Gdzie kończy się fotografia hobbystyczna, a zaczyna profesjonalizm?

„Dzisiaj właściwie nie ma profesjonalnych fotografów” - taką złotą myślą zabłysnęła Marissa Mayer, prezes Yahoo, i... chwilę później musiała się gęsto tłumaczyć. Oczywiście słusznie, ale przy okazji może warto się zastanowić, gdzie kończy się hobby, a zaczyna zawodowa fotografia.

Każde dziecko może zostać fotografem? http://www.flickr.com/photos/muha/
Każde dziecko może zostać fotografem? http://www.flickr.com/photos/muha/
Olga Drenda

05.06.2013 | aktual.: 26.07.2022 20:15

Wokół nowej odsłony serwisu Flickr trwały zacięte dyskusje, również wśród czytelników Fotoblogii. Dotyczyły one wygody korzystania z nowej wersji czy „społecznościowego” designu i były sprawą osobistych preferencji. Ale stało się coś jeszcze: Marissa Mayer, prezes Yahoo (do którego należy Flickr), przy okazji konferencji prasowej rzuciła spektakularnym kiksem:

Nie ma już wersji Flickr Pro, ponieważ aparaty są tak powszechnym sprzętem, że nie ma już właściwie profesjonalnych fotografów – każdy może być profesjonalistą. Oczywiście są różne poziomy zaawansowania, ale woleliśmy zrezygnować z wersji Pro.

Jak łatwo się domyślić, już chwilę po tej niefortunnej wypowiedzi musiała się tłumaczyć. „To najbardziej absurdalna rzecz, jaką zdarzyło ci się powiedzieć”, skomentowała sprawę specjalistka od social media Lauren Smith. Fotograf Zack Arias nie krył oburzenia słowami Mayer: „Serio? Poważnie? Wyrzucasz właśnie lata mojego wysiłku i zaangażowania do kosza. Jesteś po prostu super. Z poważaniem, 'były zawodowiec'”. Wkrótce Mayer opublikowała oświadczenie, w którym przeprosiła za „błędną wypowiedź” i dodała, że zdanie wyjęto z kontekstu. Ponieważ jednak po drodze poleciało trochę iskier, może warto zastanowić się nad tym, gdzie zaczyna się zawodowstwo, a gdzie kończy hobby? Temat budzi pewne emocje również wśród naszych czytelników, o czym może świadczyć chociażby dyskusja pod tym artykułem.

Kim jest zatem profesjonalista: kimś, kto legitymuje się dyplomem odpowiedniej szkoły? Na szczęście w tzw. zawodach kreatywnych nie ma takiego obowiązku, a wielu bardzo dobrych i cenionych fotografów jest samoukami. Wykształcenie oczywiście na zaszkodzi, ale można być dobrym fotografem i bez niego (niektórzy, jak np. Bart Pogoda, o którym pisaliśmy niedawno, decydują się rozwijać swoje umiejętności w szkole już po osiągnięciu pewnego statusu).

[solr id="fotoblogia-pl-66179" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1725,zbuduj-sobie-lustrzanke-dwuobiektywowa-z-kartonu" _mphoto="videre2-66179-252x168-dfebb87902.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2911[/block]

Może zatem ktoś, kto osiągnął pewien poziom techniczny? Dawniej, w epoce analogowej, łatwiej było przeprowadzić podział według tego kryterium – alchemiczne tajemnice ciemni wymagały znajomości procesów chemicznych i tego, jak obchodzić się z filmem. Dzisiaj dobry sprzęt cyfrowy pozwala niewielkim nakładem sił robić przyzwoitej jakości – co nie znaczy, że ciekawe – zdjęcia. Stąd dziesiątki megalomańskich stron „Imię Nazwisko Photography”, z których czasem dworują sobie internauci. Ich dorobek często potwierdza, że „właściciel dobrego sprzętu” i „fotograf” to nie to samo.

