Demitologizacja idoli i fotografowanie pasji, czyli najnowszy album Danny’ego Clincha

Demitologizacja idoli i fotografowanie pasji, czyli najnowszy album Danny’ego Clincha

Demitologizacja idoli i fotografowanie pasji, czyli najnowszy album Danny’ego Clincha
Joanna Frota Kurkowska
02.02.2015 16:12, aktualizacja: 02.02.2015 17:12

Książka "Still Moving" Danny’ego Clincha jest dla fanów fotografii muzycznej lekturą wręcz obowiązkową. Na prawie trzystu stronach znajdziemy masę inspiracji, pomysłów i przykładów na to, że dobra fotografia potrafi opowiadać proste ale tak bardzo piękne historie.

Z fotografią Dany’ego Clincha zetknęłam się w 2007, dzięki DVD grupy Pearl Jam "Immagine in Cornice", gdzie był on reżyserem. Okazało się jednak, że jego twórczość towarzyszyła mi od zawsze. Tak, tak - Clinch jest autorem wielu kultowych portretów, które widział każdy, kto choć trochę interesuje się muzyką. Jego zdjęcia zdobią nie tylko okładki płyt czy rozkładówki w magazynach, ale też archiwa takich imprez, jak rozdanie nagród Grammy czy Bonaroo. Archiwum jest dośc potężne i mamy z czego wybierać. Nic więc dziwnego, że na 296 st ronach albumu znalazło się miejsce nie tylko na zdjęcia, ale i słowo wstępu od przyjaciela fotografa, Bruce'a Springsteena. Znany piosenkarz pojawia się w albumie nie tylko jako autor wstępu, ale też obiekt zdjęciowy. Wielbiciele artysty, znanego wśród fanów pod pseudonimem „The Boss”, raczej nie będą zaskoczeni, ponieważ obaj panowie współpracują ze sobą od lat. Clinch jest zresztą autorem okładki ostatniej płyty Bruce'a „High Hopes". Sam „Szef" nie jest jednak jedyną gwiazdą, która postawiła na długotrwałą współpracę z fotografem. Na liście stałych współpracowników znajdują się grupa Pearl Jam, Dave Grohl czy

Obraz
© © Joanna „Frota" Kurkowska

„Still Moving" podzielone jest na 4 rozdziały: „Dokument", „Przyjaciele i rodzina", „Zza kulis" oraz „Na żywo". Choć minął ponad miesiąc od momentu, w którym książka wpadła mi w ręce, nadal nie mogę zdecydować się, który z nich jest moim ulubionym. Podobnie wielki problem mam z ułożeniem pierwszej dziesiątki moich ulubionych zdjęć z wydawnictwa. Przecież jest tu moje ulubione zdjęcie Toma Waitsa z 2004 roku, klatki z koncertu Metallici w San Quentin czy stykówki Rage Against The Machine. Na następnej stronie trafiam na legendarne zdjęcie Tupaca Shakura z okładki Rolling Stones, czy "łobuzerski" portret NASA z 1993 roku. Na fenomen Clincha składa się wiele czynników. Fotografuje wszystkich i robi to doskonale. Choć jego fascynacja muzyką gitarową i bluesową (sam gra na harmonijce) nie jest tajemnicą, nie faworyzuje muzyków żadnego gatunku. Jest tu Skrillex, Bono, Dolly Parton, Ol' Dirty Bastard czy Moby, czyli od elektroniki przez gitary, rap po country. Co urzekło mnie w tych zdjęciach? Najbardziej - demitologizacja mitu idola, ale w zupełnie inny sposób, niż ten znany ze Snapchata, Instagramu, gdzie gwiazdy wrzucają zwykłe, codzienne zdjęcia. Clinch rejestruje muzyków podczas tych najbardziej prozaicznych czynności. Może to być czytanie obcojęzycznej gazety (temu oddaje się Bob Dylan) czy nagrywanie partii wokalnych na nową płytę w studiu, które wygląda jak każde domowe pomieszczenie - z brudnym dywanem czy puszkami piwa walającymi się po podłodze. Do tego Willie Nelson zaplatający sobie warkocze czy Patti Smith buszująca po sklepie płytowym. Fani zdjęć koncertowych także powinni mieć powody do zadowolenia. Z każdego zdjęcia wypływa morze energii i pokazuje, że zarówno ostrość jak i odszumianie zdjęć jest po prostu przereklamowane.

Obraz
© © Joanna „Frota" Kurkowska

Można powiedzieć, że „Still Moving" to próba porozumienia ponad muzycznymi podziałami. Nie liczy się, co grasz i jaką muzykę wykonujesz ale to, jak to robisz. To nie tylko album o muzykach, o przedmiotach z nimi związanych (wśród masy portretów odnaleźć możemy np. fotografię gitarowego wzmacniacza należącego do Lee Ranaldo'a czy fax informujący o śmierci Kurta Cobiana) ale o pasji. Pasji napędzającej tych wszystkich ludzi do nagrywania muzyki, do grania koncertów, do spotkań.

Obraz
© © Joanna „Frota" Kurkowska

Kiedy wchodzimy na internetowe portfolio Clincha, na stronie otwierającej się przy jego nazwisku, pojawia się złota gwiazda. Ten element loga dla jednych może być oznaką lekkiej megalomanii. Ale patrząc zarówno na książkę Clincha, jak i jego twórczość, jedna gwiazda to zdecydowanie za mało!

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)