Znalezione nie kradzione? Afera wokół serwisu ze „zdjęciami znalezionymi w Internecie”

Znalezione nie kradzione? Afera wokół serwisu ze „zdjęciami znalezionymi w Internecie”13.04.2013 07:57
To zdjęcie znaleźliśmy w wyszukiwarce Creative Commons. Fot. http://www.flickr.com/photos/danrocha/
Olga Drenda

Pewien przedsiębiorczy licealista założył serwis internetowy oparty o dwa bardzo popularne w Internecie tematy – kobiety w bieliźnie i ciekawostki. Problem w tym, że publikuje zdjęcia bez wiedzy i zgody ich autorów, więc natychmiast rozpętała się awantura.

Kickpic.pl to jeden z wielu rozrywkowych serwisów internetowych, oparty o prosty pomysł: co się dobrze klika w Internecie? Oprócz śmiesznych zdjęć kotów, dwa bardzo popularne tematy to rozebrane panie i tzw. wiedza bezużyteczna, czyli ciekawostki w rodzaju „ile waży dinozaur”. Założyciel serwisu, 17-letni Mateusz Lindenberg, połączył dwa ostatnie wątki i tym prostym sposobem zbudował stronę, która zdążyła już zyskać pewną popularność (chociaż warto zauważyć, że nie jest to jego pomysł, ponieważ wzorował się na powstałej wcześniej stronie Facts and Chicks). Nic szczególnie ambitnego, ale trzeba przyznać, że pomysł jest chwytliwy – tego rodzaju strony to popularne „zabijacze czasu”.

[solr id="fotoblogia-pl-66071" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1731,jak-najlepiej-fotografowac-ptaki-wodne-przebrac-sie-za-jednego-z-nich" _mphoto="i-fgvjm3m-895x895-66071--d602476.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2785[/block]

Na stronie fotografowie i modelki mogą zamieszczać własne zdjęcia, jednak część fotografii to profesjonalne prace znanych autorów, opublikowane bez podania nazwiska fotografa i źródła, za to przyozdobione logiem Kickpic. Sprawą być może nikt by się nie zainteresował, gdyby nie informacja promująca portal przedsiębiorczego nastolatka, opublikowana na facebookowym profilu jego ojca. Grzegorz Lindenberg, niegdysiejszy redaktor „Super Expressu”, wśród znajomych i obserwujących profil ma wielu profesjonalnych fotografów, którym nie spodobało się takie beztroskie traktowanie praw autorskich. Wielu z nich stwierdziło, że mamy do czynienia ze zwyczajną kradzieżą zdjęć. Inni przypominali o klauzuli „kopiowanie i wykorzystywanie bez zgody autora części czy całych zdjęć jest zabronione”, zamieszczanej na wielu stronach internetowych.

[solr id="fotoblogia-pl-66227" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1720,jak-fotografowac-koty-poradnik" _mphoto="susan1-66227-258x168-d60343b6c3e.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2786[/block]

Założyciel serwisu broni się wyjaśniając, że przedsięwzięcie ma – przynajmniej na razie – charakter niekomercyjny. Utrzymuje, że strona opiera się na zdjęciach „znalezionych w Internecie”, podobnie jak imageboardy typu Tumblr czy Demotywatory. Czyli, tak jak mawiały kiedyś dzieciaki w przedszkolu, „znalezione nie kradzione”.

 

„Wpisuję w google "beauty/nice/beautiful woman/girl tumblr" i pobieram kilka znalezionych stron. Zapisuję je w całości na dysku. Następnie z 20-30 000 zdjęć, które pobrałem - czasem tyle znajduje się na jednym blogu - wyszukuję 100-500, które rozmiarem i wyglądem nadają się na stronę. Gdybym chciał znaleźć autora zdjęcia, moja droga zaczęłaby się na blogu, z którego go wziąłem, następnie na wszystkich blogach, które reblogowały zdjęcie, następnie w wyszukiwarce graficznej Google - i wówczas, być może, znalazłbym autora. Powtórzenie tego procesu z każdym z 20-30 obrazków, które mają się codziennie pojawiać na stronie jest niemal niemożliwe. Dlatego zamierzam publikować to dalej w obecnej formie, korzystać z tych samych luk prawnych co reszta "gigantów" i jeśli ktoś uzna, że obrazki te naruszają jego prawa autorskie, sprawiają, że głoduje bo ludzie zamiast w jego witrynie oglądają to w mojej może to zgłosić - i wówczas przeproszę i usunę obrazek. Tak jak robi to każda inna duża strona” - przyznaje z rozbrajającą szczerością Mateusz Lindenberg.

Niemożliwe? Dobre sobie. Droga do znalezienia autora zdjęcia nie jest wcale aż tak wyboista, jak utrzymuje właściciel Kickpic. Nie mamy do czynienia z tajemniczą inskrypcją sprzed 3000 lat ani z manuskryptem czarodzieja, tylko ze zdjęciami, której najczęściej sami ich autorzy opublikowali w Sieci. Brak podpisu jest wyłącznie wynikiem tego, że komuś nie chciało się wrzucić pliku do Google Image Search. Rzekomy straszny wysiłek ze znalezieniem autorów to oczywista bujda, czego dowodzi konkurencja. Jeden z najpopularniejszych polskich serwisów „obrazkowych”, Tkliwi Nihiliści Opanowujący Pozycję Dystansu (na Facebooku, ale również na Tumblrze), w znakomitej większości przypadków podaje autora zdjęcia, a przynajmniej adres, z którego je zreblogowano.

Kolejne znalezisko z wyszukiwarki Creative Commons. Fot. http://www.flickr.com/photos/danrocha/
Kolejne znalezisko z wyszukiwarki Creative Commons. Fot. http://www.flickr.com/photos/danrocha/

Jak skończy się cała awantura, przekonamy się wkrótce. Fotografowie komentujący sprawę na razie są mocno poirytowani i deklarują, że nie pozostawią tego bez echa, zwłaszcza, że w przypadku takiego serwisu można poddawać w wątpliwość jego rzekomo niekomercyjny charakter. Wiadomość o zamieszaniu wokół Kickpic trafiła na stronę internetową magazynu Press, gdzie pod adresem przedsięwzięcia padło sporo negatywnych komentarzy.

[solr id="fotoblogia-pl-66462" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1710,za-199-zl-mozesz-podlaczyc-obiektyw-sigmy-do-komputera" _mphoto="sigmamount-61522-66462-1-896e409.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2787[/block]

Na wszelki wypadek przypominamy, że jest też inna, całkowicie legalna metoda, aby znaleźć dobre ilustracje: wyszukiwarka zdjęć na licencji Creative Commons, która pozwala znaleźć zdjęcia nawet z możliwością modyfikacji i publikacji w komercyjnych celach. I tak, daje całkiem sporo wyników dla „beauty/nice/beautiful woman/girl”, sprawdziliśmy. Ale źródło podać trzeba i tak.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.