Olympus M.Zuiko Premium ED 30 mm f/3.5 Macro, czyli mikre makro do Micro 4/3 [test]

Olympus M.Zuiko Premium ED 30 mm f/3.5 Macro, czyli mikre makro do Micro 4/3 [test]04.07.2017 11:32
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Paweł Baldwin

Zminiaturyzować aparat jest łatwo. Nawet pełnoklatkowiec może być nieduży, czego świetnym przykładem są bezlusterkowe „siódemki” Sony. Ale żeby tworzyć malutkie obiektywy, przydaje się nieduża matryca. Stąd właśnie system Micro 4/3 przewodzi w konkurencji budowy małogabarytowych szkieł.

Niestety, nie jest tak pięknie, jak to Olympus kiedyś obiecywał, że obiektywy – wówczas jeszcze 4/3, a nie Micro 4/3 – będą mniejsze i jaśniejsze od tych przeznaczonych do aparatów APSC i małoobrazkowych. W rzeczywistości one są mniejsze ALBO jaśniejsze. Weźmy takiego 25 mm f/1.2 , a z dawnych czasów 35-100 mm f/2 – toż to olbrzymy! Tak, wiem, ten drugi to nie optyka Micro 4/3, a 4/3, ale też się liczy. Jednak gdy maksymalny otwór względny mamy na typowym poziomie, gabaryty obiektywów mogą być znikome. Nie tak dawno testowałem zestaw panasonicowych zoomów 12-32 mm i 35-100 mm na równie malutkim Lumiksie GM5. Teraz więc coś z Olympusa: M.Zuiko Premium ED 30 mm f/3.5 Macroo.

Trzydziestka makro? Co to za ogniskowa?! Nie taka bez sensu, bo to w końcu kąt widzenia małoobrazkowych 60 mm. Micro-Nikkorów na przykład. Olympusowa trzydziestka łączy funkcjonalność makro z w miarę standardową ogniskową. To niby trochę więcej niż typowe 50 mm, jednak dawniej ogniskowe 55 i 58 mm wcale nie były takie rzadkie w standardach. Jeśli dołożymy aktualną modę na fotografowanie Heliosami, można przyjąć, że i 60 mm łapie się na podstawową optykę.

Gorzej ze światłem, zwłaszcza że według popularnych obecnie przekonań, mniejsza głębia ostrości jest lepsza od większej głębi ostrości. A f/3.5 przy matrycy 4/3 cala obejmuje ostrością wszystko stąd aż do wieczności. W każdym według wspomnianych przekonań. Trochę racji w tym jest, w "fotografii ogólnej” na płyciutką głębię ostrości trudno liczyć. Jednak wraz ze zbliżaniem się do zakresu makro, najpierw zauważymy, że głębia wcale nie jest za duża, potem uznamy, że bez f/11 ani rusz, a w końcu zaczniemy narzekać, że przysłony nie da rady przymknąć bardziej niż do f/22.

Niewątpliwą – teoretyczną w każdym razie – zaletą ciemnych stałek jest łatwość uzyskania wysokiej jakości obrazu w całym kadrze już dla otwartej przysłony. Równomierna ostrość, brak aberracji, winietowania, dystorsji… tego należałoby się po trzydziestce Olympusa spodziewać. Zobaczymy, co tam wyjdzie na zdjęciach.

Wytęż wzrok i znajdź na zdjęciu przednią soczewkę obiektywu. Ma ona średnicę zaledwie 13 mm i, jeśli chodzi o system Micro 4/3, byłaby rekordzistką w tym względzie, gdyby nie fakt, że Olympus ma w ofercie obiektyw, choć formalnie to rybiooczny kapturek na aparat, 9 mm f/8, z jeszcze mniejszą przednią soczewką., Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Wytęż wzrok i znajdź na zdjęciu przednią soczewkę obiektywu. Ma ona średnicę zaledwie 13 mm i, jeśli chodzi o system Micro 4/3, byłaby rekordzistką w tym względzie, gdyby nie fakt, że Olympus ma w ofercie obiektyw, choć formalnie to rybiooczny kapturek na aparat, 9 mm f/8, z jeszcze mniejszą przednią soczewką.
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Za to soczewka tylna wypełnia całe wnętrze bagnetu., Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Za to soczewka tylna wypełnia całe wnętrze bagnetu.
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin

Długość obiektywu też nie jest taka mała. Bo choć ogniskowa niby dość krótka, jasność nieduża, to konstruktorzy postarali się uzyskać wyjątkowo wysoką skalę odwzorowania przy zastosowaniu wewnętrznego ogniskowania. Stąd zespoły soczewek muszą mieć się gdzie poruszać i z obliczeń wyszło, że obiektyw musi być długi. Ale bez paniki, to tylko 60 mm. Maksymalna średnica obiektywu wynosi 56 mm, ale jej nie reprezentuje pierścień ostrości, a fragment obudowy przy bagnecie – ten z naniesionymi informacjami o minimalnej odległości ostrzenia i maksymalnej skali odwzorowania. Dla uzupełnienia danych katalogowych dodam jeszcze, że średnica gwintu filtrów wynosi 46 mm, a obiektyw ma masę 128 g.

