Pentax K‑1 - test plenerowej pełnej klatki, na którą czekaliśmy wiele lat
Pentax K-1 to aparat, na który fani marki czekali od wielu lat i dopiero po przejęciu przez koncern Ricoh, ich marzenia się urzeczywistniły. Na rynku pojawia się kolejny gracz, który oferuje lustrzankę pełnoklatkową. Dla potencjalnych nabywców to zawsze dobrze, że jest większa konkurencja. Jednak czy Pentax K-1 nadąża za innymi pełnoklatkowymi lustrzankami i bezlusterkowcami? Dowiecie się czytając nasz test.
Opis
Pentax K-1 to pierwsza pełnoklatkowa, cyfrowa lustrzanka japońskiego producenta. Aparat oferuje 36,4-megapikselową matrycę CMOS (35.9 mm x 24.0 mm), którą obsługuje procesor obrazu PRIME IV. Dodatkowym atutem aparatu jest 5-osiowa stabilizacja matrycy Shake Reduction, która współpracuje ze wszystkimi obiektywami. Pentax K-1 pod względem systemu AF został wyposażony w moduł AF SAFOX 12, który oferuje 33 punkty AF, z czego 25 to punkty krzyżowe. K-1 oferuje także duży wizjer optyczny, kryjący prawie 100% kadru. Pod względem zdjęć seryjnych producent deklaruje prędkość 4,4 kl./s. Na tylnej ściance znajdziemy 3,2-calowy ekran o rozdzielczości 1,037,000 punktów, wyposażony w ciekawy system odchylania i oświetlania przycisków.
Korpus K-1 został wykonany z lekkich stopów magnezu, jest pyłoszczelny i wodoszczelny, dzięki 87 uszczelkom. Migawka ma bardzo wytrzymały mechanizm zaprojektowany przynajmniej na 300 000 cykli. Poza tym Pentax K-1 jest napakowany ciekawymi technologiami, jak śledzenie gwiazd - Astro Tracer, zdjęcia z przesunięciem matrycy - PixelShift Resolution, GPS czy Wi-Fi. Pentax K-1 to długo wyczekiwany korpus. Czy spełnia pokładane w nim nadzieje, przekonacie się po lekturze naszego testu.
Wykonanie
Pod względem gabarytów trzeba K-1 zaliczyć do większych pełnych klatek. Co tu dużo mówić, jest to bardzo solidny klocek, odczuwalnie większy od Nikona D610, D750 czy Canona 6D. Pentax K1 bardziej przypomina uszczelnionego i obudowanego Canona 5D Mark III, albo Leicę SL. Pod względem wagi też nie jest lekko, a z obiektywem 15-30 mm f/2.8 można sobie skręcić rękę przy nieumiejętnym uchwycie. Jednym słowem, jest to bardziej narzędzie do konkretnych zadań, niż aparat na co dzień.
Co do jakości wykonania i uszczelnień nie mam żadnych zastrzeżeń. Na pryzmacie i innych częściach widać, że mamy do czynienia ze stopami magnezu. Elementy sterujące działają z odczuwalnym klikiem, ale nie opornie. Gniazda są uszczelnione gumowymi uszczelkami. Widać, że K-1 to twardy zawodnik w plener, spokojnie można go polewać wodą i nic się nie stanie.
Obsługa
Jak na takie monstrum uchwyt jest bardzo wygodny, głównie za sprawą wypustek pod palce, na których można wygodnie oprzeć aparat. Uchwyt został wykonany z przyjemnej, miękkiej gumy, którą wyłożono także miejsce pod kciukiem. Jeżeli mamy solidny uchwyt, to nawet z ciężkim szkłem da się spokojnie utrzymać jedną ręką. Jednak do sprawnej obsługi potrzebne są obie dłonie.
W modelu K-1 Pentax zastosował nowe rozwiązanie w postaci dwóch dodatkowych tarcz, które znajdują się po prawej stronie wizjera na górnej ściance. Na jednej znajduje się parametr, który drugą obsługuje - zaczynając od korekty ekspozycji, przez ISO, bracketing, HDR-y, nawet do uruchamiania Wi-Fi i kadrowania w APS-C. Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, szkoda tylko, że w wizjerze wyraźnie widać tylko ustawienie ISO, resztę trzeba sprawdzać na tarczy albo na ekranie.
