Damian Chrobak: "Fotografia uliczna jest jak polowanie, trzeba zdać się na instynkt"

Damian Chrobak: "Fotografia uliczna jest jak polowanie, trzeba zdać się na instynkt"

Damian Chrobak: "Fotografia uliczna jest jak polowanie, trzeba zdać się na instynkt"
Źródło zdjęć: © © Damian Chrobak
Piotr Kała
25.03.2014 11:30, aktualizacja: 25.03.2014 20:39

Damian Chrobak, który od lat mieszka w Londynie i z aparatem się nie rozstaje, opowiada o różnicach w fotografowaniu na ulicy w Polsce i UK oraz o sytuacjach, w których lepiej odpuścić i aparat zostawić w torbie.

Jaka jest Twoja definicja fotografii ulicznej? Czy ogranicza się ona tylko do ulicy?

Fotografia uliczna to historia opowiedziana w jednym zdjęciu. Ideą fotografii ulicznej jest zatrzymanie w kadrze niepozowanej i niesprowokowanej przez fotografującego sytuacji. By zdjęcie miało wartość, w tej sytuacji musi być coś nietypowego, niecodziennego, albo wręcz przeciwnie: coś bardzo typowego i codziennego. Może być ona groteskowa, zabawna, z drugiej strony sytuacją może też być brak sytuacji. Brzmi to jak sprzeczność, ale tylko z pozoru. Fotograf uliczny to przede wszystkim baczny i rozumny obserwator, który filtruje otaczający go strumień wydarzeń, strumień życia i wyłapuje z niego co ciekawsze fragmenty. Może to robić na ulicy, ale też na koncercie, weselu, w polu z rolnikami, u fryzjera, praktycznie wszędzie. Najlepsze zdjęcia uliczne nie wymagają żadnych słownych wyjaśnień, nie jest to jakaś konceptualna fotografia, której nie można zrozumieć, jeśli nie przeczytało się iluś tam rozpraw z zakresu sztuk wizualnych albo choć wprowadzenia napisanego przez autora zdjęć.

Obraz
© © Damian Chrobak

Jaki jest Twój system pracy? Mówisz sobie: dziś idę wykonywać zdjęcia uliczne czy są to zdjęcia robione przy okazji?

I tak, i tak. Z aparatem praktycznie się nie rozstaję, nigdy też nie przestaję obserwować i myśleć kadrami (być może jest to jakiś rodzaj nerwicy, czasem chciałbym od tego odpocząć, ale chyba dzieje się to automatycznie). Wiele z moich zdjęć powstaje czy to w drodze do lub z pracy, czy podczas wyjść ze znajomymi, zakupów etc., ale gdy mam kilka godzin wolnego, wychodzę na miasto wyłącznie po to, by fotografować. Nigdzie się wtedy nie śpieszę, zdaję się na swój fotograficzny instynkt i poluję na zdjęcia.

Obraz
© © Damian Chrobak

Czy pytasz ludzi o pozwolenie na fotografowanie i wykorzystanie ich wizerunku?

Nigdy nie pytam o zgodę, ani przed zrobieniem zdjęcia, ani po. To mija się z ideą tej fotografii. Mam świadomość, że w niektórych krajach są na to jakieś paragrafy, z drugiej strony są takie wydarzenia, jak festyny, marsze i inne tego typu imprezy. Ci, którzy biorą w nich udział, automatycznie wyrażają zgodę na bycie fotografowanymi. Nie jestem paparazzi, nie fotografuję ludzi, którzy są publicznie rozpoznawalni, nie zbijam kasy na niczyim wizerunku. Szukam czegoś ogólnego. Oczywiście, cechy charakterystyczne poszczególnych fotografowanych osób są często kluczowe dla zdjęcia, jednak moim celem jest pokazanie czegoś ponadindywidualnego. To trochę tak jak w powieściach: wiadomo, że do stworzenia postaci pisarz wykorzystuje cechy podpatrzone u ludzi, z którymi miał styczność, ale nigdy celem nie jest ukazanie konkretnej jednostki.