Źródło zdjęć: © Źródło: Olympus
Źródło zdjęć: © Źródło: Olympus

Choć obiektyw niepozorny, pod względem budowy optycznej nie ma czego się wstydzić. Zauważyć to już można, czytając jego oficjalną nazwę: Olympus M.Zuiko Digital ED 30mm F3.5 Macro. Ogniskowa zaledwie 30 mm, a już widać, że jest soczewka ED, czyli wykonana ze szkła o niskiej dyspersji! Ba, gdy spojrzymy do schematu jego części optycznej, zorientujemy się, że ta soczewka jest nie tylko niskodyspersyjna, a niskodyspersyjno-asferyczna. Na dokładkę są jeszcze dwie asferyczne, w tym jedna, przednia, to DSA, czyli dwustronnie asferyczna.

Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin

Deklarowana maksymalna skala odwzorowania wynosi aż 1,25×. W rzeczywistości jest ona nawet wyższa, mi wyszło, że to 1,37×. By długością klatki w aparacie małoobrazkowym objąć zaledwie to 12,6 mm, potrzeba skali odwzorowania ok. 2,8×. Pięknie, prawda? Tak, ale nie do końca. Chcąc uzyskać z pomocą makrówki Olympusa tak duże powiększenie, musimy ustawić obiekt w odległości… centymetra od przodu obiektywu. No, niech będzie, że półtora. Ale żeby było śmieszniej, Olympus w opisie obiektywu chwali się tą wadą: „Minimalna odległość od fotografowanego obiektu wynosi zaledwie 14 mm.” Jak tam wpuścić światło? Ciężko, chyba że ograniczymy się do obiektów oświetlanych wyłącznie od tyłu.

Dopóki jednak nie fotografujemy z odległości mniejszej niż kilka centymetrów liczonych od przodu obiektywu, a światło pada w miarę z boku, a nie zza naszych pleców, to nie jest źle. Mała średnica olympusowskiej trzydziestki staje się ogromną jej zaletą.

Pierścień ostrości to ważny element optyki makro. Ten z olympusowskiej trzydziestki jest szeroki i bardzo wygodny w obsłudze. Opór stawia lekki i szlachetnie płynny. To niby nic dziwnego, gdyż nie porusza on bezpośrednio mechanizmem ostrzenia – po drodze jest silnik. Jednak chwała konstruktorom obiektywu, bo przecież opór mogli zaprojektować jako jeszcze lżejszy, ale bezpłciowy., Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Pierścień ostrości to ważny element optyki makro. Ten z olympusowskiej trzydziestki jest szeroki i bardzo wygodny w obsłudze. Opór stawia lekki i szlachetnie płynny. To niby nic dziwnego, gdyż nie porusza on bezpośrednio mechanizmem ostrzenia – po drodze jest silnik. Jednak chwała konstruktorom obiektywu, bo przecież opór mogli zaprojektować jako jeszcze lżejszy, ale bezpłciowy.
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin

To jak tam z jakością zdjęć? Rozdzielczość jest bardzo dobra już od pełnej dziury. Brzegi kadru przy f/3.5 prezentują się ciut bardziej miękko niż centrum, ale i tam widać 2400 lph, czyli w zasadzie maksimum tego, co można wydobyć z 16-megapikselowej matrycy Olympusa. Konkretnie, z przetwornika OM-D E-M5 II, pracującego w trybie standardowym, bez wykorzystywania funkcji „przesuwania pikseli”. Przymykanie przysłony powoduje szybciutką poprawę naroży klatki i dla f/4 szczegółowością nie odróżniają się już one od środka. Stan błogości trwa prawie do f/8, gdzie zaczynają być widoczne pierwsze ślady (powtarzam: ślady) dyfrakcyjnego spadku rozdzielczości. Wyraźniejsze są przy f/11, ale i ta wartość nadaje się do używania. W odróżnieniu od f/16, przy której degradacja szczegółów obrazu jest znacząca i zupełnie nieużywalnej f/22. Tak to należy oceniać, gdy porównujemy rozdzielczość zdjęć wykonywanych przy różnych przysłonach. Ale gdy w plenerze trudzimy się nad jakimś mikromotywem, walcząc o każde pół milimetra głębi ostrości, owo teoretycznie zupełnie bezużyteczne f/22 może okazać się wybawieniem. Jednak w innych sytuacjach, gdy dbamy o jak najwyższą rozdzielczość obrazu, nie przymykajmy przysłony bardziej niż f/5.6.