Poza tym, jak przystało na zaawansowaną lustrzankę, mamy dwie tarcze nastaw i wiele elementów wyciągniętych na korpus. Reszta elementów sterujących ma już bardziej standardowe ustawienie. Na górnej ściance znajdziemy oczywiście spust migawki z okalającym go włącznikiem, co jest moim ulubionym rozwiązaniem. Tuż za nim umieszczono dedykowane przyciski ISO i korekty ekspozycji, które wygodnie obsługujemy palcem wskazującym. Obok tarczy funkcyjnej znajduje się suwak do trybu wideo. Z lewej strony wizjera znajduje się tarcza trybów, którą możemy zablokować.
Na tylnej ściance, z lewej strony wizjera, znajdują się dwa przyciski trybu Livie View oraz pomiaru światła, który w trybie odtwarzania służy do kasowania zdjęć. Z prawej strony wizjera, za tarczą nastaw, znajduje się przycisk AF i AE-L, blokujące autofokus i ekspozycję. Poniżej umieszczono zielony przycisk do ISO Auto, przycisk odtwarzania oraz zmiany punktów AF. Po jego wciśnięciu nawigator obsługuje punkty AF, poza tym odpowiada za kilka funkcji, jak np. napęd.
Pod nawigatorem znajduje się przycisk Info, który poza zmianą wyświetlanej informacji, swoją drogą inaczej rozwiązaną niż u innych, obsługuje menu podręczne. Po jednym wciśnięciu dostajemy się do menu podręcznego, po dwóch do ekranu z zakładkami, z których wybieramy, co chcemy, żeby się wyświetlało. Podobnie działa to podczas odtwarzania. Dolny przycisk nawigatora można zaprogramować.
Reszta przycisków znajduje się na lewej ściance i obsługujemy je lewą ręką. U góry znajduje się przycisk blokady tylnej tarczy nastaw. Poniżej przycisk uruchamiający bezpośrednio RAW-y, który można też zaprogramować. Kolejny obsługuje wraz z tarczami nastaw tryb punktów AF i tryb ciągły autofokusu. Poniżej znajduje się przełącznik na tryb manualny.
Podświetlenia
Pentax K-1 oferuje dość skromny górny wyświetlacz, podświetlany na zielono. Do dyspozycji mamy trzy poziomy świecenia, poza tym w menu możemy też włączyć podświetlenie bagnetu, gniazda kart pamięci oraz przycisków z tyłu. Pentax po prostu umieścił diody, które oświetlają wyżej wymienione elementy.
Jeżeli chodzi o podświetlanie przycisków, to polega ono na umieszczeniu czterech diod na wewnętrznej ściance ekranu, które po jego odciągnięciu, oświetlają tylną ściankę aparatu. Może nie jest to podświetlanie rodem z Nikona D5, ale jest na pewno skuteczne.
Fotografowanie w praktyce
Pod względem przyjemności fotografowania i obcowania z fajnym, dopracowanym sprzętem muszę przyznać, że K-1 po prostu daje radę. Wygodny uchwyt wynagradza dość dużą masę korpusu. Autofokus w fotografowaniu na co dzień jest bardzo szybki i pewny. Obsługa jest prosta i intuicyjna, jednak wymaga obydwu dłoni. Większość elementów jest wyciągniętych na korpus, poza tym do dyspozycji mamy menu podręczne, które można edytować.
Wizjer jest po prostu super, duży i jasny, z możliwością wyświetlania wielu parametrów, linii, poziomicy, kadrowania APS-C itd. Dobrym rozwiązaniem podczas ostrzenia jest zmniejszanie się punktu AF i powiększanie go po wyostrzeniu. Przy wyostrzeniu na czerwono mruga cała ramka i linie. Wiele elementów można wyłączyć i zostać przy punkach i ramce AF. Jedyne, czego mi zabrakło, to kilku informacji pod wizjerem, jak np. zdjęcia seryjne.
Ekran LCD jest nowatorskim rozwiązaniem i ogólnie spełnia bardzo dobrze swoje zadnie, jednak mocowanie wydaje się trochę na wyrost. Obraz na nim wyświetlany jest bardzo dobrej jakości, łatwo też zmienić jego jasność dolnym przyciskiem nawigatora. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest możliwość zapisania pliku RAW po zrobieniu zdjęcia i podejrzeniu JPEG-a. Jeżeli się nam podoba, zapisujemy RAW i gotowe. Dopóki nie wykonamy następnego zdjęcia, albo nie wyłączymy aparatu, możemy zapisać RAW-a.
Poza tym Pentax K-1 oferuje bardzo dużo ciekawych fotograficznie funkcji, zaczynając od multiekspozycji, przez śledzenie gwiazd, zdjęcia z przesunięciem matrycy, a kończąc na wbudowanym GPSie, HDR-ach i zdjęciach z interwałem.
