Światowe wystawy fotograficzne w Polsce - marzenie ściętej głowy?

Światowe wystawy fotograficzne w Polsce - marzenie ściętej głowy?

Wystawa: Guy Bourdin - Londyn 2014
Wystawa: Guy Bourdin - Londyn 2014
Źródło zdjęć: © @Paweł Satoła
Michał Massa Mąsior
13.08.2015 13:00, aktualizacja: 26.07.2022 19:32

Fotografia przeżywa aktualnie swoje długie 5 minut. Wyjeżdżając do stolic kulturalnych świata, takich jak Nowy Jork, Londyn, Paryż, Berlin czy wiele innych, zwykle można trafić na fantastyczne wystawy fotograficzne. Dlaczego w Polsce mamy ich tak mało?

Właściwie każdy wyjazd zagraniczny poprzedzam szybkim googlowaniem wystaw fotograficznych, jakie można w danym miejscu zobaczyć. Nie zdarzyła mi się jeszcze ani raz sytuacja, w której nie było na czym zawiesić oka. Avedon, Newton, Bresson, Lindbergh, LaChapelle, Bourdin, Lorca di Corcia, Araki, Testino, Roversi, Goldin, Lagerfeld i tak dalej. Tego lata miałem już okazję obejrzeć Inez&Vinoodh, Mapplethorpe czy Doisneau. Żadna z tych wystaw nie trafiła do Polski, mimo iż wiele z nich pojawiało się objazdowo w różnych zakątkach świata. Starałem się zrozumieć, dlaczego nasz bądź co bądź mocno rozwijający się kraj nie ma przynajmniej w połowie tak napiętego kalendarza wystaw fotograficznych, jak choćby sąsiadujące Niemcy. Postanowiłem także zapytać o zdanie Roberta Piaskowskiego -  Zastępcy Dyrektora ds. Programowych Krakowskiego Biura Festiwalowego.

Wystawa: Karl Lagerfeld - Essen 2014
Wystawa: Karl Lagerfeld - Essen 2014© @Michał Massa Mąsior

Cena czyni cuda

Przede wszystkim sprowadzenie najsłynniejszych nazwisk to gigantyczne koszty. Już samo ubezpieczenie i transport wystawy jest przeszkodą nie do przeskoczenia dla wielu organizatorów. W Polsce najsilniejszą pozycję w organizowaniu głośnych wystaw czasowych mają wielkie muzea, takie jak Muzeum Narodowe w Krakowie. I tylko one spełniają warunki konserwatorskie, logistyczne, i tylko one mogą sprostać wysokim kosztom sprowadzenia dzieł. Prywatne galerie zwykle nie dysponują budżetami pozwalającymi na takie operacje. Jednym z wyjątków jest Leica Gallery. Producent prestiżowego sprzętu fotograficznego z racji mocnych relacji z agencją Magnum Photos może pozwolić sobie na dość częste, dobrej jakości wystawy. Warszawska Leica Gallery jest bardzo aktywna, ale to jedno z niewielu miejsc na mapie Polski, gdzie można oglądać wysokiej klasy fotografię prasową. 

The Early Beatles Collection @ Leica Gallery LA

Instytucje publiczne jak to instytucje publiczne

Jest niewiele instytucji publicznych i muzealnych, które wprost zajmują się promocją i dokumentacją sztuki fotografii. Trudno jest im przez to pozyskiwać fundusze na zakup czy prezentowanie zdjęć. To nie znaczy jednak, że takich prób nie podejmują. Muzeum Narodowe w Krakowie od kilku lat w kalendarzu swoich wystaw prezentuje gigantów tej sztuki. W 2008 roku podczas wystawy „Pierwszy Krok” mogliśmy oglądać zdjęcia Davida LaChapelle'a i Nobuyoshiego Arakiego. Od tamtego czasu fotografia gościła w gmachu głównym jeszcze kilka razy. Pamiętna wystawa Rodczenki, a nawet fotografia modowa – prezentowano je w Muzeum we współpracy z Miesiącem Fotografii w Krakowie. Trend właściwy, choć zdarzają się miejsca, w których dobór wystaw wzbudza mieszane uczucia.

Awantura o Marylin Monroe

Robert Piaskowski przypomniał kontrowersyjną sytuację z zakupem kolekcji zdjęć Marylin Monroe przez władze Wrocławia. Nazywane „fanaberią” czy „drogim fetyszem” zdjęcia Miltona H. Greena zdążyły zrobić sporo szumu długo przed otwarciem  pierwszej wystawy. To w pewnym sensie potwierdza moje przypuszczenia co do małego zainteresowania fotografią przez statystycznego Kowalskiego. Trendy przychodzą do Polski z opóźnieniem, a instytucje publiczne zajmujące się pokazywaniem sztuki też potrzebują czasu na przekonanie się do nowego. Niewiele miast – tak jak Wrocław – widzi sens inwestowania w klasyczną i historyczną fotografię. Na szczeblu decyzyjnym brakuje świadomości, że fotografia jest sztuką.

Cyknąłem sobie foteczkę

„Co oni w tym widzą, sam mogłem zrobić takie zdjęcie”- nazwałbym takie podejście przywarą narodową. W dobie smartfonów i filtrów imitujących różne efekty postprodukcyjne możemy otrzymywać pozornie atrakcyjne zdjęcia. Taki rodzaj złudzenia, że każdy jest w stanie wykonać fantastyczne zdjęcie. W teorii przecież tak jest. Jak zatem przekonać ignoranta, że od Bressona zaczęła się dzisiejsza fotografia prasowa, że Newton miał głębszą myśl, niż tylko pokazać tzw. „gołą babę”, a Bert Stern był mistrzem fotografii reklamowej i wykonał jedno z najsłynniejszych zdjęć kliknij tutaj reklamowych.

