zatem śmiało trzaskać kadry pod światło bez strachu o zbyt mocno „przeciągnięte” czernie. Dodatkowym atutem jest kolor nieba. W połączeniu z odbijającym światło białym śniegiem mocno się ono ściemnia, uzyskując granatowy kolor. Zdjęcia w słonecznych warunkach to prawie samograje. Problemem jest jedynie bardzo mocna mgła, bo wtedy nici i z jazdy, i ze zdjęć. Pozostaje nam zaplecze gastronomiczne...

W samą porę (dnia)

Jak w każdym typie fotografii światło decyduje o naszych klatkach. Zamierzone efekty można uzyskać, wybierając właściwą porę dnia do fotografowania. To w pewnym sensie zbawienie dla maniaków ciągłego strzelania migawką. Zwykle najładniejsze zdjęcia możemy wykonać wcześnie rano. Dla mnie takie światło jest najciekawsze.

Obraz
© Michał Massa Mąsior

W grudniu lub styczniu, kiedy dzień jest bardzo krótki, zachody słońca w większości miejsc, w których byłem, nie robiły na mnie aż tak dużego wrażenia jak wczesne poranki. Warto zatem wieczorem wypić jedno bombardino, jagertee czy dwie herbaty góralskie mniej, żeby wstać następnego dnia trochę wcześniej. Jedna-dwie godziny po wschodzie słońca to moim zdaniem najciekawszy czas na fotografowanie. Potem aparat można schować, aż do przerwy knajpianej, kiedy to warto przekazać go na chwilę znajomym. W końcu Wam też należy się foto :)

Obraz
© Michał Massa Mąsior

Mniej znaczy lepiej

W myśl zasady "albo fotografujesz, albo jeździsz", skup się na jednym. Oddaj się zatem najpierw fotografii, a potem szaleństwu sportowemu.

Warto trzy razy przemyśleć, co i jak chcemy zobrazować. Oczywiście, jadąc w nowe miejsce, nie mamy czasu na inwentaryzowanie go, zapisywanie sobie, jak układa się światło w konkretnych miejscach i kadrach. Można jednak dokładnie przyjrzeć się, w jaki sposób wędruje słońce, i spróbować podejść do tego samego kadru kilka razy. Warto przełożyć wykonanie zdjęcia na kolejny dzień, jeśli uznamy, że znaleźliśmy się w danym miejscu odrobinę zbyt późno.

Obraz
© Michał Massa Mąsior

Polecam też eksperymentować; odrapane krawędziami nart szyby kolejek linowych mogą ciekawie załamywać światło, można to wykorzystać. Być może odnajdziecie coś innego, co zapewni atrakcyjne efekty.

Jeżdżąc, miej aparat ze sobą

Akapit wyżej pisałem: albo jeździsz, albo fotografujesz. Miej jednak sprzęt w kieszeni! Być może zauważysz coś interesującego, co spowoduje, że warto będzie zatrzymać się na kilka chwil i przymierzyć obiektyw. Świetnie wyglądają też zdjęcia w ruchu. Jeśli masz zatem kogoś, kto zechce pozować do dynamicznych kadrów, wykorzystaj to. W tym wypadku trzeba jednak myśleć kategoriami Twojego sprzętu.

Autor tekstu musiał się pojawić także na zdjęciu:)
Autor tekstu musiał się pojawić także na zdjęciu:)© Konrad Moszczyński

Być może nie jest on wystarczająco szybki i trzeba wziąć poprawkę na jego ograniczenia i spróbować je „wyprzedzić”. Ostrość można ustawić wcześniej w miejscu, gdzie zaplanowałeś sobie uchwycić obiekt, celując tam i następnie blokując AF. Czasem spust migawki też jest powolny, dlatego trzeba go wcisnąć odpowiednio wcześniej. To wymaga krótkiego treningu i zapewne nie wyjdzie za pierwszym razem, ale nie zaszkodzi spróbować.

GoPro

W miarę nowa moda na posiadanie przyczepionej kamerki Contour, GoPro czy urządzenia innej marki stała się dość powszechna na stokach. Mnie wcześniej zdarzało się filmować przy użyciu aparatu fotograficznego. Faktycznie, dedykowane urządzenia, a w szczególności dwa wyżej przeze mnie wymienione, mogą dawać znacznie więcej przyjemności z racji różnorakich uchwytów, za pomocą których można kamerę niewielkich gabarytów przymocować praktycznie do wszystkiego (nie udało mi się do tej pory przykleić nic tylko do narty). Jednak jeśli chcemy stworzyć klip z wyjazdu, który nie będzie nudny jak wideo ze studniówki albo trzygodzinny materiał z wesela, musimy dobrze przemyśleć, co chcemy pokazać. Niesamowitym ułatwieniem jest fakt, że kamery nie musimy trzymać, a jedynie włączać i wyłączać ją z pilota czy smartfona. Trzeba jednak mieć kadry różnego typu: bliskie, dalekie, szczegóły, akcję, widoki, panoramy- a następnie mozolnie wszystko zmontować w programie komputerowym.

Jestem jeszcze umiarkowanym fanem filmów z wyjazdów, choć prawdopodobnie w miarę nabierania umiejętności operatorsko-montażowych zmienię podejście, bo krótkie klipy narciarskie i snowboardowe ogląda się świetnie. Pamiętajcie: kamera zamocowana na kasku bardzo często jest uderzana pałąkiem zamykanym przez współtowarzyszy podróży na wyciągu krzesełkowym :) Zauważyłem też, że lekko zestresowani narciarze zamykają pałąk szybciej, niż zdołam zabezpieczyć kamerę.

Podsumowanie

Kiedy mamy do czynienia z profesjonalną sesją narciarską, konieczne jest pełne oddanie się fotografowaniu. Gdy pracowałem przy podobnych sesjach, narty służyły mi jedynie do przemieszczania się od kadru do kadru. Jeśli jednak jedziemy się bawić, potraktujmy aparat jako dodatek. Jeśli poświęcimy kilka chwil na przemyślenie kadru, wówczas zrobimy świetne zdjęcia, dzięki którym będziemy długo pamiętać o wspaniałych miejscach.

Obraz
© Michał Massa Mąsior

Żeby jednak ta pamiątka była wartościowa, musimy poczuć wolność, zapach śniegu, woń knajpianych chat, miękkość puchu czy twardość sztruksowej, ubitej pokrywy śnieżnej kilka chwil po przejechaniu ratraka. Jeśli zdjęcia mają to oddać, musimy wiedzieć, jak to smakuje.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)