"Unplugged Wedding", czyli ślub z zakazem fotografowania. O co chodzi i czy warto?

"Unplugged Wedding", czyli ślub z zakazem fotografowania. O co chodzi i czy warto?

"Unplugged Wedding", czyli ślub z zakazem fotografowania. O co chodzi i czy warto?
Marcin Watemborski
10.07.2017 09:16, aktualizacja: 10.07.2017 20:34

Idea "Unplugged Wedding" walczy z kochaną rodziną państwa młodych i samozwańczymi fotografami, którzy często uprzykrzają życie zawodowym fotografom.

Ślub to jeden z najpiękniejszych dni, ważny zwłaszcza dla państwa młodych. Każdy chce mieć z niego pamiątkę, do której może wrócić i przypomnieć sobie emocje, które wtedy mu towarzyszyły. Jednak nie zawsze to zadanie jest tak proste. W dobie popularyzacji mediów społecznościowych i fotografii cyfrowej zmagamy się z silnym ekshibicjonizmem. Ludzie robią zdjęcie wszystkiego i wszędzie, nie zważając na sytuację i to czy po prostu wypada.

Praktycznie na każdym weselu, na którym byłem, widziałem kilku – kilkunastu fotografów. Z czego jeden albo dwóch wykonywali swoje zlecenie, a reszta to wujkowie, ciocie, kuzyni, znajomi, ktokolwiek. Oczywiście reszta ekipy nie należała do profesjonalistów. Pojawiały się telefony, tablety oraz kompakty strzelające lampą, na wprost, co kilka sekund.

Miałem raz sytuację w kościele przy przysiędze - młodzi, ja, super ksiądz i zgoda na 'wszystko'. Mam kadr na młodych, pełna ostrość na tło, szeroki plan z księdzem, młodymi i rodzicami a tam 2x iPhone, 1x iPad i 1x kamera - nikomu nie widać twarzy. Wszyscy robią foty i nagrywają! Tak będą pamiętać ten ślub.

Rozumiem, że prowadzenie swojego Twittera, Snapchata, Instagramu czy Facebooka to bardzo odpowiedzialne zadanie i wręcz trzeba się pochwalić i pokazać, ale litości – nie wszędzie i nie zawsze. To zwyczajny brak szacunku dla państwa młodych.

[wpvideo][wpvideo]http://get.wp.tv/?mid=1995487[/wpvideo][/wpvideo]

Wracając do tematu – mało który z tych dodatkowych dokumentalistów potrafił uszanować pracę gościa, który przyszedł tam zarobić na życie, a ten tylko co chwilę prosił o pozwolenie mu na spokojną pracę. Domyślam się, że doskonale wiecie, jak to wkurza. Ludzie, opanujcie się, usiądźcie, odłóżcie aparaty i zacznijcie się bawić – w końcu po to tam przyszliście.

Czym właściwie jest "Unplugged Wedding”?

Idea "Unplugged Wedding”, czyli "odłączonych wesel” polega na tym, że gości obowiązuje zakaz fotografowania, a nawet więcej – wyciągnięcie telefonów z kieszeni, wyłączenie ich i zostawienie przy swoim miejscu. Trochę jak na nielegalnych imprezach, ale nikt nie zakleja nikomu smartfona naklejką, a liczy na uczciwość przybyłych. Chodzi o to, by goście skoncentrowali się na zabawie, a fotografowie mogli spokojnie pracować i ująć najważniejsze momenty, jak przysięga, pocałunek czy inne formalne chwile.

Czy mi przeszkadza jak ludzie robią foty? Większość się boi na ceremonii podejść blisko, choć czasami ładna klatka musiała zostać zmodyfikowana. Z resztą jak jest dużo takich osób to też ta się to wykorzystać humorystycznie. Niestety burzy to klimat zdjęć, bo ci ludzie bardzo płytko na to wtedy patrzą i płytko pamiętają taką uroczystość, a reportażowi brakuje emocji na twarzy, bo ludzie mają jabłko na wysokości oczu. Przeważnie mam 2-3 osoby dyżurne, ale niekiedy 10-11 osób robi zdjęcie tortu wisząc ci na plecach.

Skąd to się wzięło? Z frustracji i logiki – przecież wesele jest po to, by przeżywać tę chwilę z państwem młodym, a od zdjęć jest specjalnie wynajęty znawca tematu. Ideę popierają sami szczęśliwcy, biorący ślub. Właściwie to oni są osobami decyzyjnymi w tej kwestii, przecież to ich dzień.

Jak poinformować gości o formule wesela?