Poza tym mam, tak mi się przynajmniej wydaje, silnie rozwinięte poczucie przyzwoitości. Zdarza się więc, że odpuszczam, jeśli widzę, że zdjęcie mogłoby być dla kogoś krzywdzące. Nie mam w zwyczaju fotografować np. ludzi bezdomnych czy też w jakiś sposób upodlonych. Gdybym zobaczył upitą do nieprzytomności kobietę z tyłkiem na wierzchu, nie zrobiłbym zdjęcia. Nie ma znaczenia, czy byłaby to nieznana nikomu osoba czy jakaś gwiazda, której zdjęcie mógłbym sprzedać za parę milionów. Nie żeruję na niczyjej krzywdzie i mam nadzieję, że jeśli ktoś kiedyś rozpozna się na moim zdjęciu, będzie z tego powodu szczęśliwy, a nie zacznie pisać pozew.

Obraz
© © Damian Chrobak

Gdzie lepiej fotografuje się na ulicy: w UK czy w Polsce? Widzisz jakieś różnice i masz jakieś spostrzeżenia?

Mnie fotografuje się równie dobrze w Polsce i Anglii. Są oczywiście różnice. Pewne sytuacje, które można zobaczyć w Londynie, nie mają szansy zdarzyć się w małym miasteczku, i na odwrót. Fotograf powinien moim zdaniem umieć dostrzec ciekawe rzeczy, gdziekolwiek się znajdzie. Wydaje się, że zawsze łatwiej jest coś zauważyć, gdy jest się gdzieś po raz pierwszy. Ja na pewno mam inne spojrzenie na Polskę po dziesięciu latach mieszkania za granicą. Gdy przyjeżdżam teraz do kraju, robię zdjęcia jak oszalały. Wszystko wydaje mi się atrakcyjne, abstrakcyjne, interesujące, pewnie w dużej mierze dlatego, że już tu nie mieszkam. Ale podsumowując, wydaje mi się, że wielkiej różnicy nie ma, że liczy się spostrzegawczość oraz liczba godzin wychodzonych z aparatem.

Obraz
© © Damian Chrobak

Jakich sytuacji trzeba unikać, fotografując na ulicy?

Jeśli chodzi o niebezpieczeństwo czy to utraty sprzętu, czy jakieś inne, wydaje mi się, że takiego nie ma, pod warunkiem że fotograf wie, jak się zachować. To część warsztatu fotografa ulicznego. Nie można zwracać na siebie uwagi, nie wywierać wpływu na sytuacje, a więc w jakiś sposób jest czy powinno się być niewidocznym. Trzeba szybko reagować na ludzi, na nastrój ulicy i nie wtykać nosa w nie swoje sprawy, np. jeśli trafi się walkę gangów. W takiej sytuacji trzeba brać nogi za pas bez względu na to, czy się jest fotografem czy zwykłym przechodniem.

Obraz
© © Damian Chrobak

Czy fotografia uliczna jest według Ciebie tak samo ważna jak fotografia dokumentalna i reporterska, które są świadectwem historii?

Fotografia uliczna zawsze z czasem staje się dokumentem. Wracamy do zdjęć sprzed lat między innymi po to, żeby zobaczyć, jak ubierali i zachowywali się kiedyś ludzie, jak wyglądała architektura, motoryzacja, jaka panowała w społeczeństwie atmosfera. Każda fotografia uliczna jest dokumentem, choć rzadko które zdjęcie dokumentalne jest zdjęciem streetowym. Ale też zdjęcie uliczne może być częścią reportażu, albo inaczej: jakiś kadr z reportażu może być mocnym zdjęciem ulicznym. Dla mnie fotografia uliczna jest bardzo ważna. Wśród innych gatunków fotografii wyróżnia się tym, że wymaga ogromnego warsztatu, który wypracowuje się w samotności. Oprócz predyspozycji potrzeba dużego samozaparcia i godzin ćwiczeń. Trzeba mieć świetny refleks; czas reakcji jest przecież bardzo krótki, tu nikt nie pozuje ani nie zapowiada, co zrobi za chwilę. Musisz zgadywać, kiedy i co ktoś zrobi, musisz być stale w stuprocentowej gotowości. Przypomina to polowanie, trzeba zdać się na instynkt. Albo improwizację muzyczną: trzeba umieć nieustannie słuchać i wiedzieć, kiedy, gdzie i z czym wkroczyć.