Bert Stern. Prawdziwy Madman PL

Plastyka w szkole, a po co?

Od dawien dawna lekcje plastyki w szkole podstawowej to był czas na odrabianie matematyki albo polskiego. W najlepszym wypadku na grę w statki. Bardzo niewielu nauczycieli umiało kształtować poczucie estetyki u dzieci. Jeśli sami nie wyrobimy w sobie dobrego smaku, nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jak trudno stworzyć dzieło naprawdę dobrej jakości. Podobnie jest na etapie edukacji średniej, kiedy tylko w szkołach typu liceum poświęca się kulturze i estetyce zaledwie 1 rok na przerobienie sztuki od starożytności do fotografii i sztuki krytycznej ostatnich lat. To stanowczo za mało. Takie podejście musi być powierzchowne.

Helmut Newton. White Women / Sleepless Nights / Big Nudes | Matthias Harder, curatore della mostra

Przeszacowanie wartości zdjęć

Nie bez winy jest także samo środowisko fotograficzne. Z jednej strony my, rzemieślnicy, przez popularność i dostępność sprzętu fotograficznego narzekamy na zepsuty rynek, a także zaniżone ceny usług. Z drugiej jednak strony, wystarczy spojrzeć na pierwszą dziesiątkę najdrożej sprzedanych zdjęć świata, by zrozumieć, że nie wszystko złoto, co się świeci. Cena niektórych z nich jest absolutnie przeszacowana, a sam zakup wydawał się nie być podyktowany wartością artystyczną dzieła, jak moim zdaniem miało to miejsce w przypadku zdjęcia wykonanego przez Dimitrija Miedwiediewa. Być może to kolejny powód, dla którego nie każdy jest w stanie przekonać się do oglądania fotografii.

VTV Classics (r3): Andreas Gursky at Kunstmuseum Basel (2007)

Galerie prywatne też nie mają się najlepiej

Próbuję odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mamy tak niewiele dużych wystaw fotograficznych w kraju, ale wart zauważenia jest także fakt, że większość Polaków nie czuje potrzeby zakupu limitowanej odbitki fotograficznej mniej znanego artysty za rozsądne pieniądze. Fotografie w galeriach sztuki nie wzbudzają szerokiego zainteresowania, za to wielkonakładowe nowojorskie taksówki albo londyńskie budki telefoniczne w Ikei sprzedają się jak ciepłe bułeczki.

Wchodząc za to do sieciowej galerii fotograficznej we Frankfurcie nad Menem, gdzie można zakupić i limitowane odbitki, i oprawione duże prace, a ceny są kilkukrotnie wyższe od polskich, można zaobserwować ruch jak w obuwniczym. Zapewne nasz naród jest na dorobku i często nie stać nas na luksusowe wydatki, jednak czy to jedyny powód?

Inicjatywa prywatna

Polacy słyną jednak z umiejętności radzenia sobie z systemowymi kłopotami. Komunizm nauczył nas tego najlepiej. Liczne inicjatywy zapaleńców powodują, że mimo wszystko wiele się dzieje. Krakowski Miesiąc Fotografii, Fotofestiwal w Łodzi i wiele innych, wspomaganych także przez samorządy pokazują, że wystarczy w nas Polakach wzbudzić zainteresowanie, a tłumnie szturmujemy galerie. World Press Photo, które od wielu lat odwiedza polskie miasta, także jest przykładem na potrzebę oglądania fotografii. Chcemy jednak więcej!

Pierwsze ruchy w tej kwestii mamy za sobą. Fundusze unijne pozwalają samorządom pozyskiwać pieniądze na zakup fotografii i organizację wystaw. Obserwuję, że część instytucji już widzi lukę do zapełnienia.  Zapewne sporo czasu jeszcze minie, zanim Warszawa, Poznań, Wrocław czy Kraków będą w tej kwestii jak Berlin, Paryż i Londyn. Instytucje publiczne nie działają zbyt szybko, ale ich bezwładność już nie jest tak duża. Coraz więcej w nich kompetentnych i nowocześnie myślących ludzi. Nie zawsze jednak łatwo przekonać samorządy do finansowania sztuki fotograficznej.

Warto wspomnieć, że w Krakowie od ostatnich 2 lat coraz głośniej mówi się o muzeum fotografii, które dysponuje szerokimi zbiorami, ale niestety nie ma przestrzeni wystawienniczej. Niebawem ma powstać jego nowoczesna siedziba, co zapewne pozwoli na współdziałanie z prężnie funkcjonującym środowiskiem fotograficznym.

Myślę, że nie będę zbyt daleko odbiegał od rzeczywistości, jeśli porównam tę sytuację do muzyki popularnej. W latach 80. i na początku 90. światowe gwiazdy omijały nasz kraj. Gdy raz na dłuższy czas sławny zespół pojawiał się nad Wisłą, fani chodzili z motylami w brzuchu. W 1993 roku zespół Faith No More zagrał po raz pierwszy w Zabrzu. O bilety było bardzo trudno, a każdy chciał ich zobaczyć. Inny artysta -  Marylin Manson - w 2001 roku poruszył swoją wizytą całą Polskę, na czele z prawicową sceną polityczną. Dzisiaj często trzeba dokonywać trudnych wyborów, bo nie da się iść na dwa koncerty jednocześnie. Podobnie jak muzyka, fotografia jest w sercach Polaków. Robimy setki zdjęć, chwalimy się nimi w mediach społecznościowych i może warto żebyśmy mogli częściej oglądać tych największych?

Faith No More - Be Agressive - Live in Poland 1993

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)