Fotograf spędził 3 tygodnie z kłusownikami... mamutów

Fotograf spędził 3 tygodnie z kłusownikami... mamutów

Fotograf spędził 3 tygodnie z kłusownikami... mamutów
Źródło zdjęć: © © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)
Marcin Watemborski
19.06.2017 10:18, aktualizacja: 26.07.2022 18:27

Współczesne kłusownictwo nie dotyczy tylko polowania na zagrożone gatunki, ale również poszukiwania różnego rodzaju artefaktów. Należą do nich skamieniałości. Na czarnym rynku osiągają horrendalne ceny. Nic więc dziwnego, że tak wiele osób jest łasych na ukryte w ziemi szczątki pradawnych zwierząt.

W lipcu 2016 roku fotograf Amos Chapple pojechał spotkać się z kłusownikami mamutów. Na przełomie 2015/2016 roku dokumentalista pracował na północy Syberi. Dostał cynk od miejscowych. Jeden z informatorów przekazał Chapple’owi wieści dotyczące pewnego rodzaju "gorączki złota”, która pojawiła się w regionie.

Od czasu, kiedy zabroniony został handel kością słoniową, przemytnicy postawili na szczątki pradawnych mamutów i płacą ludziom za odnajdywanie skamieniałości. Taka praca jest nie tylko nielegalna, niebezpieczna, ale również szkodliwa dla środowiska. Dla niektórych najważniejszy jest jednak zysk. Zarobek za jeden kieł dorównuje 5-letniej pensji.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

Informator był już na jednej wyprawie i szykował się do kolejnej. Chapple przekonał go do tego, by pojechali na nią razem. Warunkiem była dyskrecja – fotograf nie mógł ujawnić żadnego nazwiska ani lokalizacji. W ten sposób doszło do jego podróży w głąb rosyjskich lasów z łowcami mamucich kłów.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

Przez pierwszy tydzień Chapple nie mógł zrobić ani jednego zdjęcia. Dopiero po kilku następnych dniach zyskał zaufanie kłusowników. Musiał wkraść się w ich łaski przez gotowanie oraz pracę wokół obozowiska. Dzięki temu ujawnił, jak wygląda cały proces poszukiwania i pozyskiwania drogocennych skamielin.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

Polowanie na kły stało się w Rosji przedsięwzięciem na skalę niemalże przemysłową. Na większości terytorium kraju szczątków mamutów nie ma, aczkolwiek na mroźnej północy Syberii zachowało się wiele pozostałości. Rosjanie znajdują kły lub inne kości, kopiąc w zboczach gór lub korytach rzek.

Dawne sposoby poszukiwań opierały się tylko na tym, co ludzie widzieli z zewnątrz, bardziej zaawansowani kłusownicy wykorzystywali metalowe pręty do badania ziemi. Obecnie łopaty i pręty zastąpiły silne i głośne pompy wodne, wykonane ze sprzętu strażackiego. Roboty są prowadzone latem, kiedy ziemia nie jest jeszcze zamarznięta. Podczas zimy większość mężczyzn zajmuje się innymi pracami.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

Zamiast wykonywania pojedynczych wykopów, kłusownicy odsłaniają całe zbocza w nadziei, że uda im się natrafić na drogocenny towar. Powolny proces zdejmowania kolejnych warstw przebiega za pomocą silnego strumienia wody – nie uszkadza on szczątków, a odkrywa je.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

Jeśli jednak odsłonięcie zbocza nic nie da, myśliwi kopią długie, ciasne i klaustrofobiczne tunele w głąb góry. Chapple wspomina, że starał się przebywać w nich jak najmniej czasu – były to niebezpieczne miejsca, które mogły się w każdej chwili zawalić. Co 5-10 minut zapadała się część tunelu, a fotograf brodził w niestabilnym, kleistym błocie. W niektóre z tuneli nie zdecydował się wejść. Podczas wyprawy ziemia zawaliła się na jednego z kłusowników, łamiąc mu nogę. Niestety, kończyny nie udało się uratować.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

W obozowisku wcale nie było lepiej. Mieściło się ono w totalnej dziczy. Kłusownicy spędzają tam kilka tygodni, a nawet miesięcy. Niektórzy z nich przynoszą karty albo smartfony, ale jednak najpopularniejszą rozrywką jest picie alkoholu. Chapple wziął ze sobą 4 litry piwa, by uczcić potencjalne znalezisko. Wszystko zeszło pierwszego dnia.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

Oczywiście tam, gdzie alkohol, muszą być kłopoty. Oprócz wesołego pijackiego podrygiwania, zdarzały się nieprzyjemne incydenty. Środowisko kłusowników działa jak wataha. Pierwszego dnia, kiedy Chapple znalazł się w obozie, jeden z mężczyzn złapał go i przeciągnął przez stół, krzycząc, że to on jest przywódcą. Tego samego wieczoru mężczyzna rzucił w fotografa metalowym prętem, przed którym ten na szczęście uskoczył. Chwilę później agresor wtoczył się pod stół, kompletnie pijany.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

Mimo wszystko dla tych mężczyzn poszukiwania są warte ryzyka. Jeśli uda im się znaleźć kieł, zarobią krocie, co pozwoli im się utrzymać. Każdy z elementów szkieletu mamuta jest warty fortunę. Jeden 65-kilogramowy okaz został sprzedany za 34 tysiące dolarów. Jest to więcej niż 5-letnia przeciętna pensja ludzi w tym rejonie. Są oni w stanie zarobić ok. 500 dolarów miesięcznie.

Obraz
© © Amos Chapple / [RFE/RL](http://www.rferl.org/a/themammothpirates/27939865.html)

Po trzech tygodniach Chapple opuścił obozowisko kłusowników. Grupa została na miejscu. Fotograf nie wie, co stało się z nimi później, ale przypuszcza, że kontynuowali prace aż do końca lata. Później pewnie spakowali agregaty, namioty i sprzęt, po czym wrócili do swoich rodzin. Przynajmniej do następnego roku.

Pełny materiał Chapple'a z wieloma zdjęciami możecie przeczytać na stronie www.rferl.org.

Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)