„Cały czas patrzę pod nogi i stale zauważam coś nowego” - rozmowa z Kacprem Kowalskim

„Cały czas patrzę pod nogi i stale zauważam coś nowego” - rozmowa z Kacprem Kowalskim13.10.2012 14:15
© Kacper Kowalski
Olga Drenda

Kacper Kowalski jest jednym z najbardziej znanych przedstawicieli fotografii lotniczej. W jego kadrach znajomy polski krajobraz zmienia się w abstrakcyjną grę kształtów, rytmów i kolorów. Prace Kowalskiego zostały docenione przez jury największych konkursów fotografii, z World Press Photo na czele. Podczas Opolskiego Festiwalu Fotografii zobaczymy głośną „Powódź z nieba” - relację z kataklizmu w Sandomierzu (2010 r.), widzianego z perspektywy paralotni.

Kacper Kowalski jest jednym z najbardziej znanych przedstawicieli fotografii lotniczej. W jego kadrach znajomy polski krajobraz zmienia się w abstrakcyjną grę kształtów, rytmów i kolorów. Prace Kowalskiego zostały docenione przez jury największych konkursów fotografii, z World Press Photo na czele. Podczas Opolskiego Festiwalu Fotografii zobaczymy głośną „Powódź z nieba” - relację z kataklizmu w Sandomierzu (2010 r.), widzianego z perspektywy paralotni.

[solr id="fotoblogia-pl-60212" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/2067,fotoblogia-patronuje-ii-opolski-festiwal-fotografii" _mphoto="silvia-bart-pogoda-as-if-7bdd16f.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2231[/block]

W Opolu pojawi się Pana wystawa dotycząca powodzi w Sandomierzu. Jak wyglądała praca na terenach dotkniętych katastrofą?

Kiedy okazało się, że w Sandomierzu pękł wał przeciwpowodziowy, skontaktowałem się z agencją Forum, po czym wsiadłem w samochód i ruszyłem w drogę. Po całej nocy jazdy z Gdyni, kiedy tylko nieco rozjaśniły się chmury i przestało padać, przygotowałem się do pierwszego lotu. Spotkały mnie bardzo prozaiczne trudności.

Dolne Miasto, czyli część, która została zalana, znajduje się na płaskim terenie, na polach w naturalnym rozlewisku Wisły. Miejsca, które byłyby dla mnie naturalnym startowiskiem, zostały zalane, z kolei górki wokół Sandomierza są w większości obsadzone sadami. Jeśli okazywało się, że pole było odpowiednie, znajdowały się nad nim druty wysokiego napięcia, albo nie mogłem startować pod wiatr.

© Kacper Kowalski
© Kacper Kowalski

Kiedy już udało mi się wzlecieć w powietrze, zobaczyłem porażający widok: 100 km kw. pod wodą, domy, na których stoją ludzie, odpływający dobytek, trwająca akcja ewakuacyjna. Skala wydarzenia była gigantyczna. Nie było widać tego na fotografiach wykonanych z ziemi. Lecąc, mogłem dotrzeć łatwiej do miejsc, które nie były dostępne z poziomu lądu. Mogłem też oddać skalę zjawiska i pomóc czytelnikom uświadomić sobie, jak wielki wydarzył się kataklizm.

Po publikacji tych zdjęć pojawiały się komentarze, jak to możliwe, że tak dramatyczne wydarzenia wyglądają z góry tak pięknie.

Uważam, że rolą fotografa jest opowiadanie o wszelkich zjawiskach, które dotykają ludzi, w taki sposób, żeby poruszyć odbiorców. Estetyka może pobudzić do refleksji czy nawet zbulwersować – najważniejsze jest to, żeby zaczęli się nad danym tematem zastanawiać.

[solr id="fotoblogia-pl-46116" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/2850,zima-latem-okiem-kacpra-kowalskiego-galeria" _mphoto="promo-251x168-2406451ddbafcc9f2f.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2232[/block]

Pierwszego dnia wykonywałem przede wszystkim zdjęcia informacyjne, o charakterze prasowym. Dopiero później, gdy sam już się oswoiłem z tym, co widzę, nauczyłem się poruszać po terenie i znalazłem miejsca do lądowania na wypadek awarii, powoli dochodziły bardziej abstrakcyjne zdjęcia. Skupiłem się na fotografowaniu miejsc uniwersalnych. Kiedy pokazujemy czyjś konkretny dom, konkretny dramat, trudniej nam uświadomić sobie, że może on dotyczyć i dotykać również nas.

