Czy to, gdzie mieszkasz, warunkuje Twoje zdjęcia?
Dziesięć lat temu, kiedy zaczynałem przygodę z fotografią, stałem przed morzem wiedzy. Właściwie ilość tych informacji porównałbym do gigantycznego tortu. Uwielbiam słodycze, a połykanie umiejętności wydawało się wielką przyjemnością. Takim samym, jak poszukiwanie odpowiednich krajobrazów w mojej okolicy.
24.10.2011 | aktual.: 01.08.2022 14:28
Dziesięć lat temu, kiedy zaczynałem przygodę z fotografią, stałem przed morzem wiedzy. Właściwie ilość tych informacji porównałbym do gigantycznego tortu. Uwielbiam słodycze, a połykanie umiejętności wydawało się wielką przyjemnością. Takim samym, jak poszukiwanie odpowiednich krajobrazów w mojej okolicy.
Jak szukać, panie premierze, w tej naszej szarej Polsce?
Gdy patrzę na to dziś, stałem przed tym tortem mocno zdezorientowany. Do głowy przychodziły mi dziesiątki pytań, na które nie umiałem znaleźć odpowiedzi. Nie wiedziałem nawet, jak rozpocząć konsumowanie słodkości. Tak zwane krakowskie środowisko fotograficzne, z którym stykałem się codziennie towarzysko, raczej pozostawiało mnie z moimi problemami bez wyjaśnień. Najczęściej rzucano mi szczątki informacji, innym razem próbowano pokazać, że nie mam z czym startować do grupy „wielkich”. YouTube był jeszcze ubogą składnicą wiedzy fotograficznej. Google działał świetnie, ale jak szukać, jeśli nawet nie wiesz czego… Liczne kursy i warsztaty miały mi dawać wiedzę i umiejętności. Coraz mocniej docierało do mnie, że chcę fotografować ludzi - szczególnie interesowały mnie zdjęcia mody. Na długo przed powstaniem strony maxmodels.pl zdobywałem pierwsze szlify w obrazowaniu modelek. Okazało się wówczas, że do dobrego zdjęcia potrzebowałem wizażu, stylizacji, modelki, a także interesującego pleneru.
Mógłbym spokojnie sparafrazować zdanie „Jak żyć, panie premierze?” na: Jak szukać, panie premierze, w tej naszej szarej Polsce? Magazyny mody (à propos magazynów mody, przypomniała mi się pewna piosenka...)
Cool kids of death - Skandal
lansowały piękne, kolorowe plenery Lazurowego Wybrzeża, Kalifornii oraz innych dalekich, wspaniale nasłonecznionych miejsc, a ja miałem szaroburo i mgliście.
Dlaczego jest tak, że Nowy Jork pięknie się sprzedaje na zdjęciach, a Kraków, Warszawa, Wrocław wydają się nam nudne?
Moim zdaniem to tylko kwestia podejścia i przyzwyczajeń. Pomyślcie, że Nowy Jork jest trochę jak produkty Apple’a czy Leiki. Marketingowcy i spece od reklamy wyrobili w nas potrzebę ich posiadania i nie widzimy nic ponad to. A NY, który znamy z amerykańskich filmów, to jedynie kawałek Manhattanu, Brooklyn Bridge i część Dumbo położonego po drugiej stronie Mostu Brooklińskiego. Reszty nie oglądamy ani na zdjęciach, ani tym bardziej w wielkich produkcjach hollywoodzkich. Dlaczego? Bo śmieci i biedę każdy może oglądać w swoim kraju. Helmut Newton powiedział kiedyś, że interesowały go miejsca, do których zwykli ludzie nie mieli dostępu, chciał pokazać na swoich zdjęciach coś więcej niż tylko codzienną biedę, dlatego swoje modelki ustawiał w mocno wyselekcjonowanych sceneriach.
