Canon EOS 100D - solidnie, ale bez fajerwerków
Canon EOS 100D to najnowsza, najmniejsza na świecie lustrzanka cyfrowa. Pod jego obudową kryje się odświeżona, ale już nieco leciwa matryca i niezły, ale nie rewelacyjny hybrydowy autofokus. Czy to wystarczy, aby nawiązać walkę z coraz bardziej popularnymi bezlusterkowcami?
05.06.2013 | aktual.: 26.07.2022 20:15
Budowa i obsługa
Canon 100D to najmniejsza lustrzanka cyfrowa na rynku. Przeprojektowana płyta główna i zespół migawki pozwoliły na zmniejszenie całej konstrukcji. Aparat na żywo wygląda na mniejszy, niż się spodziewałem, szczególnie w towarzystwie 5D.
[solr id="fotoblogia-pl-67791" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1632,sony-nex-3n-miniaturowa-obudowa-umiarkowane-mozliwosci-test" _mphoto="img-4242-67791-251x168-852044e3c.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2920[/block]
100D jest w całości zrobiony ze stopu aluminium i żywicy poliwęglanowej. W tak małym aparacie udało się umieścić całkiem spory grip, który pokryto gumą o przyjemnej, ciekawie wyglądającej fakturze. Ta sama guma znajduje się również w miejscu na kciuk. Korpus, jak na wymiary przypominające większe bezlusterkowce czy kompakty superzoom, trzyma się zaskakująco wygodnie. Problem będą miały osoby o większych dłoniach, ale dla większości trzymanie 100D będzie komfortowe.
Po wzięciu aparatu w ręce pojawia się odruch, żeby sprawdzić, czy jest w nim bateria. Waży tylko 407 gramów z baterią i kartą, więc jest to waga iście piórkowa, a trzeba pamiętać, że to pełnoprawna lustrzanka.
Na górnej ścianie umieszczono trzystopniowy włącznik z osobną pozycją do filmowania – to bardzo wygodne rozwiązanie. Nad nim znajduje się koło trybów bez blokady, obracające się o 360 stopni, przycisk zmiany ISO, koło nastaw i spust migawki.
[solr id="fotoblogia-pl-67409" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1637,wacom-bamboo-pt-dotyk-lekki-jak-piorko-recenzja" _mphoto="img-2594-252x168-1a74f7bea0c1fa2.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2921[/block]
Tylną ścianę w większości zajmuje wyświetlacz. Obok niego ulokowano m.in. klasyczny nawigator, przełącznik trybu Live View i przycisk kompensacji ekspozycji. Jak na tak mały aparat przycisków jest dużo. Mimo że większość z nich jest płaska, cechują się odpowiednim skokiem. Nad ekranem znajduje się wizjer o układzie lusterkowym i 95% pokryciu kadru. Miałem obawy, że patrzenie przez wizjer będzie przypominało patrzenie przez dziurkę od klucza, ale jak się okazało, niepotrzebnie się martwiłem. Jak na tak małą konstrukcję wizjer jest wystarczająco duży i jasny. Widać w nim również wszystkie potrzebne informacje. Na plus należy policzyć czujnik zbliżeniowy, który wyłącza główny wyświetlacz.
Lewa ściana zarezerwowana jest dla złączy ukrytych pod gumą: USB, HDMI, gniazdo mikrofonowe i wężyka spustowego. Szkoda, że gniazdo kart pamięci umieszczono pod klapką akumulatora – jeśli fotografuje się ze statywu, przy wymianie karty trzeba odkręcić stopkę.
Jestem pozytywnie zaskoczony wykonaniem i ergonomią Canona 100D. Dobrze, że nie zdecydowano się na rażące dla użytkownika cięcia – moim zdaniem odpowiednio wyważono relacje między miniaturyzacją a ergonomią.
Menu
Menu jest spójne z nową linią lustrzanek Canona. W zależności od wybranego trybu wyświetlane jest od 7 do 11 kart, przy czym ostatnia to menu spersonalizowane, z najczęściej wybieranymi opcjami. Nie ma zbędnych skrótów, wszystkie opcje są dobrze przetłumaczone. W obsłudze menu pomaga dotykowy wyświetlacz, o którym więcej w dalszej części testu.
Menu podręczne także jest przejrzyste i wygodne w obsłudze, każda opcja jest dodatkowo opisana komunikatem wyświetlanym w górnej części ekranu.
Dziwi mnie, że w testach lustrzanek Canona chwalę ich menu, a w kompaktach tego producenta zawsze jest coś nie tak.
