Reklamy fotograficzne, które przyprawią Cię o mdłości

W zeszłym tygodniu mogliście obejrzeć najciekawsze reklamy fotograficzne, natomiast dziś pokazuję Wam te, przy których łatwo zasnąć i w żaden sposób nie zatrzymują oglądającego. Wpadki w promocji zaliczyli najwięksi - Canon, Nikon, Kodak, Olympus, Fuji czy Sony.

W zeszłym tygodniu mogliście obejrzeć najciekawsze reklamy fotograficzne, natomiast dziś pokazuję Wam te, przy których łatwo zasnąć i w żaden sposób nie zatrzymują oglądającego. Wpadki w promocji zaliczyli najwięksi - Canon, Nikon, Kodak, Olympus, Fuji czy Sony.

Przy tworzeniu poprzedniego zestawienia natknąłem się na masę bardzo nieudanych reklam fotograficznych. Większość z nich to naiwne obrazki, dziwne historie miłosne i prezentacja wybielonych zębów głównych bohaterów. Jednym słowem ocean tandety. Zapraszam do obejrzenia subiektywnego zestawienia.

Niestety, producent mojego (wydaje mi się, że dobrego) aparatu produkuje bardzo kiepskie reklamy. Pierwsza z nich pochodzi z Dalekiego Wschodu,  jest naiwna i słodka aż do obrzydzenia. To cała historia, której zakończenie znamy już po 5 sekundach od jej włączenia.

Druga reklama również należy do Canona. Cel był szczytny: poprawić nieudane zdjęcie w moim ukochanym mieście - Barcelonie. Oczywiście, po raz kolejny oglądamy szczęśliwą parkę. Wreszcie przychodzi czas na zrobienie zdjęcia na jednym z placów przy La Rambla - pstryyk! I jest - Image Simulated.

Jak wszyscy wiemy, Nikon robi po prostu świetne reklamy. Wszystkie reklamy z serii "I am Nikon" chwytają za serce. Żadna z nich nie mogła się tu znaleźć, bo po prostu są rewelacyjne. Udało mi się jednak znaleźć gorsze produkcje. Pochodzą sprzed około trzech lat, w roli głównej Ashton Kutcher z jednym z kompaktów Nikona. W reklamach dziewczyny w chwili nieuwagi zabierają jego nowe cacko, robiąc sobie "słitfocie". Ogląda się ze znudzeniem.

Temu producentowi również powinęła się noga. Wypuścił reklamę tak słodką i naiwną, że przyprawia o mdłości. Tym razem zamiast parki mamy szczęśliwą rodzinkę 2+1 ze szczerbatą córeczką na czele. W tle muzyczka, gdzie słowa refrenu brzmią: "zoom zoom zoom". Jak mawiano w "Idolu" - jestem na NIE.

Kolejna reklama tego producenta jest tak beznadziejna, że aż śmieszna. Całość dzieje się na Dzikim Zachodzie, podczas gdy reklama pochodzi raczej z Dalekiego Wschodu. Do tego zawzięty głos narratora. Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.

Kodak nie jest zbyt popularny w Polsce. Ten producent wypuścił całą serię reklam z gwiazdami. We wszystkich reklamach najwięcej sprzętu i tak dostarczył Apple, jak chociażby MacBook Pro Drake'a,  iPhone Rihanny czy iPad Pitbulla. Reklamy są po prostu kiepskie, źle zrobione, a zdjęcia na wyświetlaczach aparatów nie mają nic wspólnego z możliwościami reklamowanych urządzeń.

Kolejna reklamówka z Dalekiego Wschodu. Tym razem główny bohater zmienia się w agenta 007 fotografującego kobietę z prędkością 10 kl./s. Kolejna reklama o niczym, po prostu nudy.

Nie macie wrażenia, że tę reklamę kręciła ta sama agencja, co reklamę pierwszą w zestawieniu Canona? Znów naiwna historyjka z pięknymi, białymi ząbkami na czele.

Lecimy teraz na północ, do Holandii. Tam nakręcono reklamę Olympusa Pen. Generalnie nie wygląda ona źle, ale symulowany obraz na wyświetlaczu jest tak sztuczny, że od razu zniechęca do zakupu aparatu. A zawsze uczono nas, żeby nie zmniejszać głębi ostrości w komputerze.

A Wy? Macie swoje typy najgorszych reklam fotograficznych?