Wiewiórko, aparat to jeszcze nie wszystko! Peter Trimming / geograph.org.uk
Wiewiórko, aparat to jeszcze nie wszystko! Peter Trimming / geograph.org.uk

Najłatwiej chyba zdefiniować zawodowca jako kogoś, dla kogo fotografia jest podstawowym źródłem zarobków. Zawodowcy to ci, którzy wynajmują lub rozbudowują własne studio, aparatem pracują codziennie, i to często nad zleceniami, których wcale nie lubią. W porównaniu z profesjonalistą hobbysta ma mniej pieniędzy, ale więcej wolności: samodzielnie wybiera sobie temat, nad którym pracuje, i sam decyduje, ile poświęci mu czasu, uwagi, czy go w ogóle dokończy, a jeśli tak – to czy wyląduje w szufladzie, czy powędruje dalej.

Zawodowiec jest za to w pewnym stopniu, a czasem całkowicie, zależny od wymogów klienta. Nawet najbardziej znani fotografowie nie mogą podążać za własnym widzimisię, bo rachunki nie płacą się same. Ponieważ niektóre gałęzie fotografii są bardziej dochodowe (ślub, portret korporacyjny, moda), a w innych zapłatą jest raczej osobista satysfakcja i, jeśli dobrze pójdzie, wynagrodzenie od gazety czy galerii (dokument), wielu wybiera zatem stanie jedną nogą w świecie komercyjnym, a drugą w autorskich projektach.

[solr id="fotoblogia-pl-67920" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1627,tak-powstalo-zdjecie-roku-w-grand-press-photo-2013-rozmawiamy-z-michalem-legierskim" _mphoto="orzesz-legierski-720-679-cbce51e.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2912[/block]

Pozostaje jeszcze kwestia najbardziej dyskusyjna: jakość. Zawodowiec często bywa fotografem po prostu dobrym, który pod względem jakości czy pomysłowości zdjęć może przegrać z niezmiernie utalentowanym pasjonatem. Prawdopodobnie tak było zawsze, bo talent artystyczny nie zawsze równa się biznesowemu i nigdy nie dowiemy się, ile genialnych zdjęć na zawsze pozostało w szufladach członków małych kółek zainteresowań.

Ludzie, którzy lubią fotografować dla własnej przyjemności, dlatego że mają jakąś potrzebę kreatywności, często mają świetny warsztat - ba, mogą nawet inwestować sporo w sprzęt i czasem zarabiać na zdjęciach, ale fotografia nie jest ich głównym źródłem dochodów (jak Henryk Janowski, leśniczy i pasjonat fotografowania ptaków, z którym rozmawialiśmy niedawno). Bywa, że decydują się zająć fotografią na sto procent – historia zna sporo takich przypadków. Ellen von Unwerth pracowała wcześniej jako modelka, Koval prowadził studio projektowe, Sebastião Salgado był ekonomistą.

Fotografia uskrzydla - http://thelegacyofromr.deviantart.com/
Fotografia uskrzydla - http://thelegacyofromr.deviantart.com/

Dzięki cyfrówkom i publikowaniu w Sieci fotografia jest dzisiaj zajęciem o wiele bardziej niż kiedyś dostępnym, którego można dzięki ćwiczeniu i wytrwałości nauczyć się samodzielnie (to prawdopodobnie miała na myśli, a tak fatalnie ujęła w słowa Marissa Mayer). Są tacy, którzy przekonują, że cyfra i Internet na dobrą sprawę nie zmieniają stanu rzeczy, bo zapotrzebowanie na czyjeś umiejętności zweryfikuje rynek, a media elektroniczne pozwalają łatwiej dać się zauważyć, eliminując tradycyjnych „cerberów” w postaci redaktorów, jurorów czy prezesów stowarzyszeń. Przeciwnicy tego stanowiska utrzymują, że przez to spada ogólna jakość dostępnej fotografii, bo wyścig wygrywa niestety nie lepszy, tylko tańszy i głośniejszy. I chyba obie strony mają po części rację.

[solr id="fotoblogia-pl-67903" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1629,photoshopowe-wpadki-miesiaca-maj-galeria-2" _mphoto="rochasdisaster2-67903-16-8204b37.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2913[/block]

Na koniec warto rzucić okiem na przydatną (długaśną) infografikę, którą jakiś czas temu opublikował serwis FStoppers i z którą w większości się zgadzam - znajdziecie ją tutaj.

 

 

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)