Leica SL - pierwsze wrażenia, zdjęcia przykładowe i porównanie z Sony A7 II
Przez weekend miałem okazję zapoznać się bliżej z nietuzinkowym aparatem jakim jest Leika SL. Sprawdziłem jak działa aparat i porównałem go z Sony A7 II.
17.11.2015 | aktual.: 26.07.2022 19:26
Leica SL to pełnoklatkowy bezlusterkowiec, który został wyposażony w 24-megapikselowy sensor CMOS bez filtra AA, który pracuje w zakresie ISO 50-50000. Zdjęcia seryjne 11 kl./s. Korpus został wycięty z jednolitego bloku aluminium, a dodatkowo został uszczelniony. Model SL nagrywa filmy w rozdzielczości 4K z prędkością do 30 kl./s, natomiast zmniejszając rozdzielczość do Full HD możemy nagrywać z prędkością nawet 120 kl./s.
Aparat Leica SL pojawi się w sprzedaży 16 listopada w cenie 28 000 zł za korpus, natomiast obiektyw 24–90 mm f/2.8–4 ASPH będzie dostępny równolegle w cenie 19 000 zł. Dłuższy zoom dostępny będzie w drugim kwartale 2016 roku, natomiast standard - w ostatnim kwartale 2016 r.
Leica SL szczególnie z obiektywem 24-90 mm f/2.8-4 bardziej przypomina nieduży średni format, niż pełnoklatkowy bezlusterkowiec. Swoimi gabarytami ma zdecydowanie bliżej do lustrzanek pełnoklatkowych niż Sony A7.
Pod względem poręczności Leica SL szczególnie z zoomem porównałbym do zestawu fotograficznego wyrobnika, czyli pełnej klatki + obiektyw 24-70 mm f/2.8. Trzeba jednak pamiętać, że zoom Leki jest trochę dłuższy, ale też ciemniejszy.
Ze stałkami jest zdecydowanie lepiej, jednak nadal nie jest bardzo lekko i poręcznie, jednym słowem pełnoklatkowa lustrzanka ze stałką sprawuje się podobnie, dużej korzyści pod tym względem nie widzę. Konkretny korpus, który całkiem dobrze obsługuje się w rękawiczkach.
Aparat jest bardzo solidnie wykonany - obudowa to starannie wycięty aluminiowy monolit. Widać też w pewnym stopniu nadrzędną funkcję wzornictwa, która przekłada się na kształt uchwytu i innych elementów. Wzornictwo jest bardzo oszczędne, co akurat przypadło mi do gustu. Krawędzie są ostre, a faktura korpusu śliska poza gumową okładziną na uchwycie i tylnej ściance.
Uchwyt jest dedykowany dla ludzi o dużych dłoniach, jednak przy tej masie szczególnie z zoomem trzeba mieć za co złapać. Zabrakło jedynie jakiegoś wyprofilowania na palce, a tak trzeba dość mocno ściskać aparat.
Korpus jest uszczelniony podobnie jak nowy zoom, więc spokojnie można go zabierać nawet w ciężkie i wilgotne warunki. Według producenta można na model SL lać wodę i nic nie powinno się wydarzyć.
Obsługa
Obsługa Leki SL została uproszczona do minimum, jednak nie znaczy to, że w menu nie znajdziemy prawie wszystkich funkcji znanych z pełnoklatkowych lustrzanek czy bezlusterkowców.
Aparat włączamy przełącznikiem umieszczonym z lewej strony wizjera. Na górnej ściance znajdziemy ekran OLED, spust migawki, przednią tarczę nastaw i dwa przyciski, domyślnie jeden kadruje do filmowania i uruchamia tryb filmowy, drugi uruchamia samo filmowanie. Widać, że Leica kieruje ten produkt także do branży filmowej, świadczy o tym nie tylko 4K i stabilizowany zoom, ale także, dodatkowy otwór na dolnej ściance, który jest dedykowany do statywów wideo.
Na tylnej ścince nie znajdziemy guzikologii. Wokół ekranu umieszczono cztery przyciski, poza tym jeden przy wizjerze odpowiedzialny za przełączanie obrazu między ekranem i wizjerem, nawigator, którym zmieniamy punkty AF i który możemy wciskać oraz tylna tarcza nastaw także wciskana.
Główny ciężar obsługi spoczywa na przyciskach wokół ekranu. Lewy górny przycisk po jednym wciśnięciu uruchamia menu podręczne, podwójne wciśnięcie uruchamia menu główne, natomiast dłuższe przytrzymanie kieruje nas domyślnie do czułości ISO (można to zaprogramować w menu).
Dolny przycisk odpowiada za powiększanie obrazu, po dłuższym przytrzymaniu obsługuje balans bieli. Prawy górny przycisk służy do odtwarzania zdjęć oraz po dłuższym przytrzymaniu zmienia tryb pracy autofokusu. Dolny prawy przycisk zmienia wyświetlaną informację i domyślnie profil użytkownika, ja jednak od razu zmieniłem go na korektę ekspozycji.
Tryby ekspozycji zmieniamy po wciśnięciu tylnej tarczy nastaw, do dyspozycji mamy standardowy zestaw P, A, T, M. Tryb filmowy uruchamiany przyciskiem na górnej ściance.
Przycisk znajdujący się na przedniej ściance umożliwia poza blokadą ekspozycji, błyskawiczne ustawienie balansu bieli za pomocą szarej karty. Wystarczy go przytrzymać i skierować aparat na jakiś szary albo biały element.
