Czy wizja Wrześni według Adama Lacha dekonstruuje utopijną wizję niewielkich miast?

Czy wizja Wrześni według Adama Lacha dekonstruuje utopijną wizję niewielkich miast?

Czy wizja Wrześni według Adama Lacha dekonstruuje utopijną wizję niewielkich miast?
Źródło zdjęć: © © MW
Marcin Watemborski
19.05.2017 05:56, aktualizacja: 26.07.2022 18:30

Adam Lach jest moim ulubionym współczesnym fotoreporterem, eseistą. Zafascynowała mnie jego twórczość, gdy wypuścił materiał "Święty Azyl” o pensjonariuszach ze Szczytnej. Tym razem w moje ręce wpadł jego najnowszy materiał "Nibyland / Neverland” opowiadający o życiu miasta i gminy Września.

Każdego roku władze gminy Września zwracają się do polskich fotoreporterów z prośbą o zrealizowanie materiału dotyczącego ich miejsca zamieszkania. Każdy z wybrańców ma prawo pokazać Wrześnię tak, jak ją widzi i czuje. Po zakończeniu projektu dołącza on do "Kolekcji wrzesińskiej”. Edycja na rok 2015 przypadła Adamowi Lachowi, członkowi-założycielowi agencji NAPO.

Powiem wprost – Lach zasiada na górze mojego panteonu współczesnych polskich fotoreporterów. Od kiedy uroniłem łzę, oglądając fotokast "Sacred Refugee”, śledzę jego karierę dość dokładnie. Czy pokazuje Ateny, czy polskich Romów w projekcie "Stigma”. Zanim w moje ręce wpadł doroczny album Kolekcji wrzesińskiej, zastanawiałem się – co tym razem pokaże Adam.

Obraz

Temat był narzucony z góry. Było to życie społeczności gminy Września. Po tego typu materiałach spodziewam się zdjęć ulicznych, sytuacyjnych. Chcę wiedzieć, jak wygląda prawdziwe życie tych mieszkańców – nie chcę widzieć np. Górali na Krupówkach sprzedających oscypek, tylko zobaczyć ludzkie emocje – czy będzie to facet z obsesją na punkcie swojego pudla, czy miejscowe kółko wzajemnej adoracji walące „brudzia”. I proszę – mówię i mam. Ciach! Oczekuję prawdziwości, szczerości materiału, niepozowanych scen i wiem, że Lach da mi to, czego potrzebuję. Wiem, że oprócz dojrzałej czarno-białej formy dostanę tonę treści dokumentalnej.

Obraz

Album ma 112 stron i prezentuje 50 fotografii. Okładka jest minimalistyczna – są zakrzywione linie, niewielki tytuł, bez autora. Jest jasnobłękitna. Papier jest w porządku, dobrze przewraca się strony. Fotografie są wydrukowane jednostronnie, przeważnie z miejscem obok, czasem są dwie, po obu stronach. Niekiedy zdjęcia przeplatane są wierszami autorstwa Nadii Smolarkiewicz, uczennicy VI kasy SP Zespołu Szkół w Otocznej, w gminie Września. Za ich wybór i redakcję odpowiadała Katarzyna Lach. Kuratorem wystawy i projektu jest Karol Szymkowiak (dzięki za album!), natomiast za projekt książki odpowiadali: Adam Lach oraz Tomek Wojciechowski.

Obraz

Dobrze, a teraz do sedna. Zdjęcia są dla mnie najważniejsze. Otwieram album, patrzę na to, kto co robił, schodzę do pola "edycja zdjęć” i co? Filip Ćwik. Genialnie, ucieszyłem się jak diabli, bo wiem, że ten eseista NAPO ma do tego niezłą smykałkę. Wiedziałem, że selekcja będzie naprawdę dobra, przynajmniej tak założyłem. Zresztą Filip miał mi pomagać przy pracy magisterskiej kilka lat temu, za co bardzo szanuję tego gościa.

Obraz

"To zwyczajna opowieść o życiu, emocjach, relacjach, unikająca sztucznych perypetii. To jednocześnie podróż do niezwykłego świata, którego mieszkańcy odkryją przed nami magię swojej codzienności. Jesteśmy świadkami zarówno cichych, intymnych momentów i relacji z najbliższymi, jak i masowych wydarzeń, zbiorowych emocji. W tej pozornie niewyróżniającej się przestrzeni odnajdujemy wiele osobliwości” - tak głosi opis projektu. Szczerze mówiąc, po przejrzeniu zdjęć – nie do końca się z nim zgodzę.

Obraz

Faktycznie, "Nibyland” pokazuje codzienność mieszkańców Wrześni, są te intymne chwile – są ukryte, szczeniackie miłości, wódka przy stole, dzieciaki w polu oraz nie zabrakło zdjęć pokazujących, jak mieszkańcy bawią się na wspólnych imprezach. To, czego mi brakuje, to te indywidualne historie. Oglądając album, czuję bardzo delikatną narrację, motyw podróży – od początku wejścia do Wrześni, aż po wyjście. Można odczuć, że album jest delikatnie fabularyzowany za sprawą edycji Ćwika.

Obraz

Co do samych zdjęć – są bardzo spójne, czarnobiel jest kontrastowa, przyjemna dla oka. Kadry, typowe dla Lacha, są urozmaicone, skomponowane dość różnie, niekiedy przekrzywione i widać pewnego rodzaju skróty perspektywiczne. Osobiście wolałem jego estetykę zachowaną w "Stigmie”, gdzie najważniejsze było to, co dzieje się w kadrze, a spójność polegała na zachowaniu linii prowadzących.

Obraz

Na podstawie materiału z "Nibylandu” można zauważyć pewną prawidłowość. Ten esej to próba stworzenia uniwersalnej prawdy. Takich gmin są w Polsce setki. Każda niewielka wspólnota, charakteryzuje się pewnego rodzaju poczuciem tożsamości, przynależności. Tej historii nie można traktować dosłownie, jako konkretnej kroniki tego miejsca. Musimy pamiętać, że żyjemy w świecie wielkich, gwałtownych przemian. Ludzie żyjący w metropoliach zatracili poczucie przynależności – są obywatelami świata, gdzie ci, pochodzący z mniejszych miejscowości, są związani ze społeczeństwem, wartościami i tradycjami, wywodzącymi się z ich pierwotnego punktu na tej Ziemi.

Obraz

Poświęcając czas na "Nibyland”, zrozumiałem, jak istotne w życiu każdego człowieka jest poczucie przynależności, tożsamości, wszak "człowiek jest istotą stadną”, co dobitnie udowodnił Adam Lach w swoim najnowszym projekcie. Projekt pozwala zrozumieć piękno prostoty, gdzie czas rządzi się swoimi prawami, a ludzie żyją szczęśliwie, bez potrzeby pogoni za karierą i spełnianiem oczekiwań grubych ryb.

Według mnie ten album nie jest kierowany tylko do mieszkańców Wrześni, jako pamiątkowy zbiór fotografii. Każdy czytelnik, wymagający odbiorca, który ma w sobie krztę inteligencji emocjonalnej oraz zauważa wokół siebie wyścig szczurów, powinien wziąć do ręki "Nibyland” i przypomnieć sobie, że najważniejszą wartością w życiu człowieka jest spokój ducha oraz odnalezienie tych, którzy pozwolą nam żyć, jak chcemy.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)