Panasonic Lumix GF5 - pierwsze wrażenia [galeria]

Patrząc na Panasonica Lumix GF5, odnoszę wrażenie, że konstruktorzy naprawdę dostrzegli wady poprzednika i w nowym modelu je udanie poprawili. Najnowszy bezlusterkowiec japońskiego koncernu może być jedną z ciekawszych w swojej klasie propozycji na rynku.

Patrząc na Panasonica Lumix GF5, odnoszę wrażenie, że konstruktorzy naprawdę dostrzegli wady poprzednika i w nowym modelu je udanie poprawili. Najnowszy bezlusterkowiec japońskiego koncernu może być jedną z ciekawszych w swojej klasie propozycji na rynku.

Do testów otrzymałem białą wersję Panasonica Lumix GF5 ze standardowym kitowym obiektywem Vario G 14-42 mm f.3.5-5.6 mm ASPH. To oczywiście kwestia gustu, ale ja akurat lubię białe aparaty. Już na pierwszy rzut oka bezlusterkowiec prezentuje się bardzo dobrze, chociaż prawie w ogóle nie różni się od modelu Lumix GF3. Z przodu wyróżnia się szary, bardziej masywny grip. Nie jest on aż tak duży i dobrze wyprofilowany jak w modelu Lumix GX1, ale jednak sporo większy niż u poprzednika.

Pewne zmiany można zauważyć także z tyłu. Projektanci dopracowali ergonomię, dodając trzeci przycisk (Display). Wszystkie przyciski są nieco większe oraz wykonane ze srebrnego metalu o przyjemnej fakturze. Zadbano także o ulepszenie obrotowego nawigatora, który oprócz tego, że został wykonany z metalu, to jest także bardziej wypukły i pracuje z dużą kulturą. Lumix waży 267 g (z kartą i baterią) i jest podobnej wagi, co jego starszy brat, który ważył 225 g (bez akumulatora i obiektywu). Ogólnie te drobne poprawki wniosły wiele dobrego, a aparat obsługuje się z większą przyjemnością.

Po uruchomieniu Lumixa GF5 dostrzegłem, że w aparacie zastosowano o wiele lepszy wyświetacz. To nowy, 3-calowy dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 921 tys. pikseli, który zastąpił wyświetlacz o rozdzielczości 460 tys. pikseli w GF3. Ekran oferuje niezłe oddanie kolorów, spore kontrasty oraz ostrość, a jego rozdzielczość w końcu jest odpowiednio wysoka. Zdecydowanie poprawiono także funkcję dotyku. Wyświetlacz jest bardziej czuły na dotyk - reaguje nawet na delikatne dotknięcie palcem, co zdecydowanie poprawia komfort obsługi aparatu.

Dwukrotne zwiększenie rozdzielczości jest dostrzegalne na ikonach oraz tekście w menu, które jest bardziej ostre i przejrzyste. W końcu nieco poprawiono także styl menu na bardziej współczesny. W głównym menu dodano czarny pasek u góry tłumaczący każdą funkcję. Nie zabrakło także tak przeze mnie chwalonego Quick Menu z łatwą możliwością jego edycji.

Podobnie jak poprzednik Panasonic Lumix GF5 ma port HDMI oraz USB i współpracuje z kartami SD/SDHC/SDXC. Aparat jest zasilany akumulatorem wykorzystywanym w Lumixie GF3 o pojemności 940 mAh.

Mimo że w moje ręce trafiła wersja przedprodukcyjna z oprogramowaniem w wersji 0.2, to pierwsze wrażenia z fotografowania Lumixem GF5 są bardzo dobre. Cieszę się, że aparat jest teraz o wiele bardziej dopracowany i w końcu ma bardzo solidny ekran dotykowy. Szkoda tylko, że także w nowej wersji zabrakło obrotowej tarczy nastawczej - elementu jakże przydatnego przy ręcznym ustawianiu parametrów ekspozycji. No ale trzeba przecież zostawić miejsce na ulepszenia w kolejnych wersjach.