Dyktatura "puszki" - miłość niezasłużona?

Dyktatura "puszki" - miłość niezasłużona?

Dyktatura "puszki" - miłość niezasłużona?
Dyktatura "puszki" - miłość niezasłużona?
Piotr Dopart
09.08.2011 10:41, aktualizacja: 01.08.2022 14:33

Mało które potoczne fotograficzne określenie jest tak adekwatne jak puszka - korpusy i naczynia łączy więcej, niż się to na pierwszy rzut oka wydaje. Co dokładnie?

Mało które potoczne fotograficzne określenie jest tak adekwatne jak puszka - korpusy i naczynia łączy więcej, niż się to na pierwszy rzut oka wydaje. Co dokładnie?

Działy PR gigantów świata fotografii mają jedną wspólną cechę - wszystkie jak jeden mąż robią o wiele więcej szumu wokół nowych modeli lustrzanek niż nowych obiektywów systemowych obsługiwanych producentów. Powody takiego postępowania można mnożyć w nieskończoność, jednak najpopularniejszy z nich jest taki, że puszka oznacza więcej możliwości licytowania się z konkurencją wszelkiego rodzaju parametrami.

Obiektywy tymczasem są na pierwszy rzut oka dość skromnie uposażone, a jedyne prawdziwie PR-owe cechy mogące posłużyć za pożywkę dla działu marketingu to jasność, obecność stabilizacji i rodzaj soczewek. Ten ostatni to zresztą dość naciągana cecha, jeśli mamy na uwadze względy promocyjne - nikt normalny przecież nie będzie się emocjonował nawet naprawdę barwnie nazwanym rodzajem szkła, jeśli jako alternatywę dostanie możliwość popodniecania się megapikselami, rozdzielczościami, rozmiarami matrycy, pojemnością akumulatora, przekątną wyświetlacza czy w zasadzie wszystkimi tymi przymiotami, które da się wyrazić cyferką.

Dodatkowym czynnikiem sprawiającym, że nowe korpusy pławią się w prasowej glorii i chwale, jest kolejna kwestia typowo marketingowa. Jedyny rzetelny miernik jakości obiektywu to gruntowny test danego modelu na okoliczność jakości zdjęć. Potrzebne jest więc porównanie z innymi "słoikami", podobnymi pod względem parametrów technicznych, na okoliczność ostrości, czy korekcji wszelkiego rodzaju błędów optycznych. Sprawa nie jest jednak tak oczywista w przypadku korpusu. O ile nikt nie lubi wyraźnych blików, aberracji chromatycznej i innych przyjemnostek tego typu, to na ocenę zdjęcia wykonanego daną "puszką" wpływa cała masa czynników, które z obiektywizmem nie mają wiele wspólnego.

Także sama obsługa korpusu to czynnik zależny wyłącznie od indywidualnych zapatrywań użytkownika, chyba że mówimy o tak awangardowych rozwiązaniach, jak, powiedzmy, umieszczenie spustu migawki w kompletnie niedostępnym miejscu. Mimo wszystko głupota rozwiązania musiałaby być zaiste spektakularna, żeby zasłużyć sobie wyłącznie na niepochlebne opinie - w końcu ponoć każda potwora znajdzie amatora, nawet jeśli będzie to wyłącznie autor designu.

Wei Chen © Więcej zdjęć na Fotolia.pl
Wei Chen © Więcej zdjęć na Fotolia.pl

Oczywiście nie chcę dawać nikomu do zrozumienia, że fotografa zupełnie nie powinny interesować parametry korpusu - warto jednak pamiętać, że to tylko jeden z elementów sprzętu fotograficznego. Ten ostatni zaś jest tak słaby jak swoje najsłabsze ogniwo. Przywołana przeze mnie analogia do zwykłej, aluminiowej puszki z napojem jest o tyle uprawniona, że nawet ta najbardziej pojemna ma swoje wąskie gardło, przez które trudno bardzo szybko wylać płyn.

W przypadku korpusu działa to w drugą stronę - jeśli na body zapniemy fatalnej jakości szkło, to nawet fotografując pełnoklatkowym, profesjonalnym monstrum, będziemy mieli poczucie, że fotografie wyglądają tak, jakby ktoś nalał wody do wnętrza aparatu.

Innym czynnikiem, chyba nawet bardziej istotnym dla użytkownika fotografującego hobbystycznie (nawet zaawansowanego), jest cena szkieł. Dobierając obiektywy do body zamiast na odwrót, mamy spore szanse szybko przekonać się, że zdecydowanie przeceniliśmy swoje możliwości co do obkupienia się w podstawowy zestaw "słoików". Konieczność nabycia zamienników i/lub używek potrafi często stać się wzmiankowaną "szyjką butelki", która nie pozwoli w pełni wykorzystać możliwości nawet najbardziej porządnego korpusu i rodzić będzie frustrację przez cały okres jego użytkowania z danym szkłem.

Skoro już ponarzekaliśmy, to warto zastanowić się teraz, co zrobić, żeby uniknąć problemów i długotrwałej frustracji już na początku fotograficznej drogi. O tym przeczytacie w kolejnej części tekstu, która ukaże się już niedługo.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)