Fotograf zatrzymany w Londynie, czyli kulisy sesji w stolicy Anglii

Fotograf zatrzymany w Londynie, czyli kulisy sesji w stolicy Anglii

Fot. Michał Massa Mąsior
Fot. Michał Massa Mąsior
Michał Massa Mąsior
04.12.2010 15:06, aktualizacja: 04.12.2010 16:06

Tym razem moja opowieść o fotografii mody przeradza się w opowieść o ataku zimy w Londynie. Miało być jak zwykle, czyli pięć bardzo pracowitych dni, interesująca współpraca z nowym klientem i ciekawe nowe fotografie. Wyszło nieco inaczej.

Bardzo mi zależało, by dobrze rozpocząć sesję w Londynie. Ustalone plenery, dream-team w postaci stylisty dojechał na miejsce z Krakowa, a cała reszta spraw miała być dopięta ze strony klienta... Pilot samolotu zaraz przed lądowaniem przekazał najświeższe dane pogodowe i wówczas nabrałem pierwszych podejrzeń co do powodzenia moich planów.

Lądujemy w ciągu 10 minut w Londynie, pogoda podobna jak w Krakowie, nie ma jeszcze śniegu, ale jest spodziewany.

Zadałem sobie pytanie "Jaki śnieg? Oni nie widzieli tutaj śniegu od 30 lat! No dobra, widzieli w zeszłym roku, ale teraz znowu powinni go 30 lat nie widzieć!

Trzeba było myśleć pozytywnie. Szybkim krokiem podążyłem na pociąg, przesiadłem się następnie do metra i w ciągu pół godziny maszerowałem do biura mojego nowego klienta. Z powodu spodziewanych warunków pogodowych asystentka Katie wykluczyła możliwość pracy z modelkami w plenerze. Uznałem, że przesadza, ale wypowiadając te słowa, dostrzegłem pierwsze płatki śniegu za oknem.

Na szybko rozpocząłem poszukiwanie studia albo mieszkania. Studio okazało się niemożliwe, przecież nie tylko mnie warunki pogodowe zaskoczyły. Mogło powstać tyle pięknych zdjęć - a wszyscy fotograficy musieli się przenieść do czterech ścian. Poszukiwania skupiłem na londyńskiej książce telefonicznej mojego iPhone?a. Nie jest zbyt okazała, ale na szczęście rękę wyciągnęła do mnie kursantka - Agata. Miałem już gdzie pracować, wszystko po raz kolejny ułożone, postanowiłem zatem uczcić to piwem z moimi przyjaciółmi.

Fot. Michał Massa Mąsior
Fot. Michał Massa Mąsior

Ranek dnia kolejnego okazał się kolejnym zaskoczeniem.... Na zewnątrz zamiast samochodów kupki śniegu, a droga bardziej dziewicza niż na polskiej wsi w wigilijny wieczór. Dojazd do Londynu trwał około 5 razy dłużej niż normalnie. Kiedy przyszedłem na plan, modelki były już gotowe do pracy, w końcu spóźniłem się ponad godzinę.

Gotowe do pracy, ale zmarznięte - miały sine ręce i stopy. Przystąpiliśmy zatem grupowo do ogrzewania dziewcząt. Chyba przełamaliśmy tym pierwsze "lody", bo zdjęcia były już czystą przyjemnością. Najczęściej używanym ubiorem stały się koce, a gorąca herbata ulubionym napojem.

Tak nam minęły 3 kolejne dni. Teraz, kiedy piszę ten artykuł, powinienem już siedzieć w jednej z krakowskich kawiarenek, a ubrany w gruby sweter obserwuję przez okno porzucone samochody i - co ciekawsze - motocykle, bo niektórzy postanowili wybrać się w podróż motocyklem w kopnym śniegu. Czekam, kiedy będę się mógł wydostać i przeprosić za moją wieloletnią złość na polskie służby drogowe...

Już w przyszłym tygodniu zapraszam na moją stronę www.michalmasior.com do oglądania nowych zdjęć.

Pozdrawiam Was z zimnego Londynu!


Wpis pochodzi z blogu szkoły Warsztaty Sztuki Fotografii ? instytucji zajmującej się propagowaniem i popularyzacją fotografii oraz wszelkich zagadnień okołofotograficznych.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)