Sébastien Tixier. Syberyjska wyprawa i inne przygody

Sébastien Tixier. Syberyjska wyprawa i inne przygody

Sébastien Tixier. Syberyjska wyprawa i inne przygody
Olga Drenda
04.08.2012 11:09, aktualizacja: 04.08.2012 13:09

O tym, że 146 godzin w pociągu może być pasjonujące, i o tym, że francuski fotograf Sébastien Tixier to zdolny pesymista.

Dziwna sprawa z tym Sébastienem Tixierem. Niektóre jego prace podobają mi się szalenie, a niektóre sprawiają wrażenie, jakby robił je ktoś inny. Ale każdy uczy się, odkrywa, co mu najbardziej pasuje. Szkicowniki też bywają interesujące. Na  stronie Tixiera można znaleźć reportaże i osobiste projekty. Moje ulubione to zdjęcia z cyklu „9822”. Tyle kilometrów ma trasa koleją transsyberyjską, z Moskwy do Władywostoku.

To 146 godzin w podróży, często monotonnej, kiedy krajobraz za oknem to śnieg i łyse pola. Można spać, medytować albo obserwować to, co się dzieje dookoła. Sébastien Tixier wybrał tę ostatnią opcję i zaczął rejestrować małe domki, przemarznięte stacje w rozsypce i to, jak w tak niesprzyjających okolicznościach kłębi się harde i mimo wszystko pogodne życie ludzkie.

Obraz

To wyjątkowe prace w portfolio Tixiera, bo opowiadają o ruchu, dzianiu się. Z reguły fotograf woli statyczne scenerie, zamrożone obrazy. Sam mówi, że jego ulubionym twórcą jest David Lynch i ten klimat jest u Tixiera nieco wyczuwalny. „Instants of Latency” przedstawia miejsca zbudowane przez ludzi i dla ludzi, ale bez ich obecności. Te swego rodzaju nudne pocztówki, to próba zastanowienia się nad tym, co dzieje się w mieście pod naszą nieobecność i jak betonowo-asfaltowe krajobrazy żyją swoim życiem. Oto, jak sam autor udziela odpowiedzi na pytanie o to, czego najbardziej szuka i co go interesuje:

Ludzkość ze swoimi niedoskonałościami i ich poezją. A bardziej szczegółowo – najczęściej staram się zadawać pytania o urbanizację i o to, jak się fizycznie i psychologicznie izolujemy.
Obraz

Dlatego u Tixiera pojawiają się również chwile zadumy nad tym, jacy jesteśmy. Z reguły pesymistyczne. „Ordinary Life Stories” to opowieści dość przygnębiające, o kobietach, którym w życiu nie wyszło i które przenoszą się do swoich dziecięcych pokojów i placów zabaw, nagie i rozczarowane. To nie jest moja ulubiona seria - pomysł wydaje mi się dość ciężki i toporny, zbyt dosłowny.

Zwłaszcza, że przecież ten sam Sébastien Tixier poradził sobie o wiele lepiej z podobnym tematem - porzuconych złudzeń i marzeń - w innym cyklu. Zebrał grupę ludzi, wręczył każdemu parasol i balonik i sfotografował plecami do kamery. W prosty sposób opowiedział o tym, że – koniec końców – przez świat idziemy sami.

Edukacja: samouk

Ulubiony sprzęt: Mamiya RZ 67, Canon 5D MK II

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/11]
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)