Jednak uniwersalne miejsca, takie, które wszyscy znamy, jak cmentarze, dworce czy place zabaw dla dzieci, uruchamiają emocjonalny dialog. Odbiorcy utożsamiają się z tym, co widzą. Obraz zaczyna nas dotykać. W fotografii ważny jest klucz do emocji odbiorcy. Kiedy lecę, nie mogę wejść w relację z ludźmi, którzy są na dole, tak bezpośrednio jak reporter. Mogę za to wywoływać emocje u widza za pomocą miejsc symbolicznych, wspólnych, i pokazywać to w sposób skrajnie estetyczny – klucz piękna niektórych może zbulwersować, a innym pomoże zrozumieć całość.

Wiem, że zdjęcia pełniły też praktyczną funkcję.

Nie bezpośrednio. Służby ratownicze miały własne helikoptery i działały według swoich procedur. Na samym początku wydarzeń przychodzili na moją łąkę startową mieszkańcy z prośbą o wieści z konkretnych okolic, chcieli zobaczyć to, jak wyglądały ich domy ich bliskich, znajomych, sąsiadów, do których nie mogli dotrzeć czy o których nie mieli wieści.

[solr id="fotoblogia-pl-44633" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/2945,najbardziej-inspirujaceh-polskie-blogi-fotograficzne" _mphoto="xyz123-237x168-18bfcee40599c3a48.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2233[/block]

Zdjęcia odegrały też swoją rolę później. Miesiąc po drugiej fali, akurat w czasie przejścia trzeciej (na szczęście wały wytrzymały), otworzyliśmy wystawę na sandomierskim rynku. Jak się okazało, wystawa pomogła samym sandomierzanom w pewnym sensie zmierzyć się z tym, co ich spotkało. W ciągu dnia przychodzili turyści, a wieczorami mieszkańcy i uważnie studiowali zdjęcia.

Zapewne istniała też obawa, że być może to za wcześnie na taką wystawę, że odświeża niedawne trudne przeżycia.

W tej sprawie konsultowaliśmy się psychologami, a ich odpowiedź była jednoznaczna: wystawa może bardziej pomóc, niż zaszkodzić. W dzisiejszej psychologii przyjmuje się, że nie należy uciekać od traumy, tylko zmierzyć się z nią i iść dalej do przodu. Mieszkańcy przychodzili oglądać zdjęcia uratowanych okolic, ale też weryfikować, jakie straty zaszły w mieście, porównywali zdjęcia z relacjami znajomych.

© Kacper Kowalski
© Kacper Kowalski

Ta wystawa była społecznie nieobojętna, co nie zdarza się często. Trudno jest wzbudzić emocje wystawą w mieście wśród widzów spoza kręgu pasjonatów fotografii. 15 lat temu było to możliwe, w czasach kiedy Tomasz Gudzowaty wystawiał zdjęcia na ogrodzeniu Łazienek. Dziś tę rolę odgrywają Internet i telewizja. Wystawy nie są już źródłem wiedzy o świecie i trudniej ruszyć widza z wygodnego fotela.

Jak Pana zdaniem spojrzenie z daleka pozwala wzbogacić fotografię? Jak widok z lotu ptaka zmienia sposób postrzegania świata?

W teorii widzenia Strzemińskiego pojawia się przykład różnych sposobów postrzegania rzeczywistości. Wyobraźmy sobie, że dwie różne osoby patrzą na to samo pole. Ktoś, kto nie zna wsi, powie: „jakie ładne zielone pole!”. Z kolei rolnik rozpozna, jakie rośnie na nim zboże, gdzie pojawia się infekcja, gdzie gleba jest bardziej żyzna... Moje zdjęcia to dość otwarte na interpretację cykle fotografii, które można dość swobodnie przestawiać, zależnie od tego, jakie informacje potrafimy odczytać i jakich szukamy. Specjaliści z różnych dziedzin czasami mówią mi, co udaje się wyczytać z moich zdjęć.

