Krzysztof Miller: fotograf wojenny musi być „wariatem" [wywiad]

Krzysztof Miller: fotograf wojenny musi być „wariatem" [wywiad]18.01.2015 08:00
RPA - Johanesburg, 19.04.1994.
Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller
Piotr Kała

Krzysztof Miller przez ostatnie 25 lat fotografował dla „Gazety Wyborczej" niemal wszystkie konflikty zbrojne na świecie oraz wydarzenia historyczne. W Starej Galerii ZPAF w Warszawie można oglądać jego nową wystawę podsumowującą ten okres.

Dlaczego swoją wystawę nazwałeś „Niedecydujący moment“?

Jest to swoista przekorność i prowokacja odnosząca się do słów Henri Cartier-Bressona, który twierdził, że zdjęcia powinno się wykonywać w decydującym momencie. Natomiast moje zdjęcia, moja obecność przy ludziach, którym robiłem zdjęcia, nie zmieniły ich losów, więc nie zdecydowała o ich losie. Dzieci nadal głodowały, żołnierze nadal do siebie strzelali, a pijany rowerzysta pojechał dalej. Wojny się toczyły, toczą się i będą się toczyć.

Irak, Najaf 20.09.2003 r. Iracki policjant strofuje Irakijczyka zbyt blisko podchodzącego do posterunku, Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller
Irak, Najaf 20.09.2003 r. Iracki policjant strofuje Irakijczyka zbyt blisko podchodzącego do posterunku
Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller

Ostatni czas, kiedy zdjęcia mogły zmienić bieg historii, to czas wojny w Wietnamie. Wtedy dzięki fotoreporterom opinia publiczna poznała ogrom cierpienia ludności cywilnej i miało to wpływ na zakończenie tej wojny. Teraz żyjemy w dobie całodobowych telewizji informacyjnych i internetu, mamy natłok informacji i nie dajemy rady przetrawić, należycie przeżyć zdjęć, które do nas docierają. Znieczuliliśmy się, bo tych konfliktów wcale nie ubywa.

Rozumiem tę przekorność, ale czy naprawdę nie zrobiłeś takiego zdjęcia, które „zmieniło świat na lepsze“?

Pamiętam zdjęcia głodujących dzieci, uchodźców z plemienia Hutu. Wtedy moje zdjęcia publikowane we Francji przyspieszyły ewakuację tysięcy ludzi z obszarów ogarniętych wojną domową. Ale na co dzień też można zmienić otaczającą nas rzeczywistość za pomocą zdjęć. Realizując tematy lokalne, warszawskie, kiedy sfotografuję przysłowiową „dziurę w drodze“ i widzę, że po kilku dniach zostaje naprawiona, wtedy mam poczucie „zmieniania świata“!

Jesteś w "Gazecie Wyborczej" od samego początku, czyli od 1989 roku. Jak tam trafiłeś?

„Gazeta“ powstała na miesiąc przed wyborami z czerwca 1989 roku i jej żywot miał się zakończyć wraz z zakończeniem wyborów, zresztą stąd nazwa. Fotografowałem już wtedy trochę dla „Solidarności“, więc znalazłem się w tym pierwszym składzie fotoreporterów, których było dwudziestu. Kiedy okazało się, że „Gazeta“ zostaje na ówczesnym rynku wydawniczym, etat czekał na pięciu z tych, którzy przez pierwszy miesiąc opublikowali najwięcej zdjęć. Byłem jednym z nich.

Afganistan - Majdan Shar 25.11.2001. Wojna z Talibami. Żołnierze sojuszu północnego komendanta Sajafa wyruszają na front pod Kabul., Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller
Afganistan - Majdan Shar 25.11.2001. Wojna z Talibami. Żołnierze sojuszu północnego komendanta Sajafa wyruszają na front pod Kabul.
Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller

A jak to się stało, że zostałeś „etatowym“ fotografem wojennym „Gazety“?