Oczywiście nie ma jednej konkretnej odpowiedzi. Ja wychodzę z założenia, że:
Staram się patrzeć na moje miasto inaczej niż pozostali. Warto przespacerować się po mniej znanych dzielnicach, spróbować spojrzeć pod innym kątem. Ostatnie zdjęcia dla magazynu „Lounge" wykonałem na terenie Dworca Towarowego w Krakowie, gdzie odnalazłem genialne plenery industrialne. Innym razem, kiedy potrzebowałem nowoczesnej architektury, powędrowałem pod nowoczesny budynek Opery Krakowskiej. Uważam, że przy fotografowaniu mody plener jest jedynie tłem, które ma dopełniać klimat. Nie traktuję go zbyt dosłownie, staram się ujmować w nieoczywisty sposób. Często wystarcza mi kawałek muru albo elewacji. Innym razem interesujące jest dla mnie samo niebo albo słońce w kontrze. Warto wykonać kilka zdjęć na sucho, sprawdzić, jak widzi je obiektyw. Czasami wystarczy kucnąć, by zmieniła się perspektywa, kiedy indziej zmiana ogniskowej może być atrakcją dla oglądającego nasze zdjęcie.
Warto wystrzegać się sztampy. Modne złomowiska, żwirownie czy tory kolejowe mogą zaszkodzić Waszym zdjęciom. Im więcej własnego pomysłu, tym lepiej i bardziej oryginalnie. Spójrzcie na zdjęcia wspomnianego Newtona. Czy trudno znaleźć w naszym kraju schody podobne do tych spod Casino de Paris?
Pomyślcie też o wielkich zaletach polskiej wiosny: soczystej zieleni, pięknej porannej mgle. Teraz mamy złotą polską jesień (przynajmniej w chwili pisania artykułu...): mnogość kolorów oraz piękne, ciepłe słońce. Warto z tego korzystać.
Wnętrza starych kamienic, odrobinę zaniedbane podwórka, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Jedyne w swoim rodzaju bloki z wielkiej płyty. Wszystko może być inspirujące, a wielu „wielkich” nie ma nawet o tym pojęcia. Trzeba też zwrócić uwagę na postkomunistyczne “dobra”. Jest ich coraz mniej, a niebawem będą skansenem albo w ogóle ich zabraknie.
Światło, światło, światło i jeszcze raz światło!
Fotografia to rysowanie światłem. Jeśli jest ono nieatrakcyjne, nie ma atrakcyjnej fotografii! Powtórzyłbym to nawet dziesięć razy, żeby mieć pewność, że ta informacja dotrze do wszystkich. Moi kursanci często przynoszą na zajęcia ciekawe kadry. Ładnie skomponowane, ale bardzo źle oświetlone. Trudno o dobry portret w samo południe.
Warto poświęcić więcej czasu na poznanie terenu. Sprawdzić, jak układa się światło o konkretnych porach dnia. Zwykle najatrakcyjniej jest o poranku i późnym popołudniem, jednak każdy plener rządzi się swoimi prawami. Ulica biegnąca z północy na południe może być o wschodzie i zachodzie słońca zacieniona. W takim miejscu trzeba szukać innego rozwiązania. Andreas Feininger mawiał, że potrafi odpowiedzieć na pytanie, jakie jest światło o konkretnej porze dnia i roku w każdym miejscu Nowego Jorku. Dlaczego? Bo obserwował swoje ulubione miasto okiem fotografa.
Nie da się ukryć, że nasze rodzime plenery są mniej przewidywalne od śródziemnomorskich kurortów. Słońce Los Angeles także jest pewniejsze. Świeci bardziej hollywoodzko. Barcelońskie ogrody Gaudiego czy angielska zieleń atrakcyjnie wychodzą na zdjęciach. Ale czy wystarczy powiedzieć, że „trawa u sąsiada jest bardziej zielona”, by odłożyć aparat fotograficzny na półkę? Zachęcam Was do eksplorowania rodzimych plenerów, przeczesywania miast w poszukiwaniu swoich miejsc. Warto patrzeć na nie mniej ogólnie, aby znaleźć te, które będą wyjątkowe na zdjęciach. Modelka z kościołem w tle zapewne będzie wyglądała mało oryginalnie, ale kiedy trafimy na ciekawy zaułek albo alejkę, możemy uchwycić interesujący kadr.
Londyn, Paryż czy Nowy Jork też mogą wyglądać sztampowo. Tak samo łatwo zepsuć plener w światowej stolicy mody jak w Warszawie czy Gdańsku. Trzeba widzieć więcej!