© Kacper Kowalski
© Kacper Kowalski

Kiedy fotografuję zamarznięte morze, czasem okazuje się, że domniemana kra jest w rzeczywistości śryżem [efekt zamarzania cieku wodnego bądź jeziora - przyp. red.], albo udaje mi się zarejestrować, w jaki sposób pęka lód. Przy zdjęciach z budowy autostrady można odkryć, że jej budowa ze wszystkimi śladami jest zapisana jak w kronice na okolicznych polach. Ze zdjęć z plaży we Władysławowie socjolog odczyta zachowania grup ludzi – w jakiej kolejności zajmują parcele, ile są w stanie przejść w poszukiwaniu lepszego miejsca, o jakiej porze przychodzą rodziny z dziećmi, a o jakiej single. Widok z góry pozwala czasami na zaskakujące obserwacje.

Lata Pan głównie nad Polską. Co nowego udało się Panu odkryć w krajobrazie dzięki widokowi z góry?

Przede wszystkim latam na Pomorzu i Kaszubach. Nie muszę jechać daleko, żeby znajdować nowe rzeczy. Cały czas patrzę pod nogi i stale zauważam coś nowego.

Z zawodu jestem architektem, więc patrzę również na świat przez pryzmat mojego wykształcenia, układając sobie wszystko w mapy i rysunki. Doszedłem do wniosku, że planiści i architekci powinni latać obowiązkowo przed rozpoczęciem projektu, aby zauważyć wszystkie konieczne elementy układanki w terenie. Teren bywa trudny, niektóre zjawiska mogą być niemożliwe do dostrzeżenia z poziomu ziemi. Wystarczy pomyśleć o miejscach, w których ludzie robią dziury w płocie, dzikich przejściach nad torami. Architekt, patrząc z góry, łatwiej zauważy, że po drugiej stronie jest przystanek autobusowy, a dalej ścieżka przez wąwóz do sklepu, więc przechodniom zależy na skrócie – i zaplanuje kładkę. A bazując na mapie, przegapi masę informacji.

Częstą reakcją na Pana fotografie jest zachwyt nad tym, jaka ładna ta Polska.

Nie doceniamy naszego krajobrazu i jego właściwości. Bogactwo form w Polsce jest olbrzymie, wystarczy je tylko sfotografować. Co tydzień mamy inną pogodę, co dwa tygodnie zmienia się stan przyrody, odcień liści, zagęszczenie roślinności.

© Kacper Kowalski
© Kacper Kowalski

Osobiście lubię latać tam, gdzie wejść nie można, przelecieć nad płotem fabryki albo kopalni, zobaczyć składy odpadów po wydobyciu rudy miedzi, zakłady produkcji soli, które fotografowałem na potrzeby cyklu „Toxic Beauty”. Wychodzi ze mnie wtedy mały chłopiec, ciekawy nieosiągalnych na co dzień widoków.

Jak planuje Pan trasy lotu?

Mam dwie strategie. Czasami przeglądam mapy w Google'u i odwiedzam dane miejsce, wiedząc mniej więcej jeszcze przed przylotem, czego się spodziewać po miejscu wizyty. Google Maps bardzo mi pomaga. Zresztą nie tylko mnie – ten wynalazek sprawił, że ludzie nauczyli się lepiej czytać zdjęcia z góry, rysunki projektów i wszelkiego rodzaju plany.

[solr id="fotoblogia-pl-6371" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/5619,czlowiek-psujacy-nature-fotografie-z-lotu-ptaka" _mphoto="obrazek-11-150x150-png-c3d69628a.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2234[/block]

Druga możliwość to obserwacje przy okazji zlecenia komercyjnego. Po realizacji zadania zaczynam się włóczyć i polować na zdjęcia. Fotografia lotnicza nie jest jeszcze do końca opatrzona, potrafi nadal zaskoczyć i mnie, i widza.

Rozmawiała: Olga Drenda

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.