Poszukiwanie szczerej prawdy, czyli jak wykonać dobry portret [poradnik]
Najważniejsze w portrecie, tak jak we wszystkich dziedzinach sztuki, jest poszukiwanie prawdy. Jak to zrobić? Specjalnie dla czytelników Fotoblogia.pl radzi dr hab. Marian Schmidt - wybitny fotograf, dyrektor Warszawskiej Szkoły Fotografii.
03.10.2012 | aktual.: 26.07.2022 20:26
Najważniejsze w portrecie, tak jak we wszystkich dziedzinach sztuki, jest poszukiwanie prawdy. Jak to zrobić? Specjalnie dla czytelników Fotoblogia.pl radzi dr hab. Marian Schmidt - wybitny fotograf, dyrektor Warszawskiej Szkoły Fotografii.
[solr id="fotoblogia-pl-28176" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/3789,kierunki-wrazliwosci-w-procesie-fotografowania-cz-i-felieton" _mphoto="ms0581-150x150-f7b4971bef804e0a0.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2118[/block]
Duński reżyser filmowy Carl Th. Dreyer (1889-1968), jeden z najsłynniejszych XX wieku, powiedział:
Interesuje mnie, jak prawidłowo pokazać najszczersze uczucia postaci w moich filmach [1].
Dla Jerzego Grotowskiego ważne było, aby aktor w przedstawieniu teatralnym odsłonił wszystkie maski, odkrył swoje najgłębsze warstwy wewnętrzne i ofiarował siebie [2]. Grotowski zdefiniował teatr jako "to, co się dzieje miedzy widzem i aktorem" [3]. Można powiedzieć, że portret fotograficzny w dużej mierze także zależy od tego, co dzieje się między fotografem a modelem.
Jaka jest nasza reakcja, jeżeli oglądamy film lub przedstawienie teatralne, w których aktorzy źle grają, udają, że coś przeżywają? Z niecierpliwością czekamy na moment, w którym będziemy mogli stamtąd uciec. Jedynym wyjątkiem jest komedia, potrafiąca wywołać u nas śmiech. To dlaczego może nam przyjść do głowy, że zdjęcia, na których ludzie coś udają, mogą przyciągnąć publiczność?
Zrobienie komuś portretu nie polega tylko na tym, żeby umówić się z tą osobą i ją fotografować. Trzeba tę osobę lepiej poznać, zdobyć jej zaufanie i zbudować odpowiednią atmosferę, aby się otworzyła przed aparatem fotograficznym, zdjęła swoje maski i przeżyła coś autentycznego, głębokiego przed fotografem.
Idealnie jest najpierw spotkać się z modelem, bez robienia zdjęć, a potem fotografować go innego dnia. Później, jeśli jest to konieczne, powtórzyć nawet kilka razy sesję portretową, dopóki nie jest się zadowolonym z jej wyników. Wygląda to podobnie do pracy malarza. Niestety nie zawsze jest możliwe, aby w taki sposób pracować.
Czyli po pierwsze trzeba umieć nawiązać dobry kontakt z modelem, a równocześnie zdobyć odpowiednią technikę, aby móc kierować osobą portretowaną. Celem jest chwytanie tego ułamka sekundy, w którym osoba się otwiera, jest minimalnie świadoma, że jest fotografowana, i autentycznie przeżywa coś głębokiego. Z doświadczenia wiem, że jest to moment, którego nie można przegapić, ponieważ rzadko się on zdarza. Trzeba używać refleksu oraz własnej intuicji, aby przewidzieć ten moment.
[solr id="fotoblogia-pl-28938" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/3736,kierunki-wrazliwosci-w-procesie-fotografowania-cz-ii-felieton" _mphoto="ms0271-150x150-01a8243cdfe770a1f.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2119[/block]
Nie zawsze taka technika jest potrzebna. Jeżeli osoby, które chcemy sportretować, przeżywają lub świeżo przeżyły tragedię i mają do nas zaufanie oraz zgadzają się na to, abyśmy zrobili im zdjęcie, wtedy nic nie musimy im mówić. Wszystko jest zarysowane na ich spojrzeniach i twarzach.
Dwa przykłady:
Na pierwszym zdjęciu rodzina straciła 14-letniego syna z powodu braku odpowiedniego antybiotyku, który był nie do zdobycia w Polsce komunistycznej. Druga fotografia przedstawia moją żonę przy trumnie swojej matki.
Niektóre techniki pracy fotografa z modelem są podobne do tych, którymi posługują się współcześni reżyserzy filmowi i teatralni na podstawie metody rosyjskiego reżysera i aktora Konstantego Stanisławskiego (1863-1938). Moja metoda pracy nad portretem, której uczę studentów Warszawskiej Szkoły Fotografii, jest zainspirowana moimi doświadczeniami teatralnymi i filmowymi.
W latach 70. mieszkałem w Nowym Jorku i pracowałem jako reżyser oświetlenia w American Center for Stanislavsky Theatre Art. Uczyłem się wówczas reżyserii teatralnej u Sonii Moore (Sofia Evzarovna Shatzov), którą z kolei uczył Yevgeny Vakhtangov w Akademii Teatralnej w Moskwie. A Vakhtangov był uczniem Stanisławskiego. Byłem także słuchaczem w Actors Studio u Lee Strasberga.
Każda osoba fotografowana wymaga innego podejścia, a fotograf powinien ciągle poszukiwać własnych sposobów współpracy z modelem. Aparat fotograficzny nie spostrzega tego wszystkiego, co my odczuwamy w obecności danej osoby. Natomiast rejestruje wyraz twarzy, spojrzenie, pozę, ruch. A my, oglądając zdjęcie, zdajemy sobie z tego sprawę, czy te wszystkie elementy są prawdziwe czy fałszywe, głębokie czy płytkie. Dlatego niezależnie od metody, w chwili fotografowania, istotne są dwa zagadnienia:
- O czym model myśli, jakie emocje powodują te myśli, i jaka jest intensywność jego przeżyć.
- Czy ruchy lub pozy modela wyglądają naturalnie dzięki temu, że mają postawę psychologiczną, czy czasem nie są sztuczne i wymyślone.
Rolą fotografa jest nie tylko samo fotografowanie, ale także umiejętność pomocy modelowi w taki sposób, by jego myśli były odpowiednie, a pozy i ruchy naturalne. Osobiście bardziej wierzę w spontaniczność i to, co jest nieoczekiwane.
[1] Wywiad z Michel Delahaye. Wydany przez Cahiers du Cinéma 1983.
[2] Jerzy Grotowski „Ku teatrowi ubogiemu.“ *Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Wrocław *2007.
[3] Idem.