Szukając prawdy z aparatem na Ukrainie
Maria Turchenkova fotografowała antyrządowe demonstracje w Moskwie cztery lata temu. Mimo że protestujący byli idealistami, zostali brutalnie spacyfikowani przez siły rządowe. Trzy lala później Maria przybyła do Kijowa, na Majdan i od początku wyczuła, że te demonstracje pójdą w innym kierunku.


“To było bardzo imponujące, zobaczyć jak szybko tworzą grupy samoobrony (…) I to poruszenie mieszało się z uczuciem niepokoju i podejrzeń, co może się zdarzyć.”

Maria Turchenkova fotografowała studentów, kozaków i bardziej radykalne ugrupowania nacjonalistyczne, w których starsi szkolili młodych w samoobronie i sprawności fizycznej. Mimo że fotografuje zaledwie od kilku lat, udało jej się zdobyć dostęp do wszystkich stron, gdzie uchwyciła kilka wymownych obrazów.

Maria Turchenkova fotografowała obie strony konfliktu na wschodzie Ukrainy, jednak trudno było zidentyfikować rosyjskich żołnierzy. Czasami widziała ich na drodze jednak znajdowali się w nieoznakowanych pojazdach, do których nie mogła podejść. Szybko mieszali się także z rebeliantami.


Z czasem, gdy walka się nasilała i wielu mieszkańców uciekało, ci co pozostali byli bez pracy, emerytur, a nawet żywności. Maria Turchenkova mieszkała wśród nich przez większą część konfliktu trwającego dziewięć miesięcy.

Teraz panuje tam zdesperowana cisza, a ludzi nie obchodzi kto panuje w regionie. Interesuje ich tylko nadchodząca zima i chcą mieć ciepło i trochę pieniędzy na jedzenie. Trudno sobie wyobrazić, że w XXI w w Europie ludzie żyją z dziećmi w piwnicach przez dwa czy trzy miesiące.

Zobacz również: 10 rzeczy, których fotograf nie powinien robić

























Ten artykuł ma 5 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze