Freelensing - efekt tilt-shift i głębokie makro dla każdego [poradnik]

W dobie autofokusów, wykorzystywanych w prawie każdym aparacie, coraz mniej osób potrafi ręcznie i równie sprawnie ustawiać ostrość zdjęcia. A co powiecie na łapanie ostrości obiektywem odczepionym od korpusu? Właśnie na tym polega freelensing czyli technika, która istniała od dawna, ale dopiero niedawno ktoś ją nazwał i spopularyzował. Przyjrzyjmy się jej bliżej.

Fot. pixelmoon / Flickr
Fot. pixelmoon / Flickr
Krzysztof Basel

Czym jest Freelensing?

Nie wynalazłem tej techniki. Jestem pewien, że ludzie wykorzystywali ją od lat. Aczkolwiek nie nauczyłem się jej od nikogo. Po prostu eksperymentowałem, bawiłem się aparatem z włączonym podglądem na żywo i zauważyłem interesujące powstające, ciekawe efekty, kiedy zdjąłem obiektyw - opowiada Luke Roberts. - Zatem to nie jest zupełnie nowa technika, ale nie wydaje się być dobrze znana i nigdy nie miała nazwy - dodaje fotograf.

W teorii technika wygląda bardzo prosto. Wystarczy wykręcić obiektyw od aparatu, odsunąć go od korpusu na kilka milimetrów i poruszać, aby złapać ostrość i uzyskać odpowiedni efekt. W praktyce, osiągnięcie pięknego rozmycia tła przy jednoczesnej ostrości konkretnego punktu jest bardzo trudne.

Fot. a.freitag / Flickr
Fot. a.freitag / Flickr

Metodę Freelensingu możesz wykorzystać do uzyskania kilku różnych, ciekawych efektów. Przede wszystkim otrzymasz piękne, głębokie rozmycie tła (bokeh), ale przy odpowiedniej wprawie nauczysz się wykonywać zdjęcie przypominające Makro. Freelensing spodoba się też miłośnikom oldschoolowego wyglądu fotografii, z mocnymi odbłyskami światła.

Potrzebujesz tylko lustrzanki, obiektywu o ogniskowej przynajmniej 50 mm oraz dużo, dużo cierpliwości. Znane hasło ?praktyka czyni mistrza? sprawdza się w tym przypadku idealnie. Musisz po prostu dużo ćwiczyć!

Czy moja lustrzanka będzie się nadawać?

Aby uzyskać piękny efekt podobny do tilt-shift wysuń obiektyw z korpusu na kilka milimetrów. Cała technika polega na tym, aby zmienić położenie soczewek w stosunku do matrycy. Im bardziej przechylisz obiektyw w lewo, tym ostrzejszy będzie prawy fragment zdjęcia. I odwrotnie. Świetnie ilustruje to grafika przygotowana przez Luke'a Robertsa.

Milimetry różnicy, wielkie zmiany

Fot. Luke Roberts / Flickr
Fot. Luke Roberts / Flickr

Milimetry różnicy w ułożeniu obiektywu względem aparatu wystarczą do uzyskania wielkich zmian na fotografii. Musisz poruszać szkłem bardzo delikatnie i ostrożnie, aby uchwycić ostrość w odpowiednim miejscu. Bardzo przyda się wtedy podgląd na żywo (Live view), ale korzystając z wizjera też dasz sobie radę.

Rozmyte, ale piękne

Bawiąc się Freelensingiem musisz być przygotowany na wszechobecne rozmycie. Trudno jest uzyskać ostre fragmenty zdjęć, a punkty, które wydają się ostre, nigdy tak naprawdę nie są całkowicie ostre. Taka jest już uroda tej techniki. Ale kto powiedział, że rozmyte fotografie z pięknym bokeh nie są piękne?

Znajdź przestrzenne miejsce

Fot. maciekpp / Flickr
Fot. maciekpp / Flickr

Efekt tilt-shift stosuje się głównie do różnego rodzaju krajobrazów, aby pokazać rzeczywisty świat jako miniaturę. Nie uzyskasz takiego efektu fotografując płaską ścianę. Potrzebujesz przestrzeni ? widoku na długą ulicę, drzewa, ludzi idących chodnikiem czy nie kończących się półek w supermarkecie.

Rady dla miłośników Makro

Chcąc uzyskać głębokie makro powinieneś dalej odsunąć obiektyw od aparatu, przynajmniej na odległość ok. 1-2 cm. Zdecydowanie podwyższa to ryzyko zabrudzenia czy nawet uszkodzenia wnętrza aparatu, w tym matrycy. Uważaj zatem, aby nie fotografować w ten sposób zbyt długo, a już szczególnie w zanieczyszczonym pomieszczeniu.

Im bardziej odsuniesz obiektyw od aparatu tym głębszy efekt makro uzyskasz. W takich warunkach każde drgnięcie (zmiana pozycji) powoduje duże miany w ostrości. Dobrym pomysłem wydaje się wtedy skorzystanie ze statywu.

Efekt prześwietlonej kliszy

Zajmując się freelensingiem pewnie szybko zauważysz, że im dalej odsuwasz szkło, tym więcej niechcianego światła pada na matrycę. Jest to raczej nieuniknione, ale możesz się do tego przyzwyczaić i z defektu zrobić atut. Fotografie nabierają wtedy nieco innych barw, niż zazwyczaj. Mogą być lekko wyblakłe albo wręcz zupełnie zmienić kolory. Wyglądają trochę, jak odbitki z prześwietlonej kliszy. Osobiście bardzo polubiłem ten efekt. Chcąc go spotęgować, możesz celowo wpuścić punktowe źródło światła przez otwór pomiędzy obiektywem a korpusem.

Freelensing dopiero raczkuje, zatem nie znajdziesz w Sieci zbyt wiele miejsc zrzeszających miłośników tej pięknej techniki. Jeśli chcesz pokazać swoje prace, posłuchaj Luke Robertsa:

Po tym jak zaraziłem Freelensingiem mojego kumpla, stworzyłem [grupę na Flickrze](http://www.flickr.com/groups/freelensing/), aby miał gdzie publikować swoje zdjęcia. Po pewnym czasie miło widzieć innych ludzi bawiących się tą metodą. Jestem pod wrażeniem niektórych fotografii stworzonych dzięki Freelensingowi - opisuje początki promowania metody jej główny propagator Luke Roberts.

Jeśli zainteresowała Was ta technika to proszę śmiało podrzucajcie nam linki do swoich prac. Powodzenia!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)