Ciekawostką uzmysławiającą głębię ostrości przy manualnym ostrzeniu i wciśniętym do połowy spuście migawki jest wyświetlanie jej zakresu na górnym wyświetlaczu. Fajny i ciekawy dodatek.
Fotografowanie
Jak już się przyzwyczaimy do nieco innej ergonomii Leki to samo fotografowanie jest bardzo przyjemne, no może poza masą zestawu z zoomem. Szybki dostęp do punktów AF, które obsługujemy nawigatorem oraz dostęp do najważniejszych funkcji przez dłuższe przytrzymanie przycisków jak najbardziej się sprawdza.
Szybkość działania jest naprawdę na najwyższym poziomie, zdjęcia seryjne obsługa parametrów i autofokus nie zawodzą. Trzeba jednak zmienić trochę przyzwyczajenia z pracy na lustrzance jak np. podgląd zdjęć w wizjerze, który czasem opóźnia wykonanie kolejnych zdjęć.
Spust migawki działa bardzo przyjemnie i nie trzeba go wciskać tak głęboko jak w Sony A7 II. Leica SL ma też bardzo przyjemny dźwięk migawki.
Na jednym ładowaniu udało mi się wykonać około 300 zdjęć oczywiście przy dość częstym podglądzie zdjęć i funkcji w menu.
Autofokus
Po osiągach Leiki Q byłem bardzo ciekawy jak będzie działał system AF w najnowszym bezlusterkowcu. Muszę przyznać, że jest bardzo dobrze. Pod względem celności jest lepiej niż w Nikonie D610, pod względem prędkości Leika SL trochę ustępuje lustrzance jednak nieznacznie. W porównaniu z Sony A7 II jest bardzo podobnie.
W trybie ciągłym oba aparaty trochę ustępują Nikonowi D610, który jednak nie jest szczytem autofokusa jakie znajdziemy w lustrzankach. Jednym słowem do zdjęć zwierząt i szybkiej reporterki raczej nie, jednak do fotografii ulicznej, studyjnej, portretowej jak najbardziej.
Autofokus działa jeszcze lepiej ze stałkami, miałem okazję popracować z obiektywem 23 mm f/2 do systemu T, który przycina APS-C więc prawdopodobnie z dedykowanymi obiektywami stałoogniskowymi będzie podobnie.
Jakość zdjęć
Zdjęcia zostały wykonane po resecie ustawień, poniżej publikujemy galerię oryginalnych plików JPEG do pobrania.
Szum
Pod względem szumu Leica SL sprawuje się rewelacyjnie, do ISO 1600 właściwie go nie widać, do ISO 6400 szum ma ładną fakturę cyfrowego ziarna, które nie psuje jeszcze zdjęcia. Na wyższych czułościach widać go już wyraźnie jednak jeżeli nie oglądamy zdjęć 1:1 z bliska to spokojnie można na nich fotografować. Nawet najwyższa czułość ISO 50 000 może prezentować się dobrze w czerni i bieli.
Dla porównania wykonałem podobne zdjęcia aparatem Sony A7 II.
Szczegółowość zdjęć
Leica SL oferuje 24 Mpix matrycę, która obecnie nie powala pod względem liczby pikseli, więc porównałem jej osiągi do aparatów o identycznej rozdzielczości czyli Sony A7 II i Nikon D610. Po domknięciu przysłony do f/4 ponieważ mamy do czynienia z zoomem i chciałem wyrównać szanse z Sony A7 II z obiektywem 35 mm f/1.7 oraz Nikonem D610 z 24-70 mm f/2.8 wykonałem prawie identyczne portrety z użyciem lamp błyskowych. Jak widać na wycinkach poniżej pod względem szczegółowości aparaty oferują podobne osiągi, właściwie na tym kadrze możemy liczyć rzęsy.
Podsumowanie
Leica SL to zdecydowanie nietuzinkowy aparat, który podnosi poprzeczkę jakościową i cenową najdroższych bezlusterkowców. Aparat nie jest mały i jeżeli ktoś stawia na gabaryty to seria M albo Sony A7 są lepszym rozwiązaniem. Trochę straszy monstrualnych rozmiarów zoom, który wraz z korpusem tworzy ciężki zestaw w stylu pełna klatka + 24-70 mm f/2.8. Obiektywy stałoogniskowe, mimo że nie będą super małe, zdecydowanie odciążą ten zestaw. Jednym słowem czekamy na systemowe stałki, które ułatwią fotografowanie Leiką SL.
Pod względem fotografowania Leika SL trzyma najwyższy poziom zarówno pod względem jakości zdjęć, szybkości i celności autofokusa oraz szybkości zdjęć seryjnych. W minimalistycznym, solidnym korpusie dostajemy najnowszą technologię. Cieszą takie rozwiązanie jak OLED-owy wyświetlacz, czy uszczelnione body, które według producenta można spokojnie zalać wodą. Wydajność baterii nie powala na kolana, udało mi się wykonać na jednym ładowaniu 300 zdjęć, jednak trudno oczekiwać, że aparaty z elektronicznymi wizjerami będą zużywać tyle energii co lustrzanki.
Widać także tendencję do kierowania modelu SL do branży filmowej. Świadczy o tym funkcja nagrywania filmów 4K czy Full HD 120 kl./s oraz takie elementy, jak oddzielne przyciski, jeden kierujący do trybu filmowego, a drugi uruchamiający samo filmowanie, ale także dodatkowy otwór na dolnej ściance, który jest dedykowany do statywów wideo.
Czekamy na pełny test, w którym przyjrzymy się bliżej temu nieprzeciętnemu aparatowi.