Stigma. Dokument fotograficzny Adama Lacha, który zmieni nasze nastawienie do Romów? [wywiad]

Stigma. Dokument fotograficzny Adama Lacha, który zmieni nasze nastawienie do Romów? [wywiad]

Stigma. Dokument fotograficzny Adama Lacha, który zmieni nasze nastawienie do Romów? [wywiad]
Źródło zdjęć: © © Adam Lach/Napo Images
Piotr Kała
20.12.2013 07:55, aktualizacja: 21.12.2013 22:04

Adam swoimi zdjęciami oddaje głos ludziom, którzy nie manifestują swoich praw krzykiem. Dzięki pracy, która trwa od prawie 2 lat, chce pokazać społeczność romską inaczej, niż sobie wyobrażamy. Inaczej, niż sam sobie wyobrażał, zanim do niej trafił.

Obraz
© © Adam Lach/Napo Images
Obraz
© © Adam Lach

Co oznacza Stigma?

Stigma to piętno. Na romskie piętno składają się dwa elementy: wykluczenie społeczne, które otrzymują wraz z narodzinami, oraz ich własne, wewnętrzne piętno, którego często sami nie są świadomi.

W jednym z baraków mieszka 23-letnia Romka, ma trójkę dzieci. Mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się tradycyjną cygańską matką, wyróżnia się na tle innych romskich kobiet. Jest bardziej współczesna, świadoma, niezależna, jakby z własnej woli wyłamywała się z tradycji. Pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy sami w baraku, powiedziała mi szeptem: „Wiesz, Adam, ja chciałabym to wszystko rzucić, uciec stąd, i jak te małpy, które nie widzą, nie słyszą i nie mówią, schować się w lesie. Dopiero wtedy poczuję się wolna”. To, co powiedziała, dało mi niezwykle do myślenia.

Obraz
© © Adam Lach

Co według Ciebie chciała przez to powiedzieć?

Romowie są nomadami – od wieków idą własnymi drogami. Nie są osaczeni numerami kont bankowych, peselami, podatkami, kapitalistyczną codziennością. Żyją z dnia na dzień, w ciszy, przemieszczając się nieustannie. Zawsze razem.

Piętno, które mam na myśli, to piętno ich samych – własnej tradycji, ograniczeń, wciąż tych samych twarzy. Są skazani na życie w tych samych wieloletnich rodzinnych strukturach, a to generuje wewnętrzne międzypokoleniowe konflikty.

Są zmęczeni. I coraz bardziej świadomi otaczającego ich świata, który od lat ulega zmianom. I chociaż pozornie chcieliby być częścią współczesności, nie mogą zrezygnować z ciążącego na nich obowiązku bycia Romem. Ta 23-letnia kobieta próbuje podświadomie wyłamać się z tego nomadyzmu. To swego rodzaju walka dwóch postaw: ofiarności, oddania rodzinie oraz buntu i zdrowego egoizmu. Rodzina wygrywa.

Obraz
© © Adam Lach

Jak trafiłeś do romskiej osady we Wrocławiu? Co Cię w tym temacie zainteresowało?

Historia zaczęła się bardzo prosto. Przyjaciółka z agencji Napo Images Ewa Meissner podesłała mi link do jednej z lokalnych gazet. Pisano tam o problemie 60-osobowej rodziny rumuńskich Romów zamieszkujących slumsy na terenie Wrocławia. Skontaktowałem się wtedy ze swoim przyjacielem, dziennikarzem Darkiem Koźlenko, z którym współpracuję przy większości tematów fotograficznych.

Zawsze przed rozpoczęciem reportażu staram się ustalić publikację materiału w konkretnym tytule. Dostaliśmy zielone światło z tygodnika „Polityka”, aby przygotować reportaż do rubryki „Na własne oczy”. Do publikacji doszło po trzech miesiącach przygotowań, ja jednak zostałem z Romami prawie dwa lata. Zrozumiałem, że problem romski ma dla mnie większe znaczenie, a przedstawienie tego za pomocą fotografii wymaga szczególnego zaufania, bliskości i przede wszystkim czasu. Tak zaczęła się moja kilkunastomiesięczna podróż do ich świata, która trwa nadal.

Romowie wydali mi się interesujący właściwie pod każdym względem: zaczynając od ich niedostępności, hermetycznego zamknięcia, które dla fotoreportera zawsze stanowi wielkie wyzwanie. Problem romski dokładnie wpisuje się w to, o czym zawsze opowiadam: wykluczenie, samotność, ludzie na krawędzi.

Obraz
© © Adam Lach

Co chciałeś przekazać, o czym opowiedzieć, jakie zadanie sobie postawiłeś?

W moim fotodokumentalnym działaniu zawsze staram się znaleźć takiego bohatera lub grupę społeczną, której warto dać prawo głosu. Na początku musiałem sam zmierzyć się z zakorzenionymi w polskich umysłach stereotypami Cyganów: żebraków, oszustów, złodziei. Już po kilku tygodniach okazało się, że mój sprzęt fotograficzny jest w najbezpieczniejszym miejscu, kiedy leży na tapczanie w romskim baraku (śmiech). Jednak proces zyskania pełnego zaufania to kilkanaście miesięcy przebywania w ich towarzystwie: 60% rozmów, 30% nudzenia się razem z nimi, 10% fotografowania. Łatwo jest przyjechać, sfotografować bawiące się dzieci i wyjechać, a później opublikować fałszywe relacje. Znacznie trudniej dostrzec ślady bliskości, tragedii i ciszy – i jeszcze to zobrazować.