Autofokus
Pentax K-1 został wyposażony w udoskonalony moduł AF SAFOX 12. Jego 33 punkty AF zostały rozmieszczone dość wąsko, podobnie jak w Nikonie D610. 25 punktów krzyżowych zostało umieszczonych w centrum kadru. Do dyspozycji mamy oczywiście pojedynczy punkt AF albo ich grupę czy też automatyczny wybór. Do punktów AF dostajemy się dedykowanym przyciskiem i obsługujemy je nawigatorem.
Pod względem szybkości działania K-1 w dobrym oświetleniu ostrzy bardzo szybko i celnie. Jeżeli jesteśmy blisko płaszczyzny ostrości K-1 nawet osiąga 0,2 s, gdy musi przeostrzyć, np. z nieskończoności do portretu K-1 ostrzy w czasie bliżej 0,4-0,8 s. Jedynie w świetle kontrowym K-1 długo szukał ostrości. Do codziennego zastosowania, portretu, krajobrazu, autofokus w zupełności wystarcza, jednak nie do szybkiej reporterki, szczególnie w słabszym oświetleniu.
W trybie ciągłym K-1 całkiem dobrze poradził sobie z fotografowaniem nadjeżdżających z naprzeciwka samochodów, trafiając 9/10 zdjęć. Warto zaznaczyć, że duża rozdzielczość tym bardziej nie wybacza błędów autofokusu.
Szybkość i wydajność
Pod względem szybkości działania mam tylko dwa zarzuty - autofokus w silnym świetle kontrowym oraz zdjęcia seryjne. Jeżeli nie są to typowe zdjęcia, jakie wykonujecie, to K-1 jest bardzo szybkim korpusem. Zaczynając od autofokusu, który w dobrym oświetleniu nie ustępuje konkurencji, przez zgrywanie zdjęć seryjnych czy obsługę jakichkolwiek parametrów.
Zdjęcia seryjne
Pod względem zdjęć seryjnych Pentax deklaruje 4,4 kl./s. Mnie udało się uzyskać nawet 5 kl./s w pierwszej sekundzie, następnie rzeczywiście aparat uzyskuje nieco ponad 4 kl./s. W formacie JPEG K-1 wykonał 22 zdjęcia w nieco ponad 5 s, następnie zwolnił. W RAW-ach jest podobnie, w pierwszej sekundzie K-1 uzyskuje 5 kl./s, ale po 5 s zdołał wykonać 20 klatek.
Zdjęcia seryjne na tym poziomie nie powalają i widać, że pod tym względem K-1 nie jest rasowym reporterskim korpusem. Duża rozdzielczość ogranicza osiągi pod względem zdjęć seryjnych, a szkoda, przydałoby się chociaż 6 kl./s.
Filmy
Pentax K-1 oferuje filmy w jakości Full HD, 1920 x 1080 pikseli, 60i/30p w formacie H.264. Aparat oferuje gniazdo słuchawek i mikrofonu. Użytkownik może skorzystać z funkcji redukcji szumu wiatru, ręcznych ustawień poziomu nagrywania dźwięku oraz monitorować jego natężenie. Autofokus w czasie filmowania nie zachwyca, to mało powiedziane, ogólnie lepiej skorzystać z manualnego ustawiania ostrości. Filmy prezentują się bardzo dobrze, a stabilizacja pozwala na kręcenie z ręki, chociaż czasami da się zauważyć jej zbyt mocne działanie w postaci falowania obrazu.
GPS
System GPS uruchamiamy dedykowanym przyciskiem na pryzmacie, tuż obok znajduje się dioda informująca o włączeniu GPS-a. Aktywny GPS jest oznaczony symbolem satelity na zielono, na ekranie LCD. Na zewnątrz aparat dość szybko znajduje satelity, w pomieszczeniach raczej nie działa.
Wi-Fi
Łączność Wi-Fi działa bez zarzutów, K1 pozwala na przeglądanie i przesyłanie zdjęć oraz zdalne fotografowanie, z możliwością zmiany najważniejszych parametrów ekspozycji, jej korekty, czułości itd. Co ciekawe, podczas pracy na Wi-Fi możemy zmieniać parametry na aparacie i widzimy ich zmiany na smartfonie. W większości aparatów urządzenie mobilne przejmuje całą kontrolę. W sumie fajne rozwiązanie, nie musimy wyłączać Wi-Fi, żeby zmienić np.. tryb fotografowania.