Przez przypadek. Najpierw pojechałem fotografować Havla do wywiadu i aksamitną rewolucję w Czechosłowacji, a następnie rewolucję w Rumunii, bo ktoś inny zrezygnował z wyjazdu, bo to był okres przedświąteczny. A potem to już, jak domino, były kolejne republiki ZSRR i następne konflikty, rewolucje i regularne wojny. I ja z aparatem.

Czy znając cenę, jaką zapłaciłeś za dokumentowanie wszystkich tych konfliktów ostatniego ćwierćwiecza, o czym piszesz w swojej książce „13 wojen i jedna“, wybrałbyś tę drogę jeszcze raz?

Jeżdżąc po świecie trochę przegapiłem to, co się działo w Polsce. I tego żałuję, bo były to interesujące dla fotografa przemiany. Z dzisiejszej perspektywy próbowałbym wyważyć ilość spędzanego czasu na zdjęciach w kraju i poza nim. Jak widzisz, tych krajowych zdjęć na wystawie nie ma tyle, ile chciałbym, żeby było.

Woziwoda w miejscowości pod Katowicami, 23.07.1992 r., Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller
Woziwoda w miejscowości pod Katowicami, 23.07.1992 r.
Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller

A jakimi cechami wyróżnia się fotograf wojenny?

Fotografem wojennym się nie jest, a raczej się nim bywa. Różnice nie wynikają z jakiś niebywałych zdolności. Na wojnie trzeba mieć warunki fizyczne i psychiczne. Zbyt gruba osoba nie poderwie się szybko do ucieczki, a lękliwa w czasie ostrzału artyleryjskiego schowa się, zamiast robić zdjęcia. Jadąc na wojnę z aparatem musisz być „wariatem", zdecydowanym na wszystko i przede wszystkim zdeterminowanym, aby wykonać swoją pracę, jak najlepiej.

Czy redakcja wciąż wysyła Cię na takie misje?

Ostatni tego typu wyjazd to była rewolucja w Egipcie na placu Tahrir. To było w 2011 roku. Teraz myślę o Ukrainie, choć nie wiem co z tego wyjdzie. Przez ten czas, kiedy jeżdżę fotografować starcia, zmieniło się postrzeganie dziennikarza przez strony konfliktu. Kiedyś posiadanie legitymacji prasowej dawało pewne poczucie bezpieczeństwa. Teraz, czego najlepszym przykładem jest zamordowanie redaktorów w „Charlie Hebdo", dziennikarze stali się wręcz celami ataków.

Żary 10.08.1998. Świt na festiwalu Przystanek Woodstock., Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller
Żary 10.08.1998. Świt na festiwalu Przystanek Woodstock.
Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller

Jakie zatem zdjęcia „kręcą cię“ teraz najbardziej?

Lekarz od leczenia stresu bojowego powiedział mi, żebym się trochę „uspokoił“. Dlatego staram się działać lokalnie. Na przykład w miejscowości, w której mieszkam, w Brwinowie pod Warszawą, szukam śladów przeszłości. A miasteczko jest pod tym względem bardzo ciekawe. Przed wojną miało status letniska, stąd mówi się o nim miasto-ogród z zabytkowymi willami i pałacykami. Dokumentuję więc historię mojego miasta. To mnie uspokaja.

Południowy Sudan - Juba 22.11.2006. Obóz uchodźców, katolików, z terenów objętych walkami religijnymi., Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller
Południowy Sudan - Juba 22.11.2006. Obóz uchodźców, katolików, z terenów objętych walkami religijnymi.
Źródło zdjęć: © © Krzysztof Miller

Wystawę Krzysztofa Millera "Niedecydujący moment" można oglądać w Starej Galerii Związku Polskich Artystów Fotografików, Plac Zamkowy 8 w Warszawie do 31 stycznia 2015 roku.

Już wkrótce będzie można zobaczyć wystawę poza Warszawą. 13 lutego zdjęcia będą prezentowane w Białymstoku. Potem będą gościć w miastach: Kraków, Lublin, Rzeszów, Łódź, Opole, Zielona Góra. Sponsorem wystawy jest firma Canon Polska.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.