Chyba najprostszym sposobem na to będzie zmieszczenie krótkiej informacji w zaproszeniach, w których państwo młodzi proszą o uszanowanie ich wyjątkowego dnia i zostawienie telefonów i innych urządzeń w domu, tudzież wyłączenie ich podczas ceremonii i wesela. Oczywiście nie trzeba tego pisać na samym zaproszeniu, ale wystarczy dołączyć do niego małą karteczkę z grzeczną prośbą.

Obraz
© © SLF Weddings / [Vimeo](https://vimeo.com/188698704)

Kolejnym sposobem może być umieszczenie tabliczki przy wejściu do sali weselnej, która jasno poinformuje gości o zakazie fotografowania lub niewielkich tabliczek na stolikach z napisem typu: "Schowaj telefon, chodź się bawić!”.

Wydaje mi się, że jako ekstremum można traktować werbalną prośbę. Takie zachowanie może być odebrane jako niegrzeczne i powiedzmy sobie szczerze – kto z nas chciałby usłyszeć przed toastem weselnym: "Proszę schować telefony, obowiązuje zakaz fotografowania”?

Co może zrobić fotograf, by zapobiec nieprzyjemnej sytuacji?

Najprostszym rozwiązaniem będzie zawarcie w umowie z klientem stosownego podpunktu. Oczywiście rozmowa z państwem młodym oraz poproszenie ich o informację dla gości jest bardzo mile widziane. Jak wiecie – na wujka na weselu nie ma rady. Możemy prosić, błagać, płakać, a on i tak wyskoczy nam z aparatem przed obiektyw lub trzaśnie fleszem w najmniej oczekiwanym momencie, rujnując nam przy tym idealne ujęcie.

Taki zapis mamy już w umowie z klientem. Oczywiście nie chodzimy po przyjęciu z kijem i nie prześladujemy gości, ale skoro na przyjęciu nikt nie tańczy w słuchawkach, do swojej muzyki, ani nie spożywa pizzy na telefon, tylko konsumuje to, co kuchnia serwuje, tak samo jest ze zdjęciami. Dzięki takiemu zabiegowi, goście przybywają na przyjęcie, nie na sesje zdjęciową i mogą skupić się na zabawie.Nie ma zdania czy [Unplugged Weddings] się przyjmą - u nas taki zakaz obowiązuje w umowie od zawsze i nigdy nie było inaczej. Nikt nigdy nie zrezygnował z podpisania umowy z tytułu tego paragrafu. Nie jestem przekonany, że jakkolwiek ułatwia nam to pracę, bo babcia czy ciocia to żadna przeszkoda, ale korzyść zdecydowanie leży po stronie gości, bo zamiast robić sobie zdjęcia, mogą się przytulić

Jak reagują goście i jak poradzić sobie z ich niezadowoleniem?

Obraz
© © SLF Weddings / [Vimeo](https://vimeo.com/188698704)

Po informacji, że nie można robić zdjęć, może dojść do lekkiej konsternacji. Niektórzy mogą mieć obiekcje, że wyjdą z wesela bez jakiejkolwiek pamiątki czy po prostu selfie. Najprostszym sposobem będzie zorganizowanie budki fotograficznej, gdzie będzie można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie lub gdzie nie gdzie stref z aparatem natychmiastowym.

Nie spotkałem się ze ślubem unplugged. Za każdym razem pytam, czy para spodziewa się kogoś szczególnie napalonego na robienie zdjeć i proszę, żeby porozmawiali z taką osobą. Mówię żeby porozmawiali z gośćmi o fotografowaniu w kościele, na sali mi nie przeszkadza. Podoba mi się idea ślubu unplugged ale rozumiem też, że goście chcą mieć swoją pamiątkę, wiec nigdy nie cisnę. Jedynie w kościele bywa cieżko, gdy przed przysięga kilka osób wyrywa się do ołtarza.

Takie rozwiązanie sprawi, że ludzie poczują, że zrekompensowano im zakaz fotografowania. Mogą mieć pamiątkę z wesela i to namacalną, fizyczną, wysokiej jakości. Na takim zdjęciu można potem coś napisać i zawiesić na ścianie, zamiast dodawać kolejny plik do biblioteki na smartfonie.

[wpvideo]http://get.wp.tv/?mid=1994893[/wpvideo]

Jeśli państwo młodzi nie chcą całkowicie zakazywać robienia zdjęć, warto poprosić ich o wyznaczenie chwil, w których poproszą gości o odłożenie aparatów i dołączenie do nich przy przeżywaniu wspólnych chwil, jak na przykład pierwszy taniec.

Ślub i wesele to cudowny czas, który goście powinni celebrować razem z parą młodą. To niesamowicie intymne chwile. Drodzy goście, zostawcie fotografowanie profesjonalistom, a sami oddajcie się beztroskiej zabawie i wspólnie okażmy szacunek cudownym ludziom na nowej drodze życia.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)