Śledzenie gwiazd
Funkcja śledzenia gwiazd to bardzo ciekawe rozwiązanie, które dzięki zastosowaniu modułu GPS i ruchomej matrycy pozwala na uzyskanie zdjęć nieba na niskich czułościach i dłuższych czasach ekspozycji bez ich poruszenia. Niestety, podczas testu nie udało mi się ustrzelić bezchmurnego nieba, warto też udać się gdzieś dalej od sztucznych źródeł światła. Przy sprzyjających okolicznościach przetestujemy tę funkcję latem.
Rozdzielczość z przesunięciem matrycy
Pentax K-1 oferuje funkcję zwiększenia rozdzielczości dzięki składaniu kilku zdjęć wykonanych z przesunięciem matrycy. Oczywiście funkcja sprawdza się z nieruchomymi obiektami. Nie otrzymujemy większego zdjęcia, tylko obraz bogatszy w najdrobniejsze szczegóły.
Szum
Pierwsze wyraźniejsze oznaki szumu da się zauważyć na ISO 3200, jednak jest to bardzo ładne cyfrowe ziarno. Kolejna działka ISO 6400 pogłębia zjawisko ziarnistości. Czułości ISO 12800 i 25600 dają jeszcze ładą strukturę obrazu w postaci cyfrowego ziarna. Do tej czułości możemy pokazać zdjęcia z tego egzemplarza. Wyższe czułości są już wyraźnie zaszumione, chociaż ISO 51200 nadaje się jeszcze do ziarnistych zdjęć w czerni i bieli.
Detale
Pod względem reprodukcji szczegółów trudno mieć zastrzeżenia do ponad 36-magapikselowej matrycy. Bardzo dobra reprodukcja szczegółów utrzymuje się do czułości ISO 6400, a nawet ISO 12800, które wprowadza delikatne cyfrowe ziarno i traci trochę nasycenie, jednak jest nadal bogate w szczegóły.
Przykładowe zdjęcia
Podsumowanie
Co nam się podoba
Pentax K-1 to bardzo udany aparat, który na pewno nie zawiedzie fanów marki. K-1 to uszczelniona, plenerowa lustrzanka, której nie są straszne ciężkie warunki i zła pogoda. Z pewnością Pentax K-1 zasługuje na pochwałę za rozbudowaną funkcjonalność, z której słyną aparaty tego producenta. Wbudowany GPS, który poza geotagowaniem obsługuje funkcję śledzenia gwiazd, wykorzystując ruchy matrycy, to dobry przykład na to, jak Pentax dba o swoich klientów. Poza tym mamy do czynienia z rasową pełnoklatkową lustrzanką, z dużym, jasnym wizjerem, przez który chce się fotografować.
K-1 możemy też pochwalić za rozdzielczość i osiągi fotograficzne do ISO 6400, a nawet ISO 12800, co przy ponad 36 megapikselach jest bardzo dobrym rezultatem. Jeżeli tego mało, możemy ją jeszcze trochę poprawić wykonując zdjęcia z przesunięciem matrycy, które dają jeszcze bardziej szczegółowy obraz. Autofokus ogólnie nadąża, z wyjątkiem scen pod słońce. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest możliwość zapisania RAW-a już po wykonaniu zdjęcia.
Co nam się nie podoba
Wąsko umieszczone punkty autofokusu oraz jego działanie w świetle kontrowym to moje największe zarzuty do Pentaxa K-1. Można jeszcze ponarzekać na masę i gabaryty, jednak decydując się na inną lustrzankę pełnoklatkową, dużo poręczniej nie będzie. Nieduży, górny wyświetlacz to kolejny element, który mógłby być większy i bardziej przejrzysty. Poza tym do poprawy jest autofokus w trybie filmowania, oczywiście zazwyczaj, jak chcemy nakręcić poważniejszą scenę i tak korzystamy z manualnego ostrzenia, jednak czasem przydaje się też autofokus.
Werdykt
Zawsze cieszę się, gdy pojawia się na rynku nowy gracz w jakiejś kategorii aparatów, bo to oznacza większą konkurencję i różnorodność w wyborze. Pentax K-1 to bardzo ciekawa i udana propozycja lustrzanki pełnoklatkowej, dedykowana fotografii plenerowej. Aparat oferuje ekstremalne uszczelnienia, dużą rozdzielczość ponad 36 megapikseli, wbudowany GPS i funkcję śledzenia gwiazd, co pozwala wyżyć się w fotografii krajobrazowej. Raczej nie przesiądą się na niego reporterzy, jednak Pentax nie walczy o tego klienta. K-1 nadaje się bardziej do krajobrazu, architektury czy portretu, niż szybkiej reporterki. Użytkownicy lustrzanek Pentaxa będą zadowoleni, K-1 oferuje wszystko, czego można chcieć od flagowej lustrzanki japońskiego producenta.