Motyw do testu rozdzielczości obrazu dla różnych przysłon. Wycinki poniżej., Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Motyw do testu rozdzielczości obrazu dla różnych przysłon. Wycinki poniżej.
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Pełna rozdzielczość, Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Pełna rozdzielczość
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin

Zresztą ta wartość okazuje się optymalnym przymknięciem dla trzydziestki Olympusa. Po pierwsze z powodu śladów bocznej aberracji chromatycznej. Wiadomo, że obiektyw ma prawo tę wadę wykazywać, ale wiadomo jeszcze lepiej, że duża część cyfrówek automatycznie i bezśladowo ją usuwa. A tu, na zdjęciach, jest. Słaba i z rzadka tylko ujawniająca się w okolicach pełnej dziury i zazwyczaj przy niedużych odległościach ostrzenia, ale jednak. Dobrze, że przymykanie przysłony szybko ją likwiduje. Co prawda jeszcze nie przy f/4, ale przy f/5.6 już na 100% jej nie będzie.

Podobnie jak winietowania. Dla otwartej przysłony jest ono wcale nie takie słabe, ale że przejście od środka do rogów klatki odbywa się płynnie, to wcale tak bardzo nie przeszkadza. Użycie f/4 trochę pomaga, a przy f/5.6 o winietowanie możemy się zupełnie nie obawiać., Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Podobnie jak winietowania. Dla otwartej przysłony jest ono wcale nie takie słabe, ale że przejście od środka do rogów klatki odbywa się płynnie, to wcale tak bardzo nie przeszkadza. Użycie f/4 trochę pomaga, a przy f/5.6 o winietowanie możemy się zupełnie nie obawiać.
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin

Tak jak i o dystorsję, której brak. Obiektywy makro przyzwyczajają nas od zawsze do braku zniekształceń tworzonego obrazu, więc wierzę, że i trzydziestka Olympusa odziedziczyła tę umiejętność. A może aparat coś tam poprawia cyfrowo? Nie wnikałem.

Jednak na pewno nie koryguje dwóch wad, których opis zostawiłem na koniec. Zresztą nie słyszałem, by komukolwiek udało się opracować system cyfrowego ich usuwania lub choćby osłabiania. Chodzi o osiową aberrację chromatyczną i spadek jakości obrazu przy zdjęciach pod światło. Ta osiowa AC mocno mnie zdziwiła, bo ani obiektyw długi, ani jasny. A aberracja jest, choć przyznaję, że widać ją tylko przy makro. Wystarczy ustawić dystans ostrości rzędu pół metra, a osiowej AC ani śladu. By dobrze ją wam pokazać, wykonałem klasyczny test na czarno-białym druku. Wada nie jest silna nawet przy otwartej przysłonie, niemniej bardzo powoli słabnie wraz z jej przymykaniem.

Pełna rozdzielczość, Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Pełna rozdzielczość
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin

Dla odmiany, wraz z ze zmniejszaniem otworu przysłony, pogarsza się sytuacja przy zdjęciach pod ostre światło. Przeważnie przymykanie poprawia kontrast, ale wyraźniejsze (i mniejsze) stają się ewentualne bliki.

W przypadku tego M.Zuiko trochę sprawdza się tylko ta druga sprawa, gdyż bliki, a właściwie to smugi światła, są po przymknięciu lepiej widoczne. Ale już z kontrastem nic się nie zgadza, bo ten przy otwartej przysłonie jest najlepszy. Dziwne, ale – niestety – prawdziwe.

Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin
Źródło zdjęć: © © Paweł Baldwin

Plastyka obrazu? Oceńcie sami na publikowanych niżej zdjęciach. Ja sam się nie czepiam, ale do mydlanego bokeh, które lubię, trochę tej makrówce brakuje. Jednak całościowo nie jest źle. Obraz jest plastyczny, zasadniczo ze spokojnymi, a nie nerwowymi nieostrościami. Choć takie też z rzadka pojawiały się na zdjęciach.

[1/26]
[2/26]
[3/26]
[4/26]
[5/26]
[6/26]
[7/26]
[8/26]
[9/26]
[10/26]
[11/26]
[12/26]
[13/26]
[14/26]
[15/26]
[16/26]
[17/26]
[18/26]
[19/26]
[20/26]
[21/26]
[22/26]
[23/26]
[24/26]
[25/26]
[26/26]

Spodobał wam się ten obiektyw? Mnie tak, ale nie do końca. Zawiodłem się na zdjęciach wykonywanych pod światło, a bardziej zdziwiła niż przeszkadza aberracja chromatyczna, zwłaszcza osiowa. W ciemniej, krótkiej optyce makro nie spodziewałem się jej. Może jest ona kosztem uzyskania bardzo dużej skali odwzorowania? Bo ta naprawdę ucieszy tych, którzy jej potrzebują. I nie przeszkadza im dystans roboczy fotografowania wynoszący wówczas nieco ponad jeden centymetr. Rozdzielczość obrazu w całym kadrze bez zarzutu, dystorsji brak, a winietowanie mało przeszkadza. W sumie obiektyw ciekawy, dla wielu bardzo przydatny, ale na pewno nie rewelacyjny. Szkoda, bo trochę na to liczyłem.

Plusy
  • pełna rozdzielczość obrazu już od f/3.5
Minusy
  • mały dystans roboczy dla makro
  • osiowa AC przy małych odległościach fotografowania
  • zdjęcia pod światło

Ostatnio na blogu opublikowałem także:

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.