Obraz
© © Damian Chrobak

Na co zwracasz uwagę, idąc ulicą z aparatem? Czego szukasz? Chodzisz po ulicy czy na przykład siedzisz w jednym miejscu i czekasz na jakieś zdarzenie?

Szukam jakichś dziwnych układów sytuacyjnych, interesujących kompozycji z ludzi, światła. Jeśli robię zdjęcia kolorowe, to biorę pod uwagę również układ kolorów. Większość moich zdjęć to ludzie i ich zachowanie, zabawne, nietypowe - to chyba interesuje mnie najbardziej. Raczej nie siadam i nie czekam na sytuacje, jestem w ruchu, choć jeśli zobaczę coś czy kogoś ciekawego, jeśli czuję potencjał w jakimś miejscu czy sytuacji, przystaję i czekam, czy wykluje się z tego coś ciekawego. Czasami jeśli zainteresuje mnie jakaś osoba, idę za nią przez parę minut.

Obraz
© © Damian Chrobak

Jaki sprzęt jest najlepszy do fotografowania na ulicy? Jeden obiektyw mały czy kilka? Lustrzanka czy może smartfon? Lampa czy naturalne oświetlenie?

Wszystko zależy od fotografa. Każdy musi znaleźć sobie sprzęt, który mu odpowiada. Ja wciąż w większości fotografuję analogowo, zawsze mam przy sobie mały kompakt i mały viewfinder. Oba aparaty są wyposażone w obiektywy 35 mm. Nauczyłem się być blisko ludzi i te obiektywy najbardziej mi pasują, sporadycznie używam 50 mm. Fotografia analogowa wymaga więcej koncentracji niż cyfrowa, strzelasz rzadziej i w sposób bardziej przemyślany. Może dlatego ją wolę.

Obraz
© © Damian Chrobak

Jak pokonać nieśmiałość, gdy fotografuje się obcych ludzi, szczególnie w kraju, którego języka nie znamy? Opowiedz, jak sobie z tym radzisz.

Nie ma nic prostszego niż być turystą. Turyści przecież fotografują wszystko i nikogo to nie dziwi. Poza tym myślę, że uśmiech dużo załatwia, trzeba się po prostu uśmiechać.

W jakich sytuacjach nie wyciągnąłbyś aparatu? Jeśli w ogóle są takie sytuacje.

Powiedziałem już trochę o sytuacjach, których nie fotografuję – ludzka nędza itp. W pozostałych przypadkach, kiedy chcę zrobić zdjęcie, wszystko zależy od mojego stanu psychicznego. Jeśli jestem pewien tego, co robię, mam też odwagę fotografować, nie martwiąc się o konsekwencje, i jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Ale są też dni, kiedy czuję się niepewny albo wiem, że wkraczam w sytuację, którą intuicyjnie odczuwam jako niepewną. Wtedy odpuszczam.

Obraz
© © Damian Chrobak

Czy street jest ceniony przez agencje foto, wydawców, redakcje, może galerie? Czy może jednak takie fotografie powstają z myślą o ich publikacji na swojej stronie lub Facebooku?

Street nie jest dochodowy. Zwykle uprawia się go z pasji i dla niej samej. Ci, którzy szukają pieniędzy w fotografii, wybierają inne gatunki fotograficzne. A czy na tzw. rynku sztuki street zajmuje wysoką pozycję, tego nie wiem. Nie tak wysoką, na jaką moim zdaniem zasługuje! Są galerie, które go promują, bo to jest raczej galeryjna fotografia niż np. prasowa. Mało kto dostaje zlecenia na fotografię streetową. Tylko tym obrotnym udaje się z tego wyżyć czy choćby wyżywić.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)