W ciągu tych kilkunastu miesięcy nie tylko poznałem wspaniałych ludzi, bardzo zagubionych we współczesnej rzeczywistości, lecz także zrozumiałem, jak krzywdzące są ciążące na nich oskarżenia i stereotypy. Zdałem sobie sprawę, jak podobni są do nas, tych współczesnych, oczywiście w niektórych aspektach życia. Moim zadaniem stało się opowiedzenie o rodzinie Romów bez uprzedzeń i w nowym świetle.

Równie ważne było dla mnie znalezienie właściwego klucza przy wykonywaniu zdjęć i budowaniu narracji. Nie chciałem traktować tego tematu jak kolejnego materiału w estetyce klasycznego reportażu. Szukając nowych środków wyrazu, przemieściłem się od utrwalania zdarzeń do wyszukiwania prostych emocji.

Kiedy zacząłeś dokumentować ten temat i czy już skończyłeś?

Tę podróż zacząłem w lutym 2012 roku i jeszcze jej nie skończyłem.

Jakie masz plany co do tych zdjęć, kiedy je skończysz?

Od początku fotografowałem po to, by wydać album. Ta forma wydaje mi się najlepsza do przekazania mojej opowieści. W intymnym, cichym ujęciu. Z pewnością promocja albumu będzie wiązała się z wystawami, jednak forma książkowa jest priorytetem. Opublikowany na stronie agencji Napo Images materiał to zaledwie zapowiedź pełnej historii Romów.

Obraz
© © Adam Lach

Jak zdobyłeś zaufanie swoich bohaterów? Jak wyglądała współpraca z nimi?

Gdy wchodzimy do świata Romów, nasze zmysły atakowane są z każdej strony: przez kolory, odmienność zachowań, język, gwar, zaczepki, dotyk. Wszystkie te elementy stanowią jedynie powłokę innej kultury, przez którą trzeba przebrnąć, by dotrzeć do jej wnętrza. To najcięższa praca, z jaką dotąd się zmierzyłem. Pierwszy etap poznania ułatwiła mi fundacja Nomada, jednak jej rola ograniczyła się jedynie do przedstawienia mnie. Reszta zależała tylko ode mnie. Wiele miesięcy pracy i budowania zaufania, wiele trudnych momentów. Po dwóch latach (mimo że jako fotograf musiałem zachować dystans, pracując nad swoją opowieścią) myślę, że wracam do nich jak do grupy bliskich mi osób.

Obraz
© © Adam Lach

Co myślisz teraz o swoich bohaterach? Czy potwierdzają stereotypy o Romach, że kradną, żebrzą?

Moje własne wyobrażenie oczywiście się zmieniło. Nie ma tam śpiewów, czarów ani konnych taborów. Jest za to zbiorowisko baraków, brud i bardzo współczesne problemy. Nie oznacza to, że absolutnie wybielam ich codzienność. Ale zależy mi na tym, by wśród pięknych kolorowych opracowań o kulturze cygańskiej (która jest najczęściej utożsamiana z muzyką, tańcem i wróżbami) znalazło się miejsce na refleksję nad sytuacją niższej kasty Romów. A przede wszystkim chciałbym, byśmy na chwilę odrzucili znane nam stereotypy i potrafili dostrzec ich ludzkie cechy, emocje, relacje.

Czy Romowie żebrzą? Tak – właśnie z tego żyją, za 4 zł dziennie. Czy kradną? Niektórzy tak, jak w każdym społeczeństwie. Czy wszyscy Polacy kradną za granicą?

Obraz
© © Adam Lach

Czy ich zrozumiałeś? Czy pojmujesz, dlaczego żyją w takich warunkach, dlaczego nie próbują polepszyć swojego bytu?

Trochę ich rozumiem. Wybierają to, co w krótkiej perspektywie wydaje im się najwygodniejsze, czyli stan zawieszenia, niezdecydowania, życia z dnia na dzień. To właśnie stanowi istotę ich tajemnicy, której współczesny, wygodny człowiek nie potrafi zrozumieć. Czasem moment ciszy w romskim baraku jest mądrzejszy niż bieganie po galerii handlowej czy przerzucanie kanałów telewizyjnych. A nam, współczesnym Europejczykom, właśnie to wydaje się kwintesencją wolności. Romowie rozumieją ją inaczej, nawet jeśli wiąże się to z życiem, które w naszych oczach jest brudne, niepewne i kwalifikujące się do zmiany. Polepszenie bytu, czyli w konsekwencji zdecydowanie się na jedno konkretne miejsce, ograniczyłoby ich naturę.

Obraz
© © Adam Lach

Adam Lach urodził się w 1983 roku w Poznaniu, ukończył z wyróżnieniem Akademię Fotografii WSF AFA we Wrocławiu. Współzałożyciel agencji Napo Images i wiceprezes Fundacji Napo. Od 2006r. do 2013r. był związany z tygodnikiem Newsweek Polska. Publikuje swoje zdjęcia w wielu magazynach w Europie i USA, m.in. "The New York Times", "Le Monde", "L'espresso", "Die Zeit", "International Herald Tribune", "Solid Ground", "Newsweek", "Le'Magazine", "Svenska Dagebladet" oraz "Polityka", "Przekrój" i "Wprost". Laureat kilkunastu nagród konkursów fotografii prasowej. Jego prace były prezentowane na wielu prestiżowych wystawach na świecie, m.in. w Paryżu w HSBC GALLERY, na Biennale Sztuki w Pradze czy na wystawie dokumentu w Chinach. W latach 2010-2012 wykładał również dwa przedmioty ( „Fotografia Prasowa” i „Fotoreportaż i Nowe Media” ) w Instytucie Dziennikarstwa przy Uniwersytecie Warszawskim.

Obraz
© © Adam Lach

Więcej zdjęć Adama do obejrzenia na stronie www.lachadam.com

Więcej zdjęć członków Napo Images na stronie: www.napoimages.com

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)