[solr id="fotoblogia-pl-67678" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1641,nikon-d7100-pierwsze-wrazenia" _mphoto="nikon-d7100-hands-on4-67-27a819c.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2922[/block]
Zdjęcia
Na tylnej ścianie znajduje się 3-calowy, nieruchomy, dotykowy monitor o rozdzielczości 1040000 punktów. Wyświetlany na nim obraz jest przejrzysty i jasny. Nie ma żadnego problemu z fotografowaniem w słońcu. Na uwagę zasługuje funkcja dotykowa, która działa podobnie jak w wysokiej jakości smartfonach. Reakcja na dotyk i gesty jest bardzo dobra. Sprawdza się podczas wybierania punktów autofokusu w trybie Live View i przeglądania zdjęć wraz z powiększaniem (z wykorzystaniem wielodotyku). Rzadko zdarza się, żeby wyświetlacz dotykowy w aparacie dorównywał dobrym smartfonom.
[solr id="fotoblogia-pl-66605" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1697,think-tank-sub-urban-disguise-30-przedmiejski-czolg-recenzja" _mphoto="img-9502-252x168-8b13c6010c350c3.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2923[/block]
Nie zastosowano ruchomego ekranu, który pomógłby w filmowaniu, ale to zrozumiałe – w końcu jest to najmniejsza lustrzanka, a przegub z pewnością zwiększyłby całą konstrukcję.
Do zestawu z Canonem 100D dołączany jest nowy, podstawowy zoom 18-55/3.5-5.6 IS STM. W odróżnieniu od poprzedników zamiast klasycznego silnika zastosowano znany m.in. z obiektywu 40/2.8 napęd silnika krokowego STM. W porównaniu z klasycznym silnikiem działa on zdecydowanie szybciej i całkowicie bezgłośnie. Miłośnicy krajobrazu docenią to, że nie porusza przednią soczewką. Oczywiście nie jest to optyczny majstersztyk, ale do większości codziennych zastosowań powinien wystarczyć.
Nowa lustrzanka Canona zapisuje pliki RAW. Szkoda, że nie ma możliwości zapisu małych RAW-ów, jak w większych lustrzankach tego samego producenta. Kolejny minus to połączenie zapisu RAW + JPG tylko z dużymi plikami JPG najwyższej jakości. Ja jestem zwolennikiem zapisu RAW + mały JPG.
Akumulator pozwala na zrobienie około 400 zdjęć i ma 4-stopniowy wskaźnik naładowania. Nie ma możliwości dokładnego sprawdzenia poziomu naładowania ani wyświetlenia liczby zrobionych zdjęć. Wydajność baterii również mogła być lepsza.
[solr id="fotoblogia-pl-65916" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1742,canon-eos-700d-pierwsze-wrazenia" _mphoto="img-3395-252x168-e2bd3ecff8bedc6.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2924[/block]
Funkcje dodatkowe
W 100D nie zainstalowano żadnych rewolucyjnych opcji – w końcu to jeden z podstawowych modeli japońskiego producenta.
Co ciekawe, w menu scen znajduje się tylko 6 pozycji. Za to należy się 100D duży plus, ponieważ dzięki ograniczeniu liczby funkcji dostęp do nich jest szybszy. Zastosowano również menu z filtrami, które w przypadku Canona 100D nakłada się dopiero po wykonaniu zdjecia w menu odtwarzania.
Ciekawostką jest również opcja video snapshot. Umożliwia ona kręcenie 4-sekundowych migawek filmowych, które następnie trafiają do albumu.
Szybkość/autofokus
W małym Canonie umieszczono procesor Digic 5, czyli mocniejszy niż w 60D. Sprzęt jest gotowy do pracy po około sekundzie od włączenia. Nie mam zastrzeżeń do działania aparatu; reaguje na wszystkie polecenia, nie udało mi się go unieruchomić przez zdjęcia seryjne i wciskanie wielu przycisków zaraz po sobie. Za to duży plus. Szybkość robienia zdjęć seryjnych wynosi 4 kl./s, można zapisać 28 plików JPG lub 7 RAW-ów przy maksymalnej prędkości. To niezły wynik, który z pewnością zadowoli większość amatorów.
Układ AF Hybrid CMOS AF II ulepszono w stosunku do Canona 650D. Korzysta on z 9 punktów, w tym jednego centralnego krzyżowego. Automatyczne ustawianie ostrości działa szybko i celnie, szczególnie w połączeniu z obiektywami STM/USM. Szkoda jednak, że nie zastosowano układu z pokazanego tego samego dnia 700D o 9 punktach krzyżowych.
Punkty na zmodyfikowanej matrycy są przeznaczone tylko do pracy autofokusu bazującego na detekcji fazowej, wspomaganej przez detekcję kontrastu. Canon chwali się rewolucyjnością tego układu, jednak w mojej ocenie działa on po prostu lepiej niż w poprzednich modelach, ale nadal gorzej niż bezlusterkowcach systemu Mikro Cztery Trzecie.
[solr id="fotoblogia-pl-65602" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1747,canon-g15-klasyka-ponad-wszystko-wideotest" _mphoto="20130028male-252x168-2df464acc29.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2925[/block]
Canon EOS 100D - test wideo
Mały Canon nagrywa w rozdzielczości Full HD przy 25 i 24 kl./s, HD przy 50 kl./s oraz VGA 25 kl./s. Filmy są dobrej jakości, zmiana ekspozycji następuje bardzo płynnie, ale nie powoli. Autofokus działa w mojej ocenie zbyt wolno, ale nie ma męczącego oczy efektu rozostrzania obrazu. Zdarza się, że AF nie zareaguje na fakt, że coś znalazło się przed obiektywem utrzymując ostrość na poprzedniej kompozycji. Za nagrywanie dźwięku odpowiada jeden mikrofon umieszczony na górnej ścianie aparatu. Nagraniom nie doskwiera nadmierny rolling shutter czy mora. Nie spotkałem się również z przegrzewającą się matrycą. W filmowaniu przydaje się dotykowy ekran, który pomaga wyostrzyć interesujące nas elementy kadru.
Jakość zdjęć – szumy
W Canonie 100D nie wprowadzono zbyt wielu zmian w stosunku do trzycyfrowej serii. Za rejestrację obrazów odpowiada 18-megapikselowa matryca CMOS APS-C, a za ich przetwarzanie procesor Digic 5. Taki zestaw umożliwia pracę w zakresie ISO 100 do 12800, a podczas nagrywania filmów górna granica sięga ISO 6400.
Pierwsze szumy można zauważyć przy wartości ISO 800, ale do ISO 1600 są delikatne i mają przyjemną dla oka fakturę. Wartości ISO 3200 i 6400 można traktować jako użyteczne, ale zdjęcia będą mocno zaszumione - w ciemnych miejscach pojawią się plamy kolorystyczne. Wartość ISO 12800 może być użyta w ostateczności, ponieważ obraz jest mocno zaszumiony, choć nadal czytelny.
Jakość zdjęć – odwzorowanie szczegółów
Z odwzorowaniem szczegółów 100D radzi sobie świetnie. Pierwszy spadek ostrości jest widoczny przy ISO 1600, ale do ISO 6400 zdjęcia są naprawdę szczegółowe. Fotografie zrobione przy ISO 12800 będą miały dużo gorszą jakość, ale nie można im odmówić niezłego oddania szczegółów jak na tak wysoką czułość.
Podsumowanie
Co mi się podoba
Przede wszystkim równowaga między wygodną obsługą a miniaturowymi wymiarami. Aparat jest dopracowany pod względem wykonania i łatwości obsługi. Na uwagę zasługuje bardzo dobry wyświetlacz z obsługą multitouch. Podczas użytkowania tak małego aparatu jest on bardzo pomocny. Podoba mi się również idea zminiaturyzowania lustrzanki. To w pełni wartościowy produkt, który jednak zajmuje mniej miejsca i jest dużo lżejszy.
[solr id="fotoblogia-pl-64829" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1789,nikon-d5200-mala-wielka-lustrzanka-wideotest" _mphoto="8q3a0249-252x168-339921d0681fcb4.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2926[/block]
Co mi się nie podoba
W 100D zastosowano niezbyt wydajny akumulator. Urządzenie nie umożliwia zapisu małych RAW-ów i połączenia dowolnej konfiguracji RAW + JPG. Szkoda, że Canon ciągle jedynie modyfikuje tę samą 18-megapikselową matrycę. Powinien postawić na zupełnie nową, rewolucyjną konstrukcję. Wiele osób narzeka, że modele 100D i 700D to ciągle 550D, tyle że delikatnie zmodyfikowany. I coś w tym jest. Serwis DxO w testach kolejnych ewolucji trzycyfrowych Canonów każdemu kolejnemu modelowi przyznaje mniejszą liczbę punktów, co oznacza, że modyfikacje matrycy, w tym umieszczenie pikseli hybrydowego autofokusu, odbijają się na jakości obrazu. Nie są to duże wahania, ale sam fakt tej zależności jest niepokojący. Pod tym względem Nikon jest o krok do przodu.
Werdykt
Canon 100D bardzo mi się spodobał i myślę, że jego przyszli użytkownicy podzielą moje zdanie. Dopracowana konstrukcja, dobre wykonanie i przyjazna obsługa to niewątpliwe zalety tego aparatu. Z drugiej strony wnętrze 100D nie wnosi nic nowego, a jego cena (około 2800 zł za zestaw z obiektywem) jest w mojej ocenie wygórowana. Dziwi mnie również to, że Canon na swojej stronie internetowej jako aktualne modele prezentuje 600D i 700D, z pominięciem 650D. Czyżby bał się wewnętrznej walki między 100D a 650D?
Przykładowe zdjęcia
Zdjęcia zostały wywołane przy standardowych ustawieniach w Adobe Lightroom 4.4. Więcej fotografii znajdziecie na naszym profilu